Na wtorek były zaplanowane aż trzy wyścigi mistrzostw Europy w klasie Finn, ponieważ organizatorzy chcieli nadrobić zaległy bieg z dnia poprzedniego. Jednak tym razem, tak jak w poniedziałek, wiatr pozwalający na ściganie był tylko do około godziny 15:00. W związku z tym udało się przeprowadzić tylko dwa wyścigi. Impreza ma charakter otwarty więc mogą w niej startować zawodnicy spoza Europy.
Najwyżej sklasyfikowanym reprezentantem Polski nadal pozostał siedmiokrotny mistrz naszego kraju Piotr Kula (GKŻ Gdańsk), ale po tym jak przypływał na miejscach dwudziestym pierwszym oraz pięćdziesiątym drugim spadł w całych regatach z pozycji ósmej na dwudziestą drugą.
Powodów do radości nie miał także Mikołaj Lahn (UKŻ Wiking Toruń). Co prawda nasz zawodnik dzień rozpoczął miejscem dwunastym, ale zakończył dopiero pięćdziesiątym dziewiątym i zamienił lokatę osiemnastą na trzydziestą.
Awans w klasyfikacji generalnej zanotował natomiast Oskar Adamiak (ChKŻ Chojnice), który po miejscach trzydziestym szóstym oraz pięćdziesiątym piątym przesunął się z pozycji sześćdziesiątej dziewiątej na pięćdziesiątą siódmą. Z kolei spadek z pozycji sześćdziesiątej ósmej na osiemdziesiątą pierwszą zanotował Krzysztof Stromski z YC Rewa (miejsca 81. i 77.), a z lokaty siedemdziesiątej ósmej na dziewięćdziesiątą spadł jego klubowy kolega Andrzej Romanowski (DNF-nie ukończył i BFD-falstart przy wywieszonej czarnej fladze).
Prowadzenie w całej stawce utrzymał brązowy medalista mistrzostw świata Holender Nicholas Heiner, który tego dnia był siódmy oraz drugi. Na drugą pozycję awansował natomiast wicemistrz Europy z zeszłego roku Edward Wright z Wielkiej Brytanii (miejsca 1. i 5.), a na trzeciej pozostał Argentyńczyk Facundo Olezza (miejsca 19. i 19).
Kolejne wyścigi zaplanowane są na środę na około godzinę 10:00 i organizatorzy planują rozegrać trzy starty, żeby nadrobić jeden stracony w poniedziałek. Regaty u wybrzeży Hiszpanii potrwają do soboty 17 marca.
Informacja prasowa (MF) - Polski Związek Żeglarski
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #16: Bayern to nie jest klub Lewandowskiego