ME w Mondello: Myszka wygrał wyścig, kobiety nie pływały

Reprezentant Energa Saling Team Poland Piotr Myszka wygrał jedyny wyścig podczas pierwszego dnia rozpoczętych w poniedziałek w Palermo mistrzostw Europy w windsurfingowej klasie RS:X.

Maciej Frąckiewicz
Maciej Frąckiewicz
Materiały prasowe / Szymon Sikora / PZŻ

Z powodu przedłużania się rywalizacji mężczyzn oraz niezbyt dobrej postawy organizatorów, na wodzie nie pojawiły się kobiety. Zawody we Włoszech potrwają do 27 czerwca i są pierwszą z trzech imprez zaliczanych do kwalifikacji krajowej na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro.

Początkowo start do pierwszego wyścigu zaplanowany był na godzinę 11:00, ale z powodu zbyt słabego wiatru podjęto decyzję o wywieszeniu flagi odraczającej starty. Już w niedzielę pojawiły się prognozy zapowiadające, że przez najbliższe kilka dni może być problem z wiatrem. Sami zawodnicy mówili, że dobre wietrzne warunki były, ale kilka dni przed rozpoczęciem mistrzostw.

Na szczęście z godziny na godzinę zaczęło wiać coraz mocniej i około godziny 13:40 zawodnicy zaczęli schodzić na wodę, a o 14:30 rozpoczął się pierwszy wyścig. Jako pierwsi rywalizowali mężczyźni, podzieleni na seniorów oraz juniorów. Panie w tym czasie musiały cierpliwie czekać na brzegu na swoją kolej.

Na liście startowej w kategorii seniorów jest aż stu żeglarzy i zostali oni podzieleni na dwie grupy - żółtą i niebieską. Pierwsi "bieg" popłynęli zawodnicy z grupy żółtej i od razu z bardzo dobrej strony pokazało się dwóch Polaków. Wyścig w bardzo dobrym stylu wygrał Piotr Myszka (AZS AWFiS Gdańsk), a trzecie miejsce zajął Paweł Tarnowski (SKŻ Ergo Hestia Sopot). Drugi linię mety minął Grek Byron Kokkalanis. Myszka broni w Mondello tytułu zdobytego w zeszłym roku w lipcowych mistrzostwach Starego Kontynentu w tureckim Cesme. Trzydziesty pierwszy był Radosław Furmański, a dziewięć "oczek" niżej uplasował się Maciej Kluszczyński.

- Dzisiaj pogodę mieliśmy wyśmienitą, od rana świeciło słońce, ale nie było wiatru więc poczekaliśmy chwilę na plaży aż ten wiatr do nas dojdzie. I faktycznie przyszedł. Bardzo sprawnie zeszliśmy na wodę i w miarę szybko "poszedł" pierwszy start. Wiało od razu więc miałem super start i od razu po starcie byłem pierwszy, drugi. Później już tak definitywnie "przyklepałem" ten wyścig na mecie po czternastu minutach więc bardzo się cieszyłem, bo to był pierwszy wyścig - powiedział Piotr Myszka.

Grupa niebieska, w której znajdował się między innymi brązowy medalista z igrzysk w Londynie Przemysław Miarczyński, wystartowała później. "Pont", który przed rokiem był trzeci, musiał męczyć się ze znacznie słabszym wiatrem niż poprzednia grupa zawodników. Był to po części wynik niezbyt dobrej postawy organizatorów, którzy w czasie silniejszego wiatru postanowili przestawić trasę. Kiedy uczynili to po półtorej godzinie to wiatr osłabł i windsurferzy musieli pompować przez około czterdzieści minut. Ostatecznie Miarczyński dopłynął do mety na jedenastej pozycji. Z kolei wysokie szóste miejsce zajął Marcin Urbanowicz. Pierwsze trzy miejsca zajęli kolejno Wonwoo Cho z Korei Południowej, reprezentant Wielkiej Brytanii Elliot Carney i Niemiec Toni Wilhelm.

- Nie najlepszy ten wyścig, mieliśmy dużo falstartów, bo był taki prąd wodny "wynoszący" na falstart czyli trzeba było bardzo uważać, żeby tego falstartu nie zrobić. Ja wystartowałem tak trochę bezpieczniej, ale niestety przez to troszeczkę spóźniłem ten start i później już tak płynąłem koło tego dziesiątego miejsca. No ale to pierwszy wyścig, chociaż patrząc tutaj na ilość rozgrywanych wyścigów dziennie to może ich dużo nie być przez pięć dni (śmiech). Ale mam nadzieję, że to dopiero pierwszy wyścig i w kolejnych jeszcze będzie lepiej - powiedział Miarczyński.

Jednak kadrowicz z Energa Sailing Team Poland nie załamuje się dzisiejszym wynikiem i powiedział, że da z siebie wszystko w kolejnych dniach zmagań. - Czuję się dobrze przygotowany i fizycznie i psychicznie też dobrze jestem nastawiony, bardzo pozytywnie. Tutaj jednak te warunki na Sycylii to są słabo wiatrowe. Dzisiaj faktycznie troszeczkę tej bryzy było i takich warunków, że pływaliśmy w ślizgu, takich które ja wolę. Ale jestem trochę cięższym zawodnikiem i niestety przy tej pompie przy takim słabym wietrze jest mi trochę trudniej i na pewno nie będą to łatwe zawody. Ale no cóż, będę walczył do końca i dam z siebie wszystko, zobaczymy - powiedział nasz medalista z Londynu.

Swoje niezadowolenie na temat organizacji wyraził natomiast Piotr Myszka, który pomimo zadowolenia z wygranej, stwierdził organizatorzy sobie nie radzili. - Okazało się, że ci Włosi, co obstawiali tę trasę, kompletnie nie panowali nad tym i każda zmiana pozycji bojki startu to było przynajmniej pół godziny. Więc po wyścigu staliśmy półtorej godziny, a wiało, były piękne warunki i nic się nie działo. Po prostu staliśmy. I tak wyszło, że po tej półtorej godzinie komisja zdecydowała, że jednak puści kolejny wyścig czyli pierwszy dla drugiej grupy. I było to dramatyczne, bo w tym momencie ten wiatr "siadł", trasa została ustawiona pod silny wiatr więc było widać, że ci zawodnicy nie zmieszczą się w czasie. Na szczęście komisja skróciła ten wyścig, przesuwając trochę bojki. I zawodnicy po prawie czterdziestu minutach wpłynęli na metę więc tym bardziej było to nie fer w stosunku do nich, bo my płynęliśmy piętnaście minut a oni czterdzieści. Jeszcze w takich warunkach, że my w silnym wietrze, a oni musieli pompować przez czterdzieści minut. Bardzo niesprawiedliwe warunki, ale tak czasami bywa, to jest żeglarstwo - dodał Myszka.

Przez zamieszanie organizacyjne na wodzie mężczyźni mieli tylko jeden wyścig, a kobiety w ogóle nie pojawiły się na wodzie. Jutro jednak kolejność startów jest odwrotna i to panie startują pierwsze więc jeśli warunki będą podobne do dzisiejszych to zawodniczki Energa Sailing Team Poland będą mogły pokazać, co potrafią.

Z Mondello - Maciej Frąckiewicz, WP

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×