Przed dwoma tygodniami Logan Sargeant nie wziął udziału w GP Australii, choć nie była to jego wina. To Alexander Albon rozbił bolid w pierwszym treningu Formuły 1 w Melbourne, a Williams nie przygotował na początek sezonu zapasowego podwozia. Zespół przekazał Tajowi sprawną maszynę Amerykanina, a ten z kolei pozostał bez samochodu na dalszą część weekendu.
Williams naprawił podwozie zepsute przez Albona i podarował je Sargeantowi. Jednak w pierwszym treningu przed GP Japonii amerykański kierowca popełnił błąd. 23-latek wypadł z toru w zakręcie Dunlopa, przejechał po trawie i uderzył w bariery. W jego FW46 uszkodzeniu uległy m.in. zawieszenie i skrzynia biegów.
Rozmiar uszkodzeń był na tyle duży, że Sargeant nie wyjechał na tor w drugim treningu F1, gdyż mechanicy nie zdążyli naprawić bolidu na czas. Marnym pocieszeniem dla Amerykanina może być to, że z powodu deszczowych warunków w popołudniowej sesji niewiele się działo.
ZOBACZ WIDEO: Oskarżył działacza o hamowanie rewolucji. "Pan Bóg spowodował, że go dzisiaj nie ma"
- Wjechałem bolidem w takie miejsce, w które nie powinienem był. To był głupi błąd. Nie powinienem zaliczać takich wpadek, zwłaszcza w pierwszym treningu. Na szczęście to nie był błąd w stylu tych, jakie przytrafiały mi się przed rokiem. Uszkodzenia samochodu nie są aż tak poważne, jak mogłyby być. Zostaje mi się z tego cieszyć - powiedział Sargeant, cytowany przez motorsport.com.
Sargeant zapewniał też dziennikarzy, że po wydarzeniach z Australii nie stracił pewności siebie. - Przystąpiłem do tej rundy bardziej świeży i po przymusowej pauzie bardziej gotowy do działania niż kiedykolwiek wcześniej - oświadczył.
- Nie straciłem zaufania ani pewności siebie. Po tym błędzie chciałem się sam uderzyć, bo nie powinno mi się to przytrafić, ale w sobotę działamy dalej - dodał kierowca Williamsa.
Sargeant ma szczęście, że nie uszkodził podwozia, gdyż zespół z Grove nadal nie dysponuje zapasowym elementem. Ten gotowy będzie dopiero na GP Miami w maju. Do tego czasu, jeśli któryś z kierowców poważnie uszkodzi samochód, po raz kolejny zajdzie konieczność wycofania jednego z nich z rywalizacji.
Czytaj także:
- Ta decyzja uruchomi lawinę w F1. Otwiera się furtka do transferu Verstappena
- Vettel w Mercedesie? Hamilton trzyma kciuki za powrót Niemca