Podsumowanie panelu "Czy żeglarstwo jest eko?"

Materiały prasowe / Anna Korneszczuk / Na zdjęciu: Michał Korneszczuk, Paweł Kołodziński, Michał Bała, Leszek Paszkowski i Bogusław Witkowski
Materiały prasowe / Anna Korneszczuk / Na zdjęciu: Michał Korneszczuk, Paweł Kołodziński, Michał Bała, Leszek Paszkowski i Bogusław Witkowski

W sobotę 24 listopada odbył się w Gdańsku organizowany przez Hevelianum i Yacht Club Gdańsk panel dyskusyjny „Czy żeglarstwo jest eko?”.

O postawach proekologicznych w żeglarstwie i nie tylko dyskutowali żeglarze regatowi Michał Korneszczuk i Paweł Kołodziński, prezes Pomorskiego Związku Żeglarskiego Bogusław Witkowski, dyrektor Gdańskiego Ośrodka Sportu Leszek Paszkowski, Michał Bała ze Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego na Helu oraz zgromadzona publiczność, m.in. prezesa Konińskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego Romana Latanowicza.

Spotkanie rozpoczęło się przedstawieniem realizowanego przez Hevelianum projektu korespondującego z tematyką panelu - Centrum edukacji ekologicznej, które niebawem ma powstać w odnowionym Domu Zdrojowym w Gdańsku Brzeźnie. Ze względu na nadmorską lokalizację i charakter, będzie w nim miejsce także dla edukacji związanej ze świadomym użytkowaniem Zatoki Gdańskiej, w czym mogą pomóc także aktywni żeglarze.

Wstępem do dyskusji związanej już bezpośrednio z ekologią w żeglarstwie była prezentacja Michała Korneszczuka dotycząca międzynarodowych inicjatyw ekologicznych w środowisku żeglarzy. Tutaj jak się okazało, już sporo się dzieje. World Sailing, światowy organ zarządzającym sportem żeglarskim, chciałby dokonać zmian w żeglarstwie, które mogą przyczynić się do globalnego zrównoważonego rozwoju. Zmiany mają dotyczyć obwiązujących standardów technicznych, organizacji wydarzeń, szkoleń, miejsc i infrastruktury oraz członków społeczności żeglarskiej - zarówno obecnych jak i tych z przyszłych pokoleń. Wszystkie planowane zmiany mają charakter ekologiczny lub społeczny. Ale poza planami, wiele akcji już trwa; Volvo Ocean Race, Sailors for the Sea czy 11th Hour Racing organizują lub wspierają akcje takie jak Clean Seas czy Skip the Straw. Starannie wybrani z żeglarskich championów ambasadorzy zachęcają do zmiany zachowań. Podpisywane są międzynarodowe i lokalne deklaracje, zobowiązania do ograniczenia indywidualnego „śladu plastikowego” (ang. plastic footprint). Organizowane są „czyste” regaty, a dobre praktyki są certyfikowane i nagradzane.

Międzynarodowe działania skupiają się głównie na ograniczaniu zużycia jednorazowego plastiku, ale nie tylko. Kładzie się nacisk także na podnoszenie świadomości dotyczącej zanieczyszczeń wody oraz edukację z naciskiem na młodych żeglarzy i studentów.

ZOBACZ WIDEO Andreas Goldberger docenił Piotra Żyłę. "Skacze na wysokim poziomie"

I właśnie wątek podnoszenia świadomości ekologicznej i edukacji przewijał się także nieustannie w dyskusji panelistów. Ponieważ, jak stwierdził Michał Bała ze Stacji Morskiej na Helu, stan naszych wód nie jest jeszcze alarmujący, nasze działania mogą i powinny dotyczyć przede wszystkim uświadamiania i otwierania na postawy ekologiczne. Dotyczą one bowiem nie tylko sportu i żeglarstwa, ale także szerzej postrzeganych zachowań na co dzień, także poza łodzią czy plażą.

Prezes Pomorskiego Związku Żeglarskiego ocenił, ze świadomość polskich żeglarzy nie jest wysoka, mają tendencje raczej do bagatelizowania problemu i nie przywiązują wagi do bycia eko. Starsze pokolenie, przeważnie nieobyte z ekologią, także często nie daje tu dobrego przykładu. Sztandarowym czarnym charakterem w tej dyskusji stał się szkoleniowiec trenujący na wodzie młodych żeglarzy, który wyrzuca niedopałek papierosa za burtę na oczach swoich podopiecznych. Być może zaprzestałby takich praktyk, gdyby uzmysłowić mu, że substancje zawarte w niedopałku są śmiertelną trucizną dla wielu gatunków ryb i zatruwają w ten sposób metr sześcienny wody. Prezes PoZŻ podkreślił, że należy uświadomić problem organizatorom regat, marinom, szkoleniowcom i firmom czarterującym jachty, czyli tym, którzy mają narzędzia, aby wpływać i w pewnym stopniu wymuszać pożądane zachowania lub zmianę technologii przy pomocy rozwiązań systemowych. Tak jak to się robi na całym świecie jeśli chodzi o ekologię.

Według doniesień Leszka Paszkowskiego, dyrektora GOS, Gdańsk sprzątając plaże i wody przybrzeżne rocznie zapełnia zebranymi i niesegregowanymi śmieciami dziesiątki kontenerów, a czyszczenie pochłania 1 700 000 złotych rocznie. Polska jako kraj jest szóstym na świecie producentem plastiku, a my, Polacy, zużywamy go bardzo dużo, na przykład w postaci ciągle jeszcze niestety popularnych toreb foliowych. Nawet żeglarze podczas pływania także nierzadko mają z nimi problem - opowiadał Paweł Kołodziński, reprezentant Polski w klasie 49er, dwukrotny uczestnik igrzysk olimpijskich. Siatka „złapana” na płetwę sterową jachtu powoduje efekt podobny do awaryjnego hamowania w samochodzie, a pasów niestety na jachcie nie ma. Bardzo wysokie zaśmiecenie wody jest już ogromnym problemem w takich miejscach jak Rio de Janeiro, gdzie lokalne władze muszą interweniować i specjalnie przygotować się do zawodów oczyszczając wodę po to, aby w ogóle móc rozegrać wyścigi olimpijskie.

Jeśli chodzi o plastik, jak stwierdził Bogusław Witkowski, cały czas mówimy tu o leczeniu skutków - mamy go i staramy się go pozbyć. Dopóki jednak nie ma dla niego alternatywy, zawsze będzie występował ten sam problem. Warto ograniczać skutki choćby o te kilka, kilkanaście procent tak, aby sytuacja nie zaczęła być alarmująca także i u nas. W tej sytuacji każdy może coś zrobić dla środowiska.

Jak potwierdzili biorący udział w dyskusji aktywni żeglarze, często sami zastanawiają się jakie zachowania na wodzie są akceptowalne z punktu widzenia ekologii. Na miejscu został rozstrzygnięty dylemat wyrzucania za burtę skórki od banana, która co prawda nie jest szkodliwa dla środowiska, jednak rozkłada się w wodzie przez dwa lata. Wniosek - taki sam jak poza łodzią; to, co zabieramy ze sobą na wodę, powinno wrócić z nami na ląd i trafić do odpowiedniego pojemnika do segregowania śmieci. Wszystkie mariny i popularne miejsca cumowania powinny umożliwiać nie tylko segregację zwykłych śmieci, lecz także zdanie zużytych olejów, wód zęzowych i fekaliów w cenie postoju, tak jak to się dzieje w naszej Marinie w Gdańsku. Niestety, nie wszędzie tak jest i często nieczystości są oddawane bezpośrednio do wody, ubolewał Leszek Paszkowski.

Uczestnicy panelu zgodzili się co do tego, że żeglarstwo i regaty z całą pewnością są eko i mają ogromny potencjał w promowaniu postaw. Szkolenie rozpoczyna się tu w młodym wieku, kiedy początkujący zawodnicy są bardzo otwarci na kreowanie postaw i wpływ swoich żeglarskich idoli. Podczas regat organizatorzy mają też możliwość wpłynięcia na dużą grupę ludzi jednocześnie i być może także te organizowane w Gdańsku mogłyby pokusić się o certyfikat dla ekologicznych i czystych regat.

Michał Bała podkreślił, że należy pamiętać, że bycie eko nie polega tylko na nieśmieceniu i nieużywaniu plastiku. Może to też być po prostu bardziej świadome współużytkowanie przestrzeni w taki sposób, aby swoim zachowaniem nie wpływać na zmiany w zachowaniu żyjących tu zwierząt. Żeglarz może także podczas rejsów informować zainteresowane instytucje o miejscach spotkań z rzadszymi gatunkami jak na przykład morświn lub pobierać próbki dla Instytutu Oceanologii PAN. To także jest wspieranie środowiska.

Dyskusję niejako podsumował obecny wśród publiczności Jarosław Kula, ojciec Piotra Kuli, kolejnego w środowisku gdańskich żeglarzy olimpijczyka, który postulował, aby najpierw wyedukować siebie, nagłaśniać zachowania złe i promować dobre. A wtedy dzieci (i młodzi żeglarze), obserwując to, nauczą się same. Ważne jest więc, aby gdańskie środowisko także dawało ten przykład i włączyło się w światowy nurt ekologicznego żeglarstwa. W planach jest również zachęcanie innych organizatorów szkoleń i konferencji żeglarskich do uwzględnienia eko tematów w swoich programach.

Komentarze (0)