- Zapiął stare polsporty na linki, wcisnął się w dziurawy kombinezon i zaczął trening. Tak, jakby to robił od dawna. Zjeżdżał z góry, a nie z połowy rozbiegu jak początkujący. ? Idę od razu na całego. Inaczej będą się ze mnie śmiać. A niech mnie praśnie ? opowiadał mi, jak to wyglądało. Trzy dni później były zawody na skoczni 30-metrowej. Klimek je wygrał - wspomina Krzysztof Murańka.
Ojciec Klimka nie uważa, że jest za wcześnie na rywalizacje z najlepszymi. - On aż się do tego rwie. W mistrzostwach Polski, pod nieobecność Adama Małysza, przegrał tylko z Kamilem Stochem. Wcześniej na igelicie był trzeci. Prawo do rywalizacji z najlepszymi wywalczył sobie sam. Wystartował w Kranju w Pucharze Kontynentalnym, zdobył tam niezbędne punkty.
Więcej w "Rzeczypospolitej".