Kilka miesięcy temu niemal spłonął w bolidzie. Znów musiał gasić maszynę [WIDEO]

Twitter / Na zdjęciu: Romain Grosjean z gaśnicą
Twitter / Na zdjęciu: Romain Grosjean z gaśnicą

Ledwie kilka miesięcy temu Romain Grosjean był bliski śmierci, po tym jak jego bolid F1 stanął w płomieniach po fatalnym wypadku. Francuz przeniósł się do serii IndyCar, gdzie fatalny los znów dał o sobie znać.

W tym artykule dowiesz się o:

Romain Grosjean przeżył trudne chwile w GP Bahrajnu pod koniec sezonu 2020. Francuz wypadł z toru przy prędkości ponad 200 km/h, a rozszczelnienie zbiornika paliwa doprowadziło do eksplozji jego bolidu. Grosjean spędził w płomieniach kilkadziesiąt sekund i miał ogromne szczęście. Z wypadku wyszedł jedynie z oparzeniami dłoni i kontuzją kostki.

35-latek przeniósł się z Formuły 1 do IndyCar, gdzie los znów dał się we znaki Francuzowi. Podczas wyścigu w Detroit w jego samochodzie doszło do awarii hamulców, w efekcie czego maszyna zaczęła się palić.

Grosjean, mając świeże doświadczenia z ogniem, zatrzymał bolid i popędził do funkcyjnych, którym zabrał gaśnicę. Wprawdzie chwilę później na miejscu pojawili się strażacy, ale mimo to kierowca nalegał na to, aby pozwolić mu na ugaszanie pożaru. Ostatecznie Francuz postawił na swoim.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalona końcówka meczu WNBA. Rzut rozpaczy i... zwycięstwo!

Zachowanie Grosjeana wzbudziło uznanie i szacunek wśród osób działających w środowisku IndyCar. Spora część kierowców pozostawiłaby bowiem płonący bolid na poboczu i oczekiwała na reakcję osób funkcyjnych.

Jednak Grosjean do pochwał podszedł z dystansem. Francuz zamieścił w social mediach zdjęcie, na którym ubrany jest w koszulkę strażaków z Detroit. "Dbam o moje samochody wyścigowe" - przekazał francuski kierowca.

Czytaj także:
Zaskakująca propozycja dla Ferrari
Lewis Hamilton zmienił plany

Komentarze (0)