Niestety Tomasz Januszewski i Jacek Nowak, którzy po sobotnich wyścigach byli liderami wśród europejskich załóg, pływali dziś znacznie gorzej niż w poprzednich dniach i zakończyli portugalskie regaty na piątym miejscu, a siódmym w całych zawodach. Mistrzami Europy zostali Niemcy Justus Schmidt i Max Boehme, a klasyfikację otwartą Peter Burling i Blain Tuke z Nowej Zelandii. W sobotę rywalizację zakończyły kobiety. Mistrzyniami Europy w klasie 49erFX zostały Włoszki Giulia Conti i Francesca Clapcich.
Strat do niedzielnych wyścigów finałowych zaplanowany był na 11:25 czasu polskiego, ale ponownie trzeba było poczekać na wiatr i dopiero około godziny 13:30 wydano komunikat o zejściu na wodę. Z tym także były problemy, ponieważ tego dnia zostało udostępnione zawodnikom tylko jedno miejsce do wodowania łódek, a nie dwa jak do tej pory. W związku z tym zanim wszyscy żeglarze wyszli z portu to minęło około półtorej godziny.
Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński od kilku dni powtarzali, że najważniejsze jest, aby pływać równo, nawet jeśli nie będą to miejsca w ścisłej czołówce. Tak też było dzisiaj i Polacy po miejscach dwunastym, dziewiątym oraz jedenastym utrzymali trzecie miejsce wśród załóg z Europy i mogli cieszyć się ze zdobycia brązowego medalu, a w klasyfikacji ogólnej awansowali z miejsca szóstego na piąte. Przed zawodami Łukasz uważał, że sukcesem będzie miejsce w pierwszej ósemce, ale po kilku treningach w Portugalii czuł, że stać ich na więcej.
- Muszę przyznać, że jak przyjechaliśmy tu na zgrupowanie i zaczęliśmy pływać w wyścigach treningowych to zacząłem myśleć o tym medalu i wiedziałem, że dysponujemy taką prędkością, która pozwoli nam pływać w czołówce. I myślę, że największym sukcesem w tych regatach było to, że nie zaliczyliśmy prze całe regaty żadnego kiepskiego wyścigu powyżej piętnastego miejsca. Myślę też, że na tyle startujących łódek jest to naprawdę niezły wyczyn - powiedział świeżo upieczony medalista Łukasz Przybytek.
- Po raz kolejny mieliśmy dobry, równy dzień. Były słabsze starty, ale potem odrabialiśmy i przez wiele lat powtarza się schemat, że niekoniecznie wygrane wyścigi, ale bardzo dobre równe miejsca przez całe regaty dają pozytywny efekt na koniec. Łukasz wczoraj i dzisiaj świetnie poradził sobie ze stresem, także jestem bardzo zadowolony z tego, że we dwóch wypracowaliśmy bardzo dobre schematy na łódce - dodał Paweł Kołodziński.
Niestety Tomasz Januszewski z Jackiem Nowakiem, którzy przystąpili do dzisiejszej rywalizacji z pozycji lidera załóg z Europy, nie poradzili sobie z warunkami i najpierw dopłynęli do mety na trzynastym miejscu, później aż na ostatnim, a następnie na dziewiętnastym i w klasyfikacji europejskich ekip spadli z pozycji pierwszej na piątą. Reprezentanci Energa Sailing Team Poland w klasyfikacji generalnej całych zawodów spadli z miejsca drugiego na siódme. W drugim niedzielnym wyścigu Tomek z Jackiem zaliczyli wywrotkę, co zaowocowało tak odległą pozycją.
- Jasne, że jestem rozczarowany, bo kto by nie był. Z jednej strony to jest sport i zawsze można tłumaczyć się tym, że mieliśmy aż osiemnaście wyścigów, ale po prostu nie byliśmy dziś w stanie ogarnąć tego, co działo się na wodzie. Tym razem warunki całkowicie nam nie podpasowały. Nie wychodziły nam manewry, byliśmy w jakiś sposób po prostu słabsi i nie byliśmy w stanie utrzymać się z tymi lepszymi. Jest to nie najgorsze miejsce i uważam, że drużynowo wykonaliśmy tutaj świetną robotę, bo jako dwie załogi ścigaliśmy się bardzo wysoko. Czujemy, że zrobiliśmy duży postęp i to, że dzisiaj nam nie poszło, nie znaczy wcale, że schowamy głowę w piasek tylko mamy zamiar poprawić to, co teraz nam nie wychodziło i na mistrzostwach świata przygotować się jeszcze lepiej - powiedział wyraźnie przygnębiony Tomasz Januszewski.
- Jest mi bardzo przykro. Nie spodziewaliśmy się takiego obrotu sytuacji. Nie jestem w stanie powiedzieć dlaczego tyle traciliśmy. Nie do końca czuliśmy komfort prędkościowy tak jak to było wcześniej. Było kilka złych decyzji i sytuacji kolizyjnych, po których między innymi musieliśmy kręcić karne kółko i przez to także dużo traciliśmy. W drugim wyścigu mieliśmy wywrotkę, ponieważ próbowaliśmy ustąpić jednej załodze, która miała pierwszeństwo na trasie. Możliwe, że byliśmy za mało bojowo nastawieni - stwierdził Jacek Nowak.
Mistrzami Europy zostali Niemcy Justus Schmidt i Max Boehme, którzy zajęli drugie miejsce w klasyfikacji ogólnej. To drugi z rzędu złoty medal dla reprezentacji Niemiec, ponieważ przed rokiem mistrzostwo Starego Kontynentu zdobyli Erik Heil i Thomas Ploessel. Srebrny medal wywalczyli reprezentanci Wielkiej Brytanii John Pink i Stuart Bithell, którzy w całych zawodach byli trzeci.
Klasyfikację generalną regat wygrali mistrzowie świata oraz zwycięzcy klasyfikacji ogólnej zeszłorocznych otwartych mistrzostw Europy Peter Burling i Blain Tuke z Nowej Zelandii. Po wczorajszej dyskwalifikacji z jednego wyścigu Burling i Tuke pływali dziś bardzo szybko i praktycznie bezbłędnie, zajmując dwukrotnie miejsce drugie i raz pierwsze.
Ostatecznie nie odbył się wyścig medalowy. Organizatorzy mogli zrezygnować z jednego wyścigu finałowego kosztem medalowego, który odbyłby się na rzece Douro. Ale prawdopodobnie po opóźnionych startach oraz doświadczeniu z sobotniego wyścigu finałowego kobiet w którym było sporo przypadkowości spowodowanej prądami, komisja regatowa stwierdziła, że przeprowadzi u mężczyzn wszystkie zaplanowane wyścigi finałowe, rezygnując tym samym z medalowego.
- Przyznam szczerze, że dużo więcej żeglarstwa było tam na oceanie niż tutaj byłoby przy tej przypadkowości na rzece. Jestem zadowolony, że rozegraliśmy trzy dobre żeglarskie wyścigi, a nie pozostawiliśmy przypadkowi - stwierdził Kołodziński.
Trzecia polska załoga w złotej grupie - juniorzy Przemysław Filipowicz i Jacek Piasecki - zajęli dziś miejsca siedemnaste, dwudzieste drugie oraz mieli jedną dyskwalifikację i zakończyli zawody na pozycji dwudziestej czwartej, a dziewiętnastej z załóg europejskich.
Nasza druga juniorska załoga - Dominik Buksak i Grzegorz Goździk - ścigała się w grupie srebrnej i po miejscach dwudziestym trzecim, dwudziestym czwartym oraz dwudziestym pierwszym skończyła mistrzostwa na pozycji dwudziestej pierwszej w swojej grupie, a czterdziestej szóstej w ogólnej klasyfikacji. W zestawieniu Europejczyków chłopaki uplasowali się na trzydziestym piątym miejscu.
W klasie 49erFX czyli żeńskim odpowiedniku 49er-ów mistrzyniami Europy zostały Włoszki Giulia Conti i Francesca Clapcich. Srberny medal wywalczyły reprezentantki Danii Jena Hansen i Katia Salskov-Iversen, a brązowy medal zdobyły ich rodaczki Maiken-Fogt Schuett i Anne-Julie Schuett. Obrończynie tytułu, również Dunki - Ida-Marine Baad Nielsen i Marie-Thusgaard Olsen - zajęły ostatecznie piąte miejsce.
Polskie bliźniaczki Madeleine i Nadia Zielińskie ostatecznie portugalskie zawody zakończyły na trzydziestej siódmej pozycji, a wśród załóg z Europy były dwudzieste szóste. Dla Polek są to dopiero trzecie regaty w tej klasie i same przyznały, że przyjechały do Portugalii głównie po to, żeby zbierać cenne doświadczenie.
Z Porto - Maciej Frąckiewicz, WP