Nowo powstała seria Extreme E ma spore powiązania z Formułą 1. Swoje zespoły posiadają w niej bowiem m.in. Lewis Hamilton, Nico Rosberg oraz Jenson Button. Spodobała im się bowiem wizja rozwijania terenowych wyścigów z wykorzystaniem samochodów elektrycznych.
Co więcej, począwszy od roku 2022 w Extreme E rywalizować będzie McLaren, który tym samym stał się pierwszą ekipą z F1 w terenowym świecie elektrycznych rajdówek.
Właściciele Extreme E nie chcą jednak poprzestać na McLarenie. Marzy im się bowiem dołączenie do stawki Ferrari. - Chciałbym ich mieć u nas. Na pewno widzieliście ostatnio wiadomość, że Ferrari zamierza stworzyć pierwszy w całości elektryczny samochód w historii firmy - powiedział Alejandro Agag, którego cytuje planetf1.com.
Agag ma spore doświadczenie w rozwijaniu nowych projektów. Hiszpański biznesmen wpadł na pomysł stworzenia Formuły E, a teraz wziął sobie na celownik Extreme E. - W naszej krótkiej historii dołączenie McLarena do stawki to największa wiadomość. Będziemy mieć jednak więcej niespodzianek - dodał tajemniczo Hiszpan.
- Extreme E cały czas się rozwija. Jesteśmy nowym projektem, a już mamy McLarena w mistrzostwach. Dlatego poczekajmy. Kolejne informacje nadejdą - podsumował Agag.
Dołączenie Ferrari do Extreme E byłoby kolejną niespodzianką ze strony włoskiej firmy. Kilka miesięcy temu Włosi zaskoczyli, gdy ogłosili, że po wielu latach przerwy wracają do najwyższej kategorii wyścigów długodystansowych WEC. Decyzja firmy z Maranello podyktowana jest tym, że w F1 wprowadzono limity finansowe.
Ferrari dotąd wydawało ponad 400 mln dolarów rocznie na F1. Wprowadzenie cięć budżetowych w królowej motorsportu sprawiło, że Włosi muszą szukać innych programów wyścigowych, aby uniknąć konieczności zwalniania pracowników.
Czytaj także:
Lewis Hamilton jak Robert Kubica. Nie rozumie jednej rzeczy
George Russell już zna decyzję Mercedesa?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jest moc. Nietypowy trening Wildera