Justyna Kowalczyk wraz ze swoim trenerem Aleksandrem Wierietielnym przebywa w Kanadzie. W miejscowości Canmore będzie szlifowała formę przed igrzyskami. Pierwszy trening zaplanowała na środę rano. Kolejne zawody Pucharu Świata Kowalczyk ma dopiero 5 lutego właśnie w Canmore. Do tego momentu pozostanie w Kanadzie i będzie mogła w spokoju trenować. Dopiero za tydzień do Canmore dotrą serwismeni i sprzęt polskiej biegaczki.
Kowalczyk żałuje, że igrzyska nie będą ponownie rozgrywane w Calgary, gdzie trasy są znacznie trudniejsze i miałaby na nich przewagę nad rywalkami. Polka nie obawia się jednak o swoja formę. - Ciągle słyszę uwagi, że za bardzo się przemęczam. Dość już mam tych głupot. Pseudofachowcy wyprowadzają mnie z równowagi i niepotrzebnie wprowadzają w błąd kibiców. W Polsce na biegach narciarskich naprawdę dobrze zna się pięć osób, a świetnie chyba tylko trener Wierietielny. Przez ostanie dziesięć lat mój organizm mnie nie zawiódł, gdy przychodziło do najważniejszej imprezy sezonu. (...) Uwierzcie mi, wiem co mówię - powiedziała dla Przeglądu Sportowego Justyna Kowalczyk.
Kowalczyk zaznaczyła, że zna jeden dobry sposób na odpowiednią formę - nieustanny trening. Nie obawia się o swoja dyspozycję i zapowiada, że liczy na medale już od pierwszego biegu.
Więcej w Przeglądzie Sportowym