Bjoern Ferry zwycięski w Pokljuce, Tomasz Sikora dwudziesty pierwszy

Bjoern Ferry odniósł w Pokljuce pierwsze w tym sezonie zwycięstwo w biathlonowym Pucharze Świata. Mistrz olimpijski w biegu na dochodzenie tym razem triumfował w sprincie. Swój sukces Szwed zawdzięcza przede wszystkim bezbłędnemu strzelaniu. Tomasz Sikora pomylił się raz i był dwudziesty pierwszy.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed rozpoczęciem sezonu Bjoern Ferry zapowiadał, że chce się liczyć w walce o Kryształową Kulę i zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Dotychczasowe rezultaty Szweda w Oestersund oraz Hochhfilzen nie były jednak szczególnie dobre i plasował się on dopiero na dwudziestym czwartym miejscu. W Pokljuce Ferry błysnął jednak formą i po raz pierwszy w tym sezonie mógł cieszyć się z wygranej. Szwed od początku znajdował się w czołówce, gdyż dobrze biegł i bezbłędnie strzelał. Gdy jednak po drugim, ostatnim strzelaniu, jego przewaga nad Tarjeiem Boe wynosiła zaledwie cztery sekundy, wydawało się, że młody Norweg, który miał na koncie karną rundę, a mimo to tylko minimalnie przegrywał ze Szwedem, bez większych problemów odrobi również te ostatnie sekundy i po raz kolejny zwycięży. Ferry na ostatniej pętli narzucił jednak świetne tempo i nie tylko że utrzymał swoją dotychczasową zaliczkę, ale jeszcze dorzucił kolejną sekundę. Ostatecznie jego przewaga nad Boe wyniosła 5,1 sekundy. Młody Norweg i tak miał jednak powody do zadowolenia. Dzięki drugiemu miejscu po raz pierwszy w karierze objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, gdyż dotychczasowy lider, Emil Hegle Svendsen, z dwiema karnymi rundami był tym razem dopiero siedemnasty.

Oprócz Ferry'ego i Boe na podium stanął także Michael Greis. Doświadczony Niemiec, który powiedział ostatnio, że rozważa zakończenie kariery po tym sezonie, po dwóch strzelaniach był na prowadzeniu z przewagą zaledwie sekundy nad Szwedem. Na ostatniej pętli Greis był wolniejszy i spadł ostatecznie na trzecie miejsce. Niemiec do zwycięzcy stracił blisko dziewięć sekund, jednak utrzymał podobną zaliczkę nad Jakovem Fakiem.

Nieźle, biorąc pod uwagę ostatnie perypetie z zatruciem, wypadł Tomasz Sikora. Tydzień temu w tej samej konkurencji w Hochhfilzen nasz zawodnik stracił do zwycięzcy minutę i pięćdziesiąt jeden sekund, choć strzelał bezbłędnie. W Pokljuce Polak raz spudłował, a mimo to jego strata do triumfatora wyniosła tylko minutę i osiem sekund. Forma biegowa Sikory jest więc lepsza dosłownie z dnia na dzień, choć jeszcze wiele brakuje mu do najlepszych. Licząc tylko bieg na trasie Polak miał dwudziesty siódmy wynik, jednak dzięki niezłemu strzelaniu zyskał jeszcze sześć pozycji i ostatecznie zajął dwudzieste pierwsze miejsce.

Nieźle jak na swoje możliwości wypadł Mirosław Kobus. Drugi z Polaków spudłował raz i dało mu to pięćdziesiąte trzecie miejsce, najlepsze w karierze w zawodach Pucharu Świata. Kobus wystąpiłby więc po raz pierwszy w biegu na dochodzenie, gdyby tylko taki odbywał się w Pokljuce. Tym razem jednak tej konkurencji w programie nie ma, więc Kobus na taki start musi jeszcze poczekać. Słabiej wypadł Krzysztof Pływaczyk. Na strzelnicy miał trzy błędy, nie pobiegł zbyt dobrze i w tej sytuacji zajął dopiero osiemdziesiąte pierwsze miejsce.

W sobotę w Pokljuce odbędzie się jeszcze sprint pań. Na niedzielę zaplanowano natomiast pierwszą w sezonie sztafetę mieszaną.
Wyniki sprintu na 10 km:

MZawodnikKrajCzasKary
1 Bjoern Ferry Szwecja 27:25,9 0
2 Tarjei Boe Norwegia +5,1 1
3 Michael Greis Niemcy +8,7 0
4 Jakov Fak Słowenia +18,2 1
5 Jewgienij Ustiugow Rosja +23,9 1
6 Lukas Hofer Włochy +29,2 1
7 Lars Berger Norwegia +31,0 2
8 Siergiej Sedniew Ukraina +35,0 0
9 Andriej Makowiejew Rosja +44,9 2
10 Dominik Landertinger Austra +45,4 1
21 Tomasz Sikora Polska +1:08,0 1
54 Mirosław Kobus Polska +2:10,6 1
81 Krzysztof Pływaczyk Polska +3:06,4 3
Źródło artykułu: