Agnieszka Skrzypulec: Trzeba sobie radzić w każdych warunkach

Materiały prasowe / PZŻ
Materiały prasowe / PZŻ

- Tak naprawdę trzeba sobie radzić w każdych warunkach - powiedziała żeglująca w klasie 470 Agnieszka Skrzypulec po kolejnym dniu regat o Puchar Księżniczki Zofii w Palma de Mallorca.

Dla piątej załogi ostatnich mistrzostw świata, Agnieszki Skrzypulec i Irminy Mrózek Gliszczynskiej (SEJK "Pogoń" Szczecin/ChKŻ Chojnice), regaty o Puchar Księżniczki Zofii są jednym z etapów przygotowań do tegorocznych igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. W czwartek reprezentantki Energa Sailing Team Poland żeglowały ze zmiennym szczęściem i po miejscach dwunastym oraz pierwszym awansowały na piątą pozycję w klasyfikacji generalnej.

- Niestety w pierwszym wyścigu nie trafiłyśmy z ustawieniem łódki i byłyśmy bardzo wolne. Myślę, że to jest główna przyczyna słabego wyniku, ponieważ dziewczyny z którymi płynęłyśmy po starcie w prawą stronę, "dojechały" dobrze na górną boję. My nie mogłyśmy się z nimi utrzymać, były od nas szybsze i dlatego ten wyścig był słabszy - skomentowała początek czwartkowej rywalizacji Agnieszka Skrzypulec.

W przerwie między wyścigami polskie zawodniczki zmieniły trochę ustawienie łódki i dało to bardzo dobry efekt, bo okazały się najlepsze. Tym samym Polki pokazały, że w roku olimpijskim ich forma idzie w górę i potrafią rywalizować z najlepszymi załogami, a także z nimi wygrywać.

- Na drugi wyścig już się przestawiłyśmy, wrzuciłyśmy odpowiedni bieg, więc ta prędkość była dużo lepsza od samego startu. Było w nim dużo przetasowań, cały czas trzymałyśmy się około miejsc 5-7, ale na szczęście decydujący był ostatni kurs pełny, gdzie w grupie pięciu łódek wszystkie między sobą się "cięłyśmy". Wykorzystałyśmy szansę, kilka fal i wyszłyśmy na prowadzenie, a następnie minęłyśmy linię mety jako pierwsze. Fajnie, że nasza prędkość na pełnym była zdecydowanie lepsza, niż łódek dookoła. To miłe uczucie kiedy można wyprzedzić lepsze dziewczyny - stwierdziła sterniczka polskiej załogi.

Uczestniczka igrzysk w Londynie stara się nie sprawdzać prognoz pogody na następny dzień, ponieważ za bardzo potem się tym stresuje. O warunkach panujących na wodzie informuje je ich trener, tuż przed zejściem na wodę.

- Trener sprawdza prognozy pogody, ja się tym nie interesuję, nie nastawiam się. Żegluję na tym, co przyniesie dzień. Danego dnia przed zejściem na wodę pytam jakie są prognozy, jaki ma być wiatr i z jakiego kierunku. Wcześniej tego nie analizuję. To tylko niepotrzebnie gdzieś tam mąci w głowie i sprawia, że nie myśli się o tym, o czym się powinno myśleć - stwierdziła Polka.

Jak widać, takie podejście przynosi dobre efekty, bo Agnieszka z Irminą z zawodów na zawody coraz częściej potrafią nawiązywać wyrównaną walkę z zawodniczkami, które do tej pory były od nich lepsze. Poza tym nasze żeglarki, które do tej pory lepiej radziły sobie w silniejszym wietrze, pokazały podczas zawodów na Majorce, że w słabszym wietrze także zaczynają ścigać się z czołówką.

- Tak naprawdę trzeba sobie radzić w każdych warunkach więc to nie ma znaczenia - zakończyła temat prognozy pogody Agnieszka Skrzypulec.

Maciej Frąckiewicz z Palma de Mallorca

Źródło artykułu: