Przypadek Lilii Stepanowej stał się wczesną wiosną głośny, choć cała sytuacja dotyczyła zawodniczki praktycznie nieznanej. 25-letnia biegaczka, która raz w życiu wzięła udział w zawodach Pucharu Świata, w których zajęła trzydzieste miejsce, nagle zdobyła pod koniec marca dwa złote medale na mistrzostwach Rosji – najpierw w sprincie, a następnie w biegu na 10 kilometrów pokonując kolejną zawodniczkę o ponad czterdzieści sekund. Już trzy dni po drugim zwycięstwie Stepanowej wybuchła bomba - okazało się, że zamiast niej na kontroli antydopingowej pojawiła się jej koleżanka. Gdy skontrolowano w końcu prawdziwą próbkę zawodniczki wykryto w jej krwi nandrolon i EPO.
Rosyjska Agencja Antydopingowa (RusADA) trzy miesiące temu zdyskwalifikowała biegaczkę na dwa lata. Niedawno sprawą poważniej zainteresowała się jednak Światowa Agencja Antydopingowa (WADA), która zwróciła uwagę na stopień przewinienia Stepanowej - narciarka złamała bowiem dwa przepisy: oprócz stosowania dopingu próbowała także oszukać w trakcie kontroli. Rosjanie podjęli więc decyzję o podwyższeniu kary dla biegaczki, która nie będzie mogła startować aż do 30 marca 2014 roku. Zgodnie z przepisami opuści także najbliższe igrzyska po upływie kary, czyli te w 2018, w związku z czym o olimpijskie medale będzie mogła powalczyć nie wcześniej niż w 2022 roku.
- W liście od WADA przeczytaliśmy, że popełniliśmy błąd karząc ją dwuletnią dyskwalifikacją. Za dwa poważne przewinienia każe się czteroletnim odsunięciem od startów. Gdyby zależało to ode mnie, za coś takiego dyskwalifikowałabym dożywotnio - powiedziała Jelena Wialbe, w latach 90-tych znakomita biegaczka, uważana za jedną z narciarek wszech czasów, która w tym roku objęła stanowisko prezydenta Rosyjskiej Federacji Narciarskiej i od razu ogłosiła, że rozpoczyna walkę z dopingiem - jedną z jej pierwszych decyzji było odsunięcie od pracy licznego grona trenerów i działaczy zamieszanych w przeszłości w afery dopingowe, a wciąż mających istotny wpływ na rosyjskie biegi.
W całej sprawie głos zabrał również Władimir Kuzmicz, trener Stepanowej. Przedstawił on swoją zawodniczkę w roli pokrzywdzonej. - Sytuacja po tym biegu trwała od pięciu do siedmiu minut. Lily (Kuzmicz zdrabnia imię narciarki – dop. red.) nie miała paszportu, jednak mieszkała dwie minuty od trasy, więc poprosiła koleżankę żeby pobiegła do hotelu. Ta przyniosła paszport, jednak zaczynała się już ceremonia dekoracji. Lily poszła odebrać nagrodę, a jej koleżanka czekała w miejscu gdzie miała być kontrola i zaczęła uzupełniać formularz wpisując dane Lily. Kontrolerzy to zobaczyli i uznali, że to próba podszycia się. Teraz nie wiedzieliśmy nic o tym, że kara ma być wydłużona - dowiedziałem się tego od osób trzecich i dopiero gdy zadzwoniłem do Federacji otrzymałem potwierdzenie. Nawet nie wiecie jak trudno było mi powiedzieć o tym Lily. My, jak idioci, nadal trenowaliśmy. Wcześniej Lily nie miała wątpliwości i gdy tylko dowiedziała się, że kara jest dwuletnia, chciała ćwiczyć i ćwiczyła jak szalona. Teraz musiałem ją poinformować o czterech latach, akurat wtedy trenowała, gotowa do walki przeciwko wszystkim oponentom. Przez pierwsze dni autentycznie bałem się o jej życie - dostała w końcu taką wiadomość. Teraz trzeba wszystko zmienić, zapomnieć o tym koszmarze sennym. Wciąż nie wiemy co dalej robić. Już lepiej byłoby gdyby od razu zdyskwalifikowano ją na cztery lata. To, co zrobiono, jest jak wyrafinowana tortura. Powiedziano nam wprawdzie, że możemy iść do sądu, ale to dużo kosztuje. Myśleliśmy, czy nie pozbierać pieniędzy od znajomych żeby nas było stać na proces, ale to może nic nie dać - powiedział Kuzmicz. Warto zaznaczyć, że trener biegaczki w całym długim oświadczeniu ani słowem nie zająknął się o tym, że prawdziwa próbka krwi jego podopiecznej wykazała w jej organizmie środki dopingowe.
Lilia Stepanowa nie jest jedyną przedstawicielką rosyjskiego narciarstwa zdyskwalifikowaną za doping w ostatnich dniach. Na dwa lata zawieszony został także Anatolij Roczew, który na mistrzostwach Rosji na dystansie 70 kilometrów zajął 11 kwietnia osiemnaste miejsce. Wykryto u niego carphedon.