Yifei Ye był jednym z bohaterów załogi WRT w 24h Le Mans. To właśnie podczas przejazdów Chińczyka samochód z numerem 41 osiągał najlepsze czasy. Młody kierowca wsiadł do samochodu Oreca 07-Gibson również w końcówce rywalizacji, gdy ekipa Roberta Kubicy walczyła o wygraną z konkurencyjną załogą nr 31.
Ye zrobił to, co do niego należało, bo wyprzedził siostrzany samochód. Jednak na dwie minuty przed końcem wyścigu w samochodzie zawiódł czujnik przepustnicy. To on sprawił, że Chińczyk zatrzymał się na środku toru.
- To był pełen wrażeń wyścig. Prowadziłem i byłem bliski zrealizowania marzenia, dopóki to wszystko się nie rozpadło przed metą - powiedział kierowca WRT.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: oto jedna z najpiękniejszych kobiet w światowym futbolu
- Wyścig był długi. Z Louisem i Robertem dbaliśmy o samochód. Znaleźliśmy się na prowadzeniu w samej końcówce i starałem się być bardzo przyjazny dla samochodu. Unikałem krawężników, po prostu chciałem dojechać do mety. Czasem jednak nie jest ci to dane - stwierdził Ye.
Reprezentant WRT nie ukrywa swojego smutku w związku z tym, co wydarzyło się w samej końcówce 24h Le Mans. - Żal mi wszystkich w zespole. Gratulujemy kolegom z siostrzanego samochodu WRT, ale teraz musimy patrzeć w przyszłość. Wciąż mamy do dokończenia sezon European Le Mans Series, na którym musimy się skupić - podsumował kierowca z Azji.
W European Le Mans Series załodze Kubicy zostały do rozegrania jeszcze dwa wyścigi - na torach Spa-Francorchamps (19 września) i Algarve (24 października). W ELMS zespół WRT przewodzi mistrzostwom. Zdobył dotąd 75 punktów. Kolejny w stawce G-Drive Racing ma ich 64.
Czytaj także:
Obajtek o dramacie Kubicy w 24h Le Mans
Pokazano załamanego Roberta Kubicę. Serce pęka