Dawno już nie było zawodów drużynowych, w których reprezentacja Polski miałaby tak duże szanse medalowe. Już pierwsza seria była w wykonaniu naszych całkiem niezła, gdyż na półmetku konkursu w Planicy biało-czerwoni zajmowali czwartą lokatę. O ile Austriacy czy Norwegowie byli poza zasięgiem, o tyle zupełnie realne było pokonanie Finów, którzy mieli w swym składzie dziurę w postaci przeciętnego Olliego Muotki.
Gdy w drugiej serii fantastycznym lotem na odległość aż 222,5 metrów popisał się Kamil Stoch medal stał się realny. Do sukcesu potrzebne były jednak jeszcze kolejne dobre próby, a taką oddał już tylko Adam Małysz. Szanse na brąz zaprzepaścił skaczący jako drugi w naszej ekipie Łukasz Rutkowski, który uzyskał zaledwie 143 metry, co było najgorszym wynikiem całej drugiej serii - dalej latali nawet włoscy juniorzy. Wspomniany Muotka skaczący chwilę po Rutkowskim również zawiódł, jednak nawet jego krótszy skok nie przeszkodził Finom w powiększeniu przewagi. Kilkanaście minut później kropkę nad i postawił Matti Hautamaeki, który skoczył znacznie lepiej niż Stefan Hula (tylko 179 metrów) i rywalizacja o brąz była praktycznie rozstrzygnięta. Na koniec nie zawiódł wprawdzie Adam Małysz, jednak Harri Olli, ostatni w fińskiej drużynie, skoczył wystarczająco daleko aby zapewnić swojej drużynie trzecie miejsce.
Szkoda więc straconej szansy, gdyż ostatecznie do Finów straciliśmy tylko 21,8 punktu. Dlaczego wynik był taki a nie inny pokazują jednak dobrze indywidualne rezultaty Polaków – Adam Małysz miał trzecią notę, a Kamil Stoch szóstą, zatem byli w ścisłej czołówce. Natomiast Stefan Hula osiągnął dwudziesty piąty rezultat, zaś Łukasz dwudziesty dziewiąty w gronie trzydziestu dwóch zawodników, którzy oddali po dwa skoki. Kto wie, być może końcowy wynik byłby lepszy, gdyby trener Łukasz Kruczek nie wycofał z drużyny Rafała Śliża, który na treningach spisywał się wcześniej lepiej niż Rutkowski czy Hula; miał również trzeci wynik spośród Polaków w zawodach indywidualnych.
Polskich kibiców najbardziej interesowała walka naszych zawodników o jak najlepsze miejsce, jednak głównymi bohaterami byli Austriacy. Mistrzowie olimpijscy przystąpili do rywalizacji o medale w lotach w nieco zmienionym składzie w stosunku do tego z Vancouver, gdyż zamiast Andreasa Koflera wystąpił Martin Koch. Dalej wszystko przebiegało już identycznie jak w Kanadzie, czyli podopieczni Alexandra Pointnera stale zwiększali przewagę. Ostatecznie nad drugimi Norwegami wyniosła ona prawie sto punktów. To prawdziwy nokaut i potwierdzenie kto jest najlepszy na świecie. Oprócz wspomnianego Kocha w składzie mistrzowskiego zespołu znaleźli się jeszcze Wolfgang Loitzl, Thomas Morgenstern i Gregor Schlierenzauer. Różnice na czołowych miejscach były bardzo duże - choć Norwegowie stracili do Austriaków bardzo dużo, sami zdecydowanie pokonali Finów, tak samo jak Polacy pokonali sklasyfikowanych na piątym miejscu Czechów. Najmniejsza różnica podzieliła Finów i Polaków. Tym bardziej szkoda więc straconej szansy …
Wyniki konkursu drużynowego
M | Kraj | Skład | Nota |
---|---|---|---|
1 | Austria | Loitzl, Koch, Morgenstern, Schlierenzauer | 1641,4 |
2 | Norwegia | Jacobsen, Bardal, Evensen, Romoeren | 1542,3 |
3 | Finlandia | Happonen, Muotka, Hautamaeki, Olli | 1474,3 |
4 | Polska | Stoch, Rutkowski, Hula, Małysz | 1452,5 |
5 | Czechy | Hlava, Matura, Sedlak, Hajek | 1399,2 |
6 | Słowenia | Hrgota, Damjan, Tepes, Kranjec | 1378,3 |
7 | Niemcy | Neumayer, Freitag, Schmitt, Uhrmann | 1332,9 |
8 | Włochy | Colloredo, Morassi, R.Dellasega, D.Dellasega | 1219,6 |
9 | Rosja | Czerwiakow, Oszepkow, Rosliakow, Trofimow | 545,0 |
10 | USA | Fairall, Glasder, Lamb, Alexander | 462,2 |