W tegorocznych wyborach do Sejmu była snowboardzistka Jagna Marczułajtis-Walczak startowała z list Koalicji Obywatelskiej w okręgu nr 13 (Kraków i okolice) z drugiego miejsca. I uzyskała drugi wynik w swoim okręgu, zdobywając ponad 35 tysięcy głosów. Polityczka ponownie uzyskała miejsce w parlamencie.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty: Jaka była pierwsza myśl po zobaczeniu sondaży exit poll, które dawały opozycji władzę?
Jagna Marczułajtis-Walczak, posłanka na Sejm z ramienia Koalicji Obywatelskiej, była snowboardzistka: Wielka ulga i radość, że pokonaliśmy rządy partaczy. Bardzo się cieszę, że odzyskaliśmy Polskę, przywrócimy normalność. Naprawimy, rozliczymy i sprawimy, że ludzie znowu zaczną się cieszyć życiem w naszym kraju, a nie będą musieli się martwić, czy będą mieli za co przetrwać do pierwszego.
Jest pani zaskoczona frekwencją, najwyższą w historii? Ponad 74 proc. to wynik, którego nikt się nie spodziewał.
To miłe zaskoczenie, ale mieliśmy przeczucie od dawna, że tak może być. Od stycznia zorganizowaliśmy wiele spotkań z ludźmi w całej Polsce i wiedzieliśmy, że chcą zmian. Mówiliśmy, że nas jest więcej i wygramy wybory. Frekwencja przerosła jednak oczekiwania. To świadczy o tym, jak bardzo PiS zdenerwował ludzi. Jest nadzieja na lepsze jutro.
Kto powinien zostać premierem?
Oczywiście Donald Tusk powinien być premierem, bo jest szefem największej opozycyjnej partii. To on dał nam zwycięstwo. Gdyby nie to, że od dwóch lat pracował razem z nami, spotykał się ludźmi, nie byłoby sukcesu. Zasługuje na to, by ponownie zostać premierem i zrealizować obietnice dane Polakom.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarskie umiejętności Sabalenki
Minister sportu Kamil Bortniczuk podczas kampanii zapowiedział, że Polska będzie się ubiegać o organizację igrzysk w 2036 roku. Czy rząd złożony z dotychczasowych partii opozycyjnych będzie chciał kontynuować ten pomysł?
Serce sportowca bije w kierunku tej idei, ale na dzisiaj to odległy scenariusz, choć nie niemożliwy. Myślę, że większym priorytetem dla Polaków jest odbudowanie praworządności, podniesienie pozycji państwa na arenie międzynarodowej. Starania o igrzyska mogłyby być jednym z takich narzędzi, ale to bardzo kosztowny proces.
Najpierw musimy ustabilizować finanse publiczne i dowiedzieć się, ile pieniędzy przepadło, ile rozkradł PiS. Wtedy będziemy myśleć o tym, czy Polskę stać na organizację takiej imprezy. Pomysł Kamila Bortniczuka odbieram jako kiełbasę wyborczą. My, jako naród, lubimy kibicować, ale musimy patrzeć realnie na nasze możliwości organizacyjne.
Co dalej powinno stać się z TVP? Pytam nie tylko pod kątem kanałów informacyjnych, ale także sportowych. Czy powinna nastąpić likwidacja, a może sprywatyzowanie czy odpartyjnienie?
Wszystkie osoby, które pracują dzisiaj w TVP, mogą się już pakować i iść po kartony do IKEI, jak to powiedział Leszek Miller. Tam są jedynie żołnierze partyjni PiS. Trzeba przywrócić normalność telewizji, ale to nie jest jedyna taka instytucja. TVP jest jednym z naszych priorytetów i zmieni się w dość szybkim czasie. Telewizja musi być publiczna, a nie rządowa. Musi być przede wszystkim finansowana przez reklamodawców, a nie rząd.
Bardzo dużo Spółek Skarbu Państwa zaangażowało się we wspieranie klubów sportowych. I z pewnością w sporcie są obawy, że po zmianie władzy finansowanie dla sportu się zmniejszy. W przypadku wielu klubów może to oznaczać zakończenie działalności. Co zrobić, by tak się nie stało?
Ten mechanizm finansowania sportu ze Spółek Skarbu Państwa spowodował, że wielu działaczy zostało postawionych przed trudnym wyborem. Dochodzą do mnie słuchy, że poparcie na przykład dla prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego było powiązane z dodatkowymi środkami dla poszczególnych dyscyplin. Wybrali pieniądze, które są potrzebne dla dobra sportu.
Jednak uważam, że finansowanie powinno być niezależne od Spółek Skarbu Państwa. Oczywiście, jeśli same spółki będą tego chciały, mogą przekazywać środki. Jednakże pamiętam czasy, że prywatny biznes wspierał sport. Moim pomysłem jest wprowadzenia ulg podatkowych, udogodnień dla firm, które chcą inwestować w nasz sport, a nie partyjne rozdawnictwo.
Finansowanie polskiego sportu trzeba utrzymać na tym poziomie albo nawet zwiększyć. Trzeba jednak to zrobić mądrze, nie przekupywać, bo to nikomu dobrze nie robi.
W Sejmie będzie silna reprezentacja sportów zimowych, bo z ramienia list KO dostał się jeszcze Apoloniusz Tajner. Co to oznacza dla dyscyplin zimowych?
To świetna wiadomość dla całego sportu. Dokonała się zła zmiana w Polskim Komitecie Olimpijskim (prezesem został Radosław Piesiewicz - przyp.red.). Mam nadzieję, że z partyjnego komitetu olimpijskiego ten komitet stanie się znów polski.
Jest potrzebnych sporo zmian w ustawie o sporcie, zwłaszcza dotyczących trenerów i zawodników. Trzeba upodmiotowić sportowców. Zawodnicy często osiągają sukcesy, ale są pomijani i mają problemy w związkach sportowych. A to właśnie sportowcy powinni stanowić ich trzon i powinniśmy wzmocnić ich prawa.
A jak upowszechnić sport wśród młodzieży?
Chciałabym, żeby WF w klasach 1-3 był prowadzony przez nauczycieli wychowania fizycznego, a nie nauczania początkowego. Mamy raport, który pokazuje, że zainteresowanie sportem wśród dzieci spada wraz z wiekiem. Chcielibyśmy odwrócić ten trend i utrzymać kontakt ze sportem od najmłodszych lat.
Będę działać na rzecz przywrócenia programu "Jeżdżę z głową", który polega na bezpłatnym uczeniu dzieci jeżdżenia na nartach i snowboardzie. To był mój autorski pomysł, działał on w Małopolsce i skorzystało z niego 30 tys. dzieci.
Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Legenda uderza w NHL. "Wspiera ludobójstwo"