Miarczyński: jestem podmęczony, ale odpocznę i ostro powalczymy

Materiały prasowe / Jacek Kwiatkowski / PZŻ
Materiały prasowe / Jacek Kwiatkowski / PZŻ

- Jestem trochę podmęczony treningiem, ale odpocznę i ostro powalczymy - powiedział Przemysław Miarczyński przed zbliżającymi się mistrzostwami świata w klasie RS:X, decydującymi o awansie na igrzyska olimpijskie.

Przemysław Miarczyński (SKŻ Ergo Hestia Sopot) po obronie wicemistrzostwa Polski w olimpijskiej klasie RS:X przygotowuje się już do mistrzostw świata, które w dniach 17-24 października odbędą się w Omanie. Tam ostatecznie rozstrzygnie się który z Polaków wywalczy prawo startu w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro.

- Rywalizację widzę w samych kolorowych barwach i bardzo optymistycznie. Miałem taki moment w sezonie, że tak jakby odstawałem od kolegów z kadry, od Pawła i od Piotrka. Nawet na treningach było czasami widać, że nie mogłem się "przebić" a teraz dziewięć wyścigów i bardzo równa walka z Piotrem - mówił Miarczyński jeszcze podczas mistrzostw Polski w Górkach Zachodnich w Gdańsku.

Paweł Tarnowski przed mistrzostwami Polski doznał kontuzji barku, która wykluczyła go z walki o obronę złotego medalu krajowych mistrzostw i nie wiadomo jak szybko 21-latek wróci do pełni sił. Przemek wierzy jednak w dobrą dyspozycję młodszego kolegi podczas mistrzostw świata.

- Mam nadzieję, że Paweł będzie w dobrej formie na mistrzostwa świata, które mamy za miesiąc w połowie października. W zeszłym roku był to już taki okres roztrenowania po zawodach, a w tej chwili jesteśmy przed mistrzostwami świata. I teraz jesteśmy w zasadzie w okresie takiego cięższego treningu. Myślę, że będę w dobrej formie. Jestem trochę podmęczony treningiem, ale odpocznę i ostro powalczymy - oznajmił reprezentant Energa Sailing Team Poland.

W Omanie nie będzie jednak Miarczyńskiemu tak łatwo walczyć o jak najlepsze miejsca, ponieważ zapowiada się, że będzie tam wiało raczej słabo, a zawodnik SKŻ Ergo Hestia Sopot lepiej czuje się przy silniejszym wietrze.

- Trzeba przyznać, że pogoda będzie zupełnie inna, bo to jednak Oman i ponad 30 stopni, ale jestem dobrej myśli. Z wiatrem też może być różnie, ale raczej będą słabowiatrowe warunki, takie trzy do czterech w skali Beauforta czyli 8-12 węzłów. Jeżeli byłoby to 12 no to jeszcze fajnie, ale 8 to już jest trochę słaby wiatr - przyznał Miarczyński.

Brązowy medalista igrzysk w Londynie w związku z takimi warunkami przygotowuje się jeszcze intensywniej do najważniejszych regat w sezonie. Podczas mistrzostw Polski po wyścigach jadł obiad, a następnie wsiadał na rower i zaczynał kolejny trening. Wszystko po to, żeby zbić trochę wagę i dzięki temu szybciej pływać na słabym wietrze.

- W Omanie ten wiatr ma być słabszy w związku z tym walczę z wagą. Staram się trzymać dietę, jeżdżę więcej na rowerze, trochę więcej biegam, ale nie jest to takie proste - dodał czterokrotny uczestnik igrzysk olimpijskich.

W najlepszej sytuacji w krajowych kwalifikacjach na igrzyska jest Paweł Tarnowski, który dzięki wywalczeniu w czerwcu złotego medalu mistrzostw Europy ma na swoim koncie piętnaście punktów. Myszka ma tych punktów osiem, a Miarczyński pięć. Największą niewiadomą wydaje się być forma 21-letniego Tarnowskiego, który doznał kontuzji i nie wiadomo jak szybko wróci do pełni sił. W każdym razie Piotrek z Przemkiem będą musieli się bardzo postarać i liczyć na niedyspozycję młodszego kolegi, żeby myśleć o zakwalifikowaniu się na przyszłoroczne igrzyska.

Przemysław Miarczyński stara się jednak nie myśleć o tej rywalizacji i stwierdził, że chce po prostu popłynąć jak najlepiej.

- Nie myślałem o tym. Parę osób pytało mnie, który musiałbym być i który Piotrek albo Paweł musiałby być, żebym wygrał eliminacje. Będę się starał popłynąć jak najlepiej w mistrzostwach świata i to w zasadzie tyle. A jak chłopaki wypadną to już zależy oczywiście od nich. Ja po prostu chcę wypaść jak najlepiej. Oczywiście chcę wygrać te mistrzostwa, bo wtedy mogę zdobyć więcej punktów. Do Piotrka mam mniejszą stratę, do Pawła więcej, ale wszystko jest do zrobienia. Dopóki "piłka w grze" to wszystko się może zdarzyć. Ja wierzę w to, że mam jeszcze szansę te eliminacje wygrać - oznajmił z nadzieją czterokrotny uczestnik igrzysk olimpijskich.

- Nie będę w tej chwili odkrywał wszystkich kart, ale rzeczywiście jest to żeglarstwo i sport. Trudno tutaj powiedzieć coś na sto procent, ale czuję, że będę dobrze przygotowany i mam nadzieję, że nic tam po drodze się nie wydarzy, co mnie wybije z tego rytmu przygotowań. Pomimo, że jestem trochę podmęczony to żegluje mi się bardzo dobrze. W końcu sprzęt zaczyna tak naprawdę grać i mam nadzieję, że to będzie właśnie ten moment na mistrzostwach świata - zakończył ambasador programu Energa Sailing.

Maciej Frąckiewicz

Komentarze (0)