W piątek według prognoz pogody miało wiać trochę mocniej niż w czwartek i rzeczywiście rano pojawiły się obiecujące podmuchy wiatru więc grupy złote kobiet oraz mężczyzn zostały wysłane na wodę. Jednak szybko ten wiatr zniknął i zawodnicy wrócili na brzeg. Po około półtorej godziny oczekiwania żeglarze po raz kolejny pojawili się na akwenie i tym razem udało się przeprowadzić część wyścigów. Dla każdej floty zaplanowane były trzy starty, ale z powodu bardzo zmiennego w sile i kierunku wiatru panowie mieli tylko dwa wyścigi, a panie zaledwie jeden. Generalnie warunki były słabowiatrowe i ponownie najlepiej tego dnia radzili sobie niscy i znacznie mniej ważący od większości stawki zawodnicy z Chin.
Pecha miała nasza mistrzyni Europy Zofia Noceti-Klepacka (Legia Warszawa), bo po dobrym starcie przyszła tak duża zmiana kierunku wiatru, że deskarki, które płynęły za nią, automatycznie znalazły się przed nią, a ona sama w okolicach trzydziestego miejsca. Jednak brązowa medalistka igrzysk w Londynie walczyła do końca i odrobiła kilkanaście pozycji, wypływając na metę dziewiętnasta. Polka co prawda spadła na z lokaty trzeciej na piątą, ale do trzeciej w klasyfikacji reprezentantki Chin, Yunxiu Lu (miejsce 5. w sobotę) traci pięć, a do jej rodaczki, zajmującej drugą pozycję Hongmei Shi (miejsce 17.), sześć punktów. To oznacza, że nasza zawodniczka ma jeszcze szanse nawet na srebrny medal, ponieważ sobotni wyścig medalowy dla najlepszej dziesiątki klasyfikacji generalnej jest punktowany podwójnie.
- Przeprowadzono nam jeden wyścig, spędziliśmy kilka godzin na wodzie i wiatr bardzo kręcił, bo raz wiał z jednej, a raz z drugiej strony. Początkowo stałam w dobrym miejscu i wyglądało na to, że wszystko będzie dobrze. Tym bardziej, ze Radek Furmański, który startował przede mną, popłynął w lewą stronę i wygrał wyścig. Ja miałam taką samą taktykę, ale miałam pecha, bo wiatr po starcie zupełnie skręcił i te dziewczyny, które były za mną od razu mnie wyprzedziły i nie mogłam nic z tym zrobić. Na pierwszej boi płynęłam w okolicy trzydziestego miejsca, ale odrobiłam kilkanaście pozycji i wpłynęłam na metę dziewiętnasta. Spadnę z podium, ale mam jeszcze szanse na medal, ponieważ w sobotę jest wyścig medalowy, gdzie punkty liczą się podwójnie i będę walczyć - powiedziała po zejściu na brzeg Zofia Klepacka.
Końcowego zwycięstwa jest już prawie pewna kolejna Chinka, aktualna wicemistrzyni olimpijska Peina Chen (miejsce 1.), ponieważ drugą w klasyfikacji, swoją koleżankę z kadry, wyprzedza aż o 16,3 punktu, a w wyścigu medalowym można ich odrobić osiemnaście. W złotej grupie pływała jeszcze Kamila Smektała (YKP Warszawa) i po tym jak minęła linię mety piętnasta, awansowała z pozycji siedemnastej na piętnastą.
ZOBACZ WIDEO Paryż i Los Angeles. Oto gospodarze kolejnych igrzysk olimpijskich
Pozostałe trzy Polki ścigały się w grupie srebrnej i one miały dwa wyścigi. Z pozycji czterdziestej czwartej na czterdziestą drugą awansowała Agnieszka Bilska z GKZ Gdańsk (miejsca 3. i 16.), z lokaty czterdziestej szóstej na czterdziestą siódmą przesunęła się Maja Dziarnowska z SKŻ Ergo Hestia Sopot (miejsca 27. i 5.), a jej klubowa koleżanka Karolina Lipińska (11. i 17.) zamieniła lokatę czterdziestą ósmą na czterdziestą dziewiątą.
Niestety słaby wiatr nie pomógł także polskim deskarzom, którzy należą do tych wyższych oraz cięższych zawodników. Wicemistrz Polski Paweł Tarnowski w pierwszym wyścigu był piętnasty, a w drugim niestety podczas startu wpadł na linę, przez co wystartował za wszystkimi i przypłynął ostatni, na pozycji pięćdziesiątej pierwszej. To poskutkowało spadkiem z lokaty dwunastej na siedemnastą. Dwudziesty szósty oraz szesnasty był tego dnia broniący tytułu Piotr Myszka (AZS AWFiS Gdańsk) i przesunął się z pozycji trzynastej na czternastą. Nie udało mu się przełamać passy zajmowanych w poszczególnych wyścigach miejsc w okolicy dziesiątego.
- Próbowałem złamać tę granicę miejsc z okolicy dziesiątego. I w drugim wyścigu miałem bardzo dobry start na lewym halsie, po którym wydawało się, że płynę z przodu w grupie, która zameldowała się na górnym znaku jako pierwsza. Ale na tej boi znajdowałem się w pobliżu piętnastej pozycji, a na mecie byłem szesnasty. Pomimo, że wystartowałem rewelacyjnie i popłynąłem w tę korzystną stronę to na pierwszej boi byłem na podobnym miejscu, co do tej pory. Ten akwen był dla mnie zaczarowanym miejscem i przedział między dziesiątą a piętnastą pozycją był mi pisany od początku aż do końca tych regat. W sobotę poza wyścigami medalowymi odbędzie się wyścig pocieszenia dla pozostałych, ale maksymalnie można wywalczyć tylko jedenaste miejsce w klasyfikacji generalnej - powiedział Piotr Myszka.
- Pierwszy wyścig do pewnego momentu szedł po mojej myśli i czułem, że mogłem wygrać, bo dobrze wystartowałem, płynąłem szybko i znajdowałem się po dobrej stronie trasy. Jednak niestety zabrakło mi około trzydziestu metrów do lewej strony, żeby ten wyścig mieć pod kontrolą. Płynąłem w okolicy czwartego lub piątego miejsca i próbowałem atakować, ale nie wszystko wyszło mi tak jak chciałem. Na drugim okrążeniu straciłem jeszcze kilka pozycji i skończyłem ten wyścig na piętnastym miejscu. W drugim wyścigu wydawało się, że również mogłem mieć dobry start. Ale w ostatniej chwili okazało się, że oparłem się o linę, będąc pierwszym zawodnikiem od strony znaku wyznaczającego linię startu. Jest to bardzo dobre miejsce, ale bywa ryzykowne. Po tej sytuacji zupełnie się zatrzymałem i musiałem zrobić zwrot, ale wszyscy płynęli na prawym halsie, który ma pierwszeństwo drogi więc byłem zmuszony ich przepuścić. Próbowałem znaleźć lukę, żeby się wcisnąć, ale nie dało się tego zrobić. Dziesięć sekund po starcie zajmowałem już ostatnią pozycję. Musiałem uciekać w stronę, która wydawała się korzystna, ale później tak zaczęły się zmieniać warunki na wodzie, że według mnie wyścig powinien zostać przerwany. Tak się jednak nie stało, chociaż chwile później przerwano wyścig kobiet. Nasz komisja sędziowska postanowiła dokończyć. W efekcie doczłapałem się do mety na ostatnim miejscu - podsumował kolejny dzień zmagań u wybrzeży Japonii Paweł Tarnowski.
W najlepszy możliwy sposób dzień rozpoczął natomiast reprezentant Volvo Youth Sailing Team Poland Radosław Furmański (DKŻ Dobrzyń), bo wygrał pierwszy wyścig. W drugim również zapowiadało się dobrze, ponieważ miał dobry start, ale zaraz po nim wpłynął na niego zawodnik z innego kraju i ostatecznie młody Polak dopłynął do mety trzydziesty drugi. Pomimo tego udało mu się awansować z lokaty dwudziestej czwartej na dwudziestą pierwszą. Marcin Urbanowicz (SKŻ Ergo Hestia Sopot) był dziesiąty oraz dwudziesty szósty i awansował z pozycji trzydziestej siódmej na dwudziestą ósmą. Natomiast Maciej Kluszczyński (DKŻ Dobrzyń) przypływał trzydziesty ósmy oraz dwudziesty czwarty i utrzymał lokatę czterdziestą pierwszą.
- Udało mi się wygrać pierwszy piątkowy wyścig. Na górnej boi po pierwszej halsówce zameldowałem się trzeci, na drugiej wyprzedziłem jednego z hiszpańskich zawodników, a na ostatnim kursie z wiatrem popłynąłem w trochę inną stronę niż lider wyścigu i dzięki temu jego także udało mi się prześcignąć. Później już na spokojnie półwiatrem dopłynąłem do mety. Natomiast w drugim wyścigu już na starcie wpłynął na mnie jeden z włoskich zawodników. Ja miałem pierwszeństwo, ale on wpłynął na moją deskę i mnie obróciło, przez co dużo straciłem. Płynąłem blisko końca stawki, ale zajął miejsce w okolicy trzydziestego więc odrobiłem ponad dziesięć pozycji - opisał piątkową rywalizację Radosław Furmański.
Furmański znajduje się w gronie młodych zawodników, których wspiera firma Volvo Car Poland - Volvo Youth Sailing Team Poland. Volvo w taki sposób współpracuje z Polskim Związkiem Żeglarskim od trzech lat i polski windsurfer jest częścią tego teamu od samego początku. Jak widać przynosi to coraz lepsze efekty. Poza tym Volvo od 2012 roku jest partnerem oraz sponsorem tytularnym żeglarskiego festiwalu Volvo Gdynia Sailing Days.
Pierwsze trzy pozycje nadal zajmują jedni z najlżejszych deskarzy w stawce. Liderem pozostał Chińczyk Bing Ye (miejsca 12. i 1.), na drugą pozycję awansował Szwajcar Mateo Sanz Lanz (miejsca 4. i 2.), spychając na trzecią lokatę innego reprezentanta Chin Mengfana Gao (miejsca 23. i 12.). Zawodnik ze Szwajcarii również jest niski i lekki, co pozwala mu nawiązać walkę w warunkach słabowiatrowych z chińskimi żeglarzami. Pierwsi dwaj są już pewni tego, że nie spadną poniżej drugiej pozycji, ponieważ mają na koncie tyle samo punktów, a zawodnika z trzeciej lokaty wyprzedzają o dziewiętnaście "oczek".
Sobota będzie ostatnim dniem regat i odbędzie się wtedy po jednym podwójnie punktowanym wyścigu medalowym w którym wystartuje pierwsza dziesiątka klasyfikacji generalnej kobiet oraz mężczyzn i po jednym wyścigu normalnym dla wszystkich zawodników z dalszych pozycji. Jako pierwsze na wodę mają zejść panie na wyścig medalowy, którego start zaplanowany jest na godzinę 11:00 czasu miejscowego (4:00 czasu polskiego). Po nich swój wyścig popłyną panowie, a następnie ścigać się będą pozostali zawodnicy. Na starcie stanęło 102 mężczyzn z 31 krajów oraz 66 kobiet z 25 państw.
Z Enoshimy Maciej Frąckiewicz