Zaskakująca propozycja dla Ferrari. To byłby ruch z duchem czasu

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc wyjeżdżający na ulice w Maranello
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc wyjeżdżający na ulice w Maranello

Ferrari to ikona motorsportu. Jako jedyny zespół wystartował we wszystkich sezonach F1. Jednak obecnie na znaczeniu zyskują również inne serie wyścigowe. Włosi właśnie otrzymali zaproszenie do Extreme E, gdzie rywalizują samochody elektryczne.

W tym artykule dowiesz się o:

Nowo powstała seria Extreme E ma spore powiązania z Formułą 1. Swoje zespoły posiadają w niej bowiem m.in. Lewis Hamilton, Nico Rosberg oraz Jenson Button. Spodobała im się bowiem wizja rozwijania terenowych wyścigów z wykorzystaniem samochodów elektrycznych.

Co więcej, począwszy od roku 2022 w Extreme E rywalizować będzie McLaren, który tym samym stał się pierwszą ekipą z F1 w terenowym świecie elektrycznych rajdówek.

Właściciele Extreme E nie chcą jednak poprzestać na McLarenie. Marzy im się bowiem dołączenie do stawki Ferrari. - Chciałbym ich mieć u nas. Na pewno widzieliście ostatnio wiadomość, że Ferrari zamierza stworzyć pierwszy w całości elektryczny samochód w historii firmy - powiedział Alejandro Agag, którego cytuje planetf1.com.

Agag ma spore doświadczenie w rozwijaniu nowych projektów. Hiszpański biznesmen wpadł na pomysł stworzenia Formuły E, a teraz wziął sobie na celownik Extreme E. - W naszej krótkiej historii dołączenie McLarena do stawki to największa wiadomość. Będziemy mieć jednak więcej niespodzianek - dodał tajemniczo Hiszpan.

- Extreme E cały czas się rozwija. Jesteśmy nowym projektem, a już mamy McLarena w mistrzostwach. Dlatego poczekajmy. Kolejne informacje nadejdą - podsumował Agag.

Dołączenie Ferrari do Extreme E byłoby kolejną niespodzianką ze strony włoskiej firmy. Kilka miesięcy temu Włosi zaskoczyli, gdy ogłosili, że po wielu latach przerwy wracają do najwyższej kategorii wyścigów długodystansowych WEC. Decyzja firmy z Maranello podyktowana jest tym, że w F1 wprowadzono limity finansowe.

Ferrari dotąd wydawało ponad 400 mln dolarów rocznie na F1. Wprowadzenie cięć budżetowych w królowej motorsportu sprawiło, że Włosi muszą szukać innych programów wyścigowych, aby uniknąć konieczności zwalniania pracowników.

Czytaj także:
Lewis Hamilton jak Robert Kubica. Nie rozumie jednej rzeczy
George Russell już zna decyzję Mercedesa?

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jest moc. Nietypowy trening Wildera

Komentarze (0)