DTM. "Biało-niebieska tragedia" w wykonaniu BMW. Robert Kubica nie ma łatwo

Materiały prasowe / DTM / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / DTM / Na zdjęciu: Robert Kubica

Robert Kubica w serii DTM ściga się samochodem BMW. Firma z Monachium zimą tygodniami pracowała nad poprawą silnika i miała rzucić rękawicę Audi. Tymczasem model M4 DTM nadal jest znacznie gorszy od RS5 DTM. To zła wiadomość dla Kubicy.

W tym artykule dowiesz się o:

W stawce DTM mamy tylko dwóch producentów - Audi i BMW. Jeśli jeden z nich jest w stanie uzyskać znaczącą przewagę nad rywalem, nie jest to najlepsze rozwiązanie dla mistrzostw. Oglądamy bowiem wewnętrzną walkę o tytuł kierowców tej samej ekipy, a kibice tego nie lubią. Tymczasem Audi zdemolowało konkurencję w sobotę i niedzielę na Spa-Francorchamps.

Tegoroczny DTM liczy szesnaście pojazdów - dziewięć Audi i siedem BMW, przy czym Robert Kubica jest jedynym kierowcą mającym do dyspozycji prywatne BMW M4 DTM. Biorąc pod uwagę powyższe, Kubica jest z góry skazany na walkę na szarym końcu stawki.

BMW i "biało-niebieska tragedia"

"Motorsport Total" jednoznacznie ocenił postawę BMW w pierwszych wyścigach nowego sezonu DTM. Skomentował ją słowami "biało-niebieska tragedia", nawiązując do logotypu firmy z Monachium. BMW zimą mocno pracowało nad swoim silnikiem. Zapowiadało, że wyeliminowało problem z drganiami, jaki pojawił się w roku 2019. Sami kierowcy po testach mówili, że jest lepiej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie tylko świetnie skacze o tyczce. Akrobatyczne umiejętności Piotra Liska

Weekend DTM rozwiał jednak nadzieje kibiców, którzy liczyli na wyrównany pojedynek BMW i Audi. W obu wyścigach najlepszy kierowca BMW zajmował szóstą pozycję. W sobotę najszybszy reprezentant teamu z Monachium dojechał do mety ze stratą 36,425 s., w niedzielę - 24,118 s. To przepaść, biorąc pod uwagę, że DTM z zasady słynie z niewielkich różnic.

"Cztery BMW w punktach" - tak dział prasowy BMW skomentował niedzielny występ swojej ekipy na Spa-Francorchamps. Odpowiadający za komunikaty do mediów musieli się mocno napracować, aby opisać porażkę tak, by zabrzmiała jak sukces. W klasyfikacji producentów po dwóch wyścigach Audi demoluje BMW - ma 180 punktów, podczas gdy rywale tylko 34.

Jest gorzej niż było

Analizy czasów wskazują na to, że momentami BMW traciło ponad sekundę na okrążeniu do Audi. Tak źle nie było nawet w 2019 roku. Co zatem zawiodło, skoro inżynierowie z Monachium poświęcili całą zimę na to, by było lepiej?

Kluczowy czynnik - opony. Ze względów bezpieczeństwa podjęto decyzję, by minimalne ciśnienie na Spa-Francorchamps wynosiło 1,45 bara, a nie 1,25 jak zwykle. Ta zmiana miała lepiej zadziałać w Audi RS5 DTM.

Audi poradziło sobie lepiej z kompaktowym układem wyścigu. Kubica i reszta kierowców BMW przystąpili do rywalizacji tak naprawdę bez treningu. Jedyna sobotnia sesja rozgrywana była w deszczowych warunkach, więc zgromadzone w trakcie jej trwania dane były zupełnie nieużyteczne podczas suchych kwalifikacji i wyścigów. Audi było w tej samej sytuacji, co oczywiste, ale jednak zespół nie dokonywał tylu zmian zimą, więc czas spędzony na torze nie był dla niego aż tak ważny.

Co ciekawe, jeszcze po czerwcowych testach, Sheldon van der Linde z BMW twierdził, że momentami model M4 DTM jest o ponad sekundę lepszy od konkurencyjnego RS5 DTM. Czyżby Audi wpuściło rywala w maliny i podczas sesji testowych nie korzystało z pełni mocy w swoich maszynach? To możliwe.

BMW jak Ferrari. Złe wieści dla Kubicy

"Motorsport Total" opisując perypetie BMW w DTM przywołuje przykład Ferrari w Formule 1. Niby mamy do czynienia z wielką marką, mającą mnóstwo kibiców na całym świecie, ale jeśli spojrzymy z bliska - mamy szereg porażek.

Ferrari nie wygrało mistrzostwa kierowców w F1 od roku 2007, z kolei BMW jest bez tytułu mistrzowskiego w DTM od sezonu 2016. Biorąc pod uwagę mniejszą liczbę producentów w niemieckiej serii wyścigowej, to równie duża katastrofa.

BMW przed rozpoczęciem sezonu 2020 dowiedziało się, że Audi wycofa się z mistrzostw z końcem roku. Dlatego w Monachium zapowiedzieli, że zrobią wszystko, aby nie pozwolić konkurencji odejść ze stawki w glorii chwały. Na razie na to się nie zanosi.

To fatalna wiadomość dla Kubicy, który trafił do DTM w najgorszych możliwych okolicznościach. Nie dość, że serii grozi zakończenie działalności po sezonie 2020, to jeszcze Polak otrzymał pojazd, który z góry skazuje go na pozycje na tyłach stawki. Znacznie łatwiej byłoby 35-latkowi uczyć się DTM, gdyby zimą trafił do Audi.

Czytaj także:
Pirelli wyjaśnia sprawę wybuchów opon
Kierowcy F1 boja się koronawirusa

Źródło artykułu: