Robert Kubica ma za sobą debiut w DTM. Polak w obu wyścigach na Spa-Francorchamps nie zdobył punktów. Sam zresztą zapowiadał, że tak będzie. - Będę na szarym końcu stawki - mówił Kubica przed inauguracją zmagań w nowej dla siebie serii wyścigowej.
Kubica nie ma łatwo. Musi się uczyć nowej kategorii wyścigowej, a równocześnie jest poddawany ostrej krytyce. Już w sobotę na kierowcę Orlen Team ART wylała się lawina hejtu, bo zdaniem części kibiców słabe wyniki w DTM są najlepszym potwierdzeniem na to, że 35-latek jako kierowca ma już niewiele do zaprezentowania.
Kubica debiutantem. Tu potrzeba cierpliwości
- Tu trzeba przede wszystkim spokoju i cierpliwości. Musimy zawierzyć Robertowi, który sam mówił, że czekają go trudne początki w DTM. Może ktoś liczył, że jeśli kierowca z Formuły 1 wchodzi do DTM, to będzie dla niego bułka z masłem i będzie rozstawiać rywali po kątach - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Mikołaj Sokół, komentator Eleven Sports.
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Ośrodek Legia Training Center oficjalnie otwarty. Obiekt robi wrażenie!
Fakty są takie, że Kubica nie ma w DTM łatwo z co najmniej kilku powodów. Nie dość, że jest debiutantem, to jeszcze związał się z BMW, które dysponuje obecnie znacznie gorszą maszyną niż Audi - w sobotę i niedzielę najlepszy kierowca BMW był dopiero szósty, czołowa piątka w obu wyścigach należała do Audi. Na dodatek Polak jest kierowcą prywatnego zespołu Orlen Team ART, który ma mniejsze możliwości niż fabryczne ekipy.
- Orlen Team ART ma niewielkie doświadczenie w DTM. Byli w tej serii przez dwa lata, ale jakiś czas temu i do tego obsługiwali inne auto (Mercedesa - dop. aut.), do tego obowiązywał inny regulamin. Dlatego tu każdy musi się dotrzeć - Robert, jak i ekipa. Bo w DTM są starzy wyjadacze. Robert nie zapomniał, jak się kręci kierownicą. Tylko musi wyczuć warunki, poznać lepiej samochód i opony. Dopiero wtedy można liczyć na lepsze wyniki. Jednak pierwsze pozytywy już są - dodaje Mikołaj Sokół.
Przebłyski Kubicy
O tym, że Kubica ciągle ma sporo do zaoferowania, mogą świadczyć wybrane części weekendu DTM na torze Spa-Francorchamps. Jak chociażby sobotni trening, rozgrywany na mokrym torze, w którym krakowianin zajął czwarte miejsce. Dobrze szło mu też w pierwszej części sobotniego wyścigu, gdy zdołał dobić się do punktowanej dziesiątki.
Tyle że podczas jego pit-stopu doszło do problemów z podnośnikiem, przez co wymiana kół przez Orlen Team ART zajęła ponad pół minuty. To pozbawiło Kubicę szans na dobry rezultat i punkty.
- To też był nietypowy weekend DTM, bo nie dość, że skrócony o jeden dzień, to ta seria gościła na Spa-Francorchamps tylko raz i to w 2005 roku. Sam Robert na pewno nie jest zachwycony tym wynikiem, jaki uzyskał w miniony weekend - ocenia komentator Eleven Sports.
Mikołaj Sokół nie ma jednak wątpliwości, że w określonych warunkach, chociażby na deszczu, umiejętności mogą być atutem Kubicy. Pokazał to nie tylko sobotni trening, ale też czerwcowe testy DTM na Nurburgringu. Wtedy na mokrym torze kierowca Orlen Team ART nawet przez chwilę przewodził stawce.
- Na pewno w deszczu kierowca potrafi zrobić różnicę, ale to też nie jest tak, że od razu w takich warunkach Robert Kubica będzie w ścisłej czołówce. Ma za rywali kierowców, którzy zjedli zęby na DTM. Można wykorzystać mokry tor, ale trzeba mieć odpowiednie warunki ku temu i sprzęt. Wystarczy niewłaściwy dobór ciśnienia w oponach, a pojawią się problemy - analizuje Mikołaj Sokół.
BMW musi gonić Audi. To nie będzie jednak łatwe
Jeśli zaś chodzi o sprzęt, BMW M4 DTM jest obecnie dużo gorszą konstrukcją od Audi RS5 DTM. Wprawdzie zimą firma z Monachium zapewniała, że poprawiła wydajność silnika i powinna zbliżyć się do konkurencji z Ingolstadt, ale wyniki rundy na Spa-Francorchamps na to nie wskazują.
Strata BMW do Audi jest zmartwieniem dla Kubicy, bo w stawce mamy aż dziewięć modeli RS5 DTM i ledwie siedem M4 DTM. Na dodatek Polak jest jedynym kierowcą prywatnego BMW, a w zespołach fabrycznych mamy większą liczbę inżynierów i szybszy przepływ informacji.
- Czas tutaj nie jest sprzymierzeńcem. Jak ktoś ma straty, to trudno będzie to odrobić - komentuje Sokół, mając na myśli skrócony sezon i niewielkie odstępy między poszczególnymi rundami.
- Zakres poprawek, jakie można wprowadzić w DTM, jest niewielki. Liczą się tak naprawdę detale. Jeśli przy okazji jakiegoś weekendu BMW się wstrzeli w ustawienia, to może różnice będą mniejsze i będziemy świadkami niespodzianek. Mogą się też pojawić tory, które ze względu na swoją charakterystykę będą bardziej odpowiadać BMW - dodaje komentator Eleven Sports.
Czy BMW będzie w stanie zbliżyć się do Audi już w kolejnej rundzie DTM? Odpowiedź na to pytanie poznamy w dniach 14-16 sierpnia, kiedy to kierowcy będą rywalizować na torze Lausitzring. Dla Kubicy będzie to nowy obiekt, więc Polak znów będzie przechodzić szybki kurs nauki.
Czytaj także:
Protest podczas wyścigu F1. Cztery osoby zatrzymane
Nieoficjalnie. Vettel dogadał się z Aston Martinem