Od wielu tygodni w DTM trwały zakulisowe rozmowy, które miały doprowadzić do wydłużenia stawki wskutek decyzji Aston Martina o wycofaniu się z rywalizacji. Udało się to zrobić nie tylko za sprawą prywatnego BMW, które otrzyma Robert Kubica. Również Audi postanowiło stworzyć jeszcze jeden pojazd.
Model RS5 DTM do swojej dyspozycji otrzyma Ferdinand Habsburg, który jeszcze do niedawna ścigał się w niemieckiej serii wyścigowej Aston Martinem.
Za obsługę pojazdu Habsburga odpowiedzialny będzie prywatny zespół WRT, który współpracuje z Audi od dłuższego czasu. Do tej pory Belgowie mieli na polach startowych dwa modele RS5 DTM, ale zapewniają, że kolejna maszyna nie będzie stanowić dla nich problemu.
ZOBACZ WIDEO: Orlen nie planuje drugiego auta w DTM. "Mamy zbyt wiele zadań organizacyjnych"
- Wydaje mi się, że w zeszłym roku wykonałem dobrą robotę za kierownicą Aston Martina i skończyłem rywalizację na maksymalnie wysokiej pozycji. Dlatego byłem zdeterminowany, by wrócić do stawki - powiedział 22-latek.
- Model RS5 DTM w zeszłym roku imponował konkurencyjnością. Dlatego nie mogę się doczekać momentu, w którym usiądę za jego kierownicą. Dla mnie to ogromne wyróżnienie. Cieszę się też, że WRT uwierzyło we mnie i dało mi szansę - dodał.
Tym samym stawka DTM w sezonie 2020 liczyć będzie szesnaście samochodów - siedem BMW i dziewięć Audi. To najmniejsza liczba kierowców w niemieckiej serii wyścigowej od lat, ale też należy pamiętać, że w zeszłym roku Aston Martin mocno odstawał od pozostałych rywali.
Fiaskiem zakończyły się natomiast rozmowy, aby już w sezonie 2020 do stawki DTM dołączyli producenci z Japonii - w tym kontekście mówiło się o Hondzie, Toyocie czy Lexusie.
Już 16 marca rozpoczną się testy DTM na torze Hockenheim w Niemczech i potrwają one cztery dni. Dla Kubicy i reszty kierowców będzie to ostatnia okazja, aby sprawdzić możliwości i ustawienia swoich pojazdów przed inauguracją sezonu w belgijskim Zolder (24-26 kwietnia).
Czytaj także:
Oto, dlaczego Kubica nie trafił do Audi
Red Bull nie zamierza odpuszczać FIA ws. afery z Ferrari