Widać, że reprezentanci Energa Sailing Team Poland są dobrze przygotowani do zawodów, bo zostawili w tyle mistrzów świata i Europy z zeszłego sezonu oraz mistrzów olimpijskich z Londynu.
Dziś prędkość wiatru dochodziła do 18 węzłów, co nie pokryło się z wcześniejszymi prognozami. Nie przeszkodziło to jednak Łukaszowi i Pawłowi utrzymać formę z wtorku. Ambasadorzy programu Energa Sailing zajęli dziś 3, 5 oraz 12 miejsce i po siedmiu wyścigach kwalifikacyjnych nadal są drudzy w klasyfikacji generalnej. Dwunasta lokata jest wynikiem wywrotki w trakcie wyścigu. Za nimi pływają mistrzowie świata z poprzedniego sezonu Peter Burling, Blain Tuke'a z Nowej Zelandii, broniący tytułu mistrzów Europy Erik Heil, Thomas Ploessel z Niemiec oraz mistrzowie olimpijscy z Londynu, Australijczycy Nathan Outteridge i Iain Jensen. W portugalskich zawodach nadal prowadzi załoga gospodarzy, Jorge Lima i Jose Costa. Na trzecim miejscu są wspominani wcześniej żeglarze z Australii.
- W ostatnim wyścigu mieliśmy przygodę, bo wywróciliśmy się tuż przy starcie. Jedna łódka zahaczyła o linę bojki i zatrzymała się. Nie mogliśmy im ustąpić i wywróciliśmy się, ale bardzo szybko się pozbieraliśmy. Myślę, że przyjechaliśmy około piętnastego miejsca, co uważam że i tak po jednej wywrotce, gdzie inne łódki się nie wywracały, naprawdę było dobrym wynikiem. Jestem zadowolony z dzisiejszego dnia. Warunki były naprawdę wymagające, duża fala oceaniczna, wiatr do 18 węzłów więc naprawdę była wyśmienita pogoda do żeglowania - skomentował dzisiejszą rywalizację Wirtualnej Polsce Łukasz Przybytek.
- Wystartowaliśmy na lewym halsie i musieliśmy ustąpić kilku łódkom. Gdy ustępowaliśmy już dwóm ostatnim to niestety Amerykanin zahaczył o linę od bojki i zatrzymał się, przez co my musieliśmy mocniej odpaść więc tak się złożyło, że wbiliśmy się w falę i katapultowało nas przed łódkę. Dość szybko się postawiliśmy, ale każda sekunda jest już stratą, a my straciliśmy około dwóch minut. Ale dobrze odrabialiśmy więc myślę, że jesteśmy skuteczni - dodał Paweł Kołodziński.
Dobrze poszło dzisiaj także Tomaszowi Januszewskiemu i Jackowi Nowakowi, którzy minęli metę na miejscach 10, 4 oraz 5. Zawodnicy Energa Sailing Team Poland spadli jednak w ogólnej klasyfikacji regat z miejsca siódmego na dziesiąte, ale różnice punktowe są bardzo małe i do siódmego miejsca tracą zaledwie trzy "oczka". Wśród europejskich załóg Tomek z Jackiem są na ósmej pozycji.
- Mamy nadzieję, że jutro po raz kolejny będziemy w dobrej dyspozycji. Można odczuć dużą presję innych zawodników. Każdy chce wypaść jak najlepiej. Jest tutaj bardzo dużo dobrych zawodników, nie tylko z Europy, ale również z całego świata także stawka jest praktycznie najmocniejsza jaką można było sobie wyobrazić. Mieliśmy dziś trzy równe wyścigi, co bardzo cieszy, że nie mieliśmy żadnej "wtopy". Pomimo naszego sześcioletniego doświadczenia na 49erze taka fala jaką mieliśmy dzisiaj zdarza się bardzo rzadko. Dzisiejsze miejsca są naprawdę bardzo fajne, są równe i dają nam poczucie, że prezentujemy wyrównaną formę - powiedział Wirtualnej Polsce Tomasz Januszewski.
- Dzisiejsze warunki nieco nas zaskoczyły, bo spodziewaliśmy się tego, co było wczoraj czyli słabego wiatru i trochę zmiennych warunków. Jednak mocno się "ruszyło", był wysokie fale i wiało 16, a może nawet 18 węzłów. Dziś były niezwykle wymagające warunki i tym samym wyścigi, ale my to lubimy, bo wiemy, że jesteśmy w tym mocni - oznajmił Jacek Nowak.
Zadowolony z poczynań swoich podopiecznych jest także trener Paweł Kacprowski. - Drugiego dnia przystąpiliśmy do rywalizacji spokojnie, bo pozycje wyjściowe po czterech wczorajszych wyścigach były dobre więc mogliśmy ścigać się dzisiaj bez stresu i po prostu robić swoje. Chłopaki dobrze wywiązali się ze swoich zadań - podsumował Kacprowski.
Natomiast Przemysław Filipowicz i Jacek Piasecki kończyli dzisiejsze "biegi" nam miejscach 21, 17 oraz 6 i z piętnastego miejsca spadli na dwudzieste siódme. Z kolei Dominik Buksak i Grzegorz Goździk po miejscach 16, 6 i 23 awansowali o jedną pozycję i są teraz na 44 miejscu.
- W pierwszym wyścigu mieliśmy słaby start i ciężko się później żeglowało. Do tego mięliśmy techniczną usterkę i zanim do tego doszliśmy to straciliśmy kolejnych kilka miejsc. W drugim wyścigu płynęliśmy około 11. miejsca i była dobra pozycja do ataku, ale niestety dotknęliśmy bojki i musieliśmy wykręcić karne kółko, przez co znowu straciliśmy więc pierwsze dwa wyścigi były raczej nieudane. W trzecim trochę przywiało i "dojechaliśmy" na szóstej pozycji - ocenił krótko Przemek Filipowicz.
Nie udał się dzisiaj dzień Madeleine i Nadii Zielińskim. Nasze panie miały problem z poradzeniem sobie w trudnych, wietrznych warunkach i nie zostały sklasyfikowane w żadnym z wyścigów, co poskutkowało spadkiem na miejsce trzydzieste ósme w całych zawodach. Polki już dzień wcześniej mówiły, że nie mają większych szans na awans do złotej grupy i że przyjechały do Porto głównie, żeby zbierać cenne doświadczenie. Na pierwsze miejsce po dwóch dzisiejszych wyścigach awansowały reprezentantki Niemiec Victoria Jurczok i Anika Lorenz, które "zepchnęły" na drugą pozycję Holenderki Annemiek Bekkering i Annette Duetz. Na trzecim miejscu plasuje się duńska załoga Maiken-Fogt Schuett i Anne-Julie Schuett. Od czwartku kobiety rozpoczynają rywalizację w wyścigach finałowych.
- Przed naszymi wyścigami wiatr się nasilił, a my nie miałyśmy okazji trenować w takich warunkach, więc dziś było ciężko. Rozegrane zostały dwa wyścigi. Wywrotka i źle ustawiony sprzęt spowodował, że nie ukończyłyśmy pierwszego wyścigu. Natomiast podczas procedury startowej do drugiego wyścigu wywróciłyśmy się i nie zdążyłyśmy wystartować w limicie czasowym - opisała Nadia Zielińska.
Z Porto - Maciej Frąckiewicz, WP