Sporo działo się zaraz po starcie do niedzielnego wyścigu DTM na torze Zolder. Jonathan Aberdein przesadził z atakiem na Fabio Scherera i uderzył w młodego Szwajcara, a ten z kolei stracił panowanie nad samochodem i trafił w Robina Frijnsa. Uszkodzenia w każdym z pojazdów były na tyle duże, że cała trójka musiała wycofać się z dalszej rywalizacji.
Sporo szczęścia w tej sytuacji miał Robert Kubica, który znajdował się tuż obok wspomnianej trójki, ale tym razem los sprzyjał reprezentantowi Orlen Team ART. Krakowianin uniknął bowiem kontaktu, a wskutek karambolu zyskał aż trzy pozycje w wyścigu.
- Nie wiem, co on sobie myślał - powiedział wprost po zajściu Scherer, który w całej sytuacji był tylko pasażerem i nie mógł nic zrobić. - Aberdein przyszedł i przeprosił mnie za wypadek. Szkoda, bo po dobrym starcie miałem spore szanse na dużą liczbę punktów - komentował młody Szwajcar.
Wściekł był za to Frijns, który walczy o tytuł mistrzowski w DTM. Kolizja z Zolder sprawia, że szanse Holendra na mistrzostwo w sezonie 2020 zmalały niemal do zera. Kierowca Audi przez radio rzucał soczystymi przekleństwami w kierunku Aberdeina. Ochłonął dopiero po kilku minutach w alei serwisowej. - Dostałem potężne uderzenie z boku i to by było na tyle - powiedział Frijns.
.@j_aberdein bumps into #Scherer and #Scherer into title hopeful @RFrijns … a major blow for the Dutch.#WeLoveDTM #FeelTheRoar #DTMoments #DTM2020 @CircuitZolder pic.twitter.com/EHpRZ9cPI1
— DTM (@DTM) October 18, 2020
Czytaj także:
Koronawirus w F1. Osiem przypadków
Red Bull grozi opuszczeniem F1
ZOBACZ WIDEO: Branża fitness nie wytrzyma kolejnych obostrzeń. "U nas nawet tłumów nie ma, więc o co chodzi?"