Pierwsze wyścigi zaplanowane są już na poniedziałek około godziny 11:00 czasu miejscowego (10:00 czasu polskiego). Na starcie zobaczymy między innymi przygotowujących się do tegorocznych igrzysk w Rio de Janeiro Piotra Myszkę oraz Małgorzatę Białecką.
Reprezentantka Energa Sailing Team Poland Maja Dziarnowska poleciała na te regaty z bardzo pozytywnym nastawieniem. Pewności siebie dodało jej na pewno to, że w mocno obsadzonych styczniowych zawodach Pucharu Świata zajęła dziesiąte miejsce, co, jak na pierwszy start sezonu, jest dobrym wynikiem.
- Na mistrzostwa świata w tym roku jadę, żeby pokazać się z jak najlepszej strony. Wierzę, że cała robota jaka miała być zrobiona, została zrobiona, a ostatni kontrolny start, który mieliśmy w Miami, uważam za udany. Było to dziesiąte miejsce w mocno obsadzonym Pucharze Świata, więc jestem optymistycznie nastawiona i będę walczyć na pewno od samego początku do samego końca - powiedziała czwarta zawodniczka zeszłorocznych mistrzostw Europy.
W czasie trwania imprezy w Miami trójka Polaków - Piotr Myszka, Zofia Noceti-Klepacka i Radosław Furmański - udała się na zgrupowanie właśnie do Ejlatu, żeby między innymi sprawdzić akwen pod kątem mistrzostw świata. Z tego, co mówili zawodnicy, warunki panowały tam wtedy raczej silnowiatrowe, a takie właśnie lubi zawodniczka klubu SKŻ Ergo Hestia Sopot.
- Nie ma co ukrywać, że jestem zdecydowanie lepsza przy silnym wietrze. Aczkolwiek ostatnio Miami pokazało, że zaczynam sobie radzić też w słabym wietrze. Nie będę nastawiać się na żadne warunki. Chłopaki byli na zgrupowaniu i raportowali, że były ślizgowe warunki oraz płaska woda, więc zobaczymy. Jestem przygotowana na wszystko - oznajmiła ambasadorka programu Energa Sailing.
Sporo mówiło się także na temat bezpieczeństwa w samym Izraelu i na samej wodzie, bo obszar na którym będą pływali zawodnicy, jest w pobliżu granic z Jordanią oraz Egiptem.
- Nie sądzę, żeby było zagrożenie bezpośrednio dla nas zawodników. Słyszałam, że trzeba uważać na te strefy graniczne na wodzie, ale myślę, że nie ma się czego bać. Wydaje mi się, że jest to trochę za mocno rozdmuchane i wszystko skończy się dobrze - zakończyła Polka.
Maciej Frąckiewicz