Daniel Ludwiński: W ubiegłym sezonie nie startowałeś w części zawodów, choćby w większości konkurencji na mistrzostwach świata w Pyeongchang. W mediach pojawiały się różne powody twoich nieobecności. Jak było naprawdę?
Emil Hegle Svendsen: Po prostu byłem chory w trakcie mistrzostw i w trakcie Pucharu Świata w Whistler. Taki był właśnie powód mojej absencji.
Przed tobą igrzyska w Vancouver. Niespełna cztery lata temu w Turynie startowałeś jako młody zawodnik tylko raz i byłeś szósty, jakie są więc teraz twoje oczekiwania przed zawodami w Kanadzie?
- Myślę, że szansę na medal będę miał w każdym biegu indywidualnym. Ponadto uważam, że Norwegia celuje w złoto w sztafecie.
Jak będziesz w tym roku traktował Puchar Świata? Będzie on dla ciebie tak samo ważny jak zawsze, czy jednak igrzyska są głównym celem?
- Igrzyska i tylko igrzyska. Będę startował w większości zawodów Pucharu Świata, ale to walka o medale olimpijskie będzie najważniejsza.
Co sądzisz o olimpijskich trasach?
- Każda biathlonowa trasa jest na swój sposób trudna, tak więc i z tą będzie podobnie. Myślę, że najtrudniejszy jej odcinek to moment wjazdu na strzelnicę, łatwy to on nie jest. Niemniej, i tak mam zamiar powalczyć tam o złoto.
Twoi koledzy z reprezentacji startują często w zawodach biegowych, a Ronny Hafsås odniósł nawet zwycięstwo w Pucharze Świata w biegach narciarskich. Ty startowałeś jednak tylko raz przed rokiem w zawodach FIS w Beitostoelen i na tym poprzestałeś. Nie myślałeś żeby tak jak oni częściej konfrontować swoje siły z biegaczami?
- W przyszłości na pewno będzie to interesujące. Ale w tym sezonie stawiam tylko na biathlon i przygotowania do igrzysk.
W biegach narciarskich od sezonu 2006/2007 odbywa się cykl Tour de Ski – wieloetapowe rozgrywki z klasyfikacją generalną. Myślisz, że coś takiego sprawdziłoby się również w biathlonie?
- Nie wydaje mi się, żeby był jakikolwiek powód aby biathlon miał kopiować takie rozwiązania. Nasz Puchar Świata jest bardzo dobrze zorganizowany i popularny, więc nie należy zmieniać czegoś, co już teraz się sprawdza. Biathlon jest nawet popularniejszy od biegów jeśli chodzi o telewizję, zatem nie trzeba nam takich reform.
Zmiany są nie tylko w biegach, ale i w skokach narciarskich. Ostatnio wprowadzono przeliczniki, które mają zlikwidować niekorzystny wpływ wiatru. Myślisz, że kiedykolwiek uda się wymyślić coś, co pozwoli wyrównać szanse również w biathlonie?
- Nie myślałem o tym. Sądzę jednak, że w przypadku dyscyplin sportowych odbywających się na dworze nigdy nie uda się zniwelować w pełni wpływu pogody. Zawodnicy muszą więc sobie jakoś z tym radzić i to znosić.
Powiedz coś o sobie jako o biathloniście. Czy któraś z konkurencji Pucharu Świata jest twoją ulubioną?
- Są to biegi na dochodzenie oraz ze startu wspólnego. Mogę powiedzieć, że są najzabawniejsze.
A czy masz ulubione trasy?
- Bardzo lubię trasę w Oestersund, tam gdzie rozpoczyna się w tym roku Puchar Świata. Ponadto Oberhof, Ruhpolding i Anterselva.
Jak wygląda system szkoleniowy młodych biathlonistów w Norwegii?
- W okresie juniorskim wszyscy trenują w swoich klubach. Wiele dzieci uprawia kilka dyscyplin sportu i uważam, że jest to dla nich bardzo dobre. Najlepsi idą do szkół sportowych i w tych akademiach, gdy są już nastolatkami, ćwiczą profesjonalnie z trenerami. Czołówka trafia stamtąd do narodowej kadry juniorów. A później, jeśli jesteś w gronie siedmiu najlepszych zawodników w kraju, rozpoczynasz starty w Pucharze Świata. W reprezentacji nie jest jednak łatwo się utrzymać, startują bowiem tylko ci, którzy w danym momencie są rzeczywiście najlepsi, a nie ci, którzy mają tylko potencjał i szanse na dobre wyniki w przyszłości – po prostu kandydatów do miejsc w składzie jest bardzo wielu, więcej niż tychże miejsc.
A jak przedstawia się popularność biathlonu na tle innych dyscyplin zimowych?
- Od igrzysk olimpijskich w Nagano w 1998 roku, gdy Ole Einar Bjoerndalen i Halvard Hanevold zdobyli złote medale, popularność naszej dyscypliny bardzo wzrosła. W tej chwili jest to sport o największej oglądalności telewizyjnej w Norwegii. Gdy ubiegłej zimy odbywały się mistrzostwa świata w Pyeongchang, transmisje oglądało 1,5 miliona osób. To naprawdę dużo jak na kraj, w którym mieszkają 4 miliony ludzi!