Wzloty i upadki roku 2010 (video)

Koniec grudnia to zwykle czas podsumowań, zadumy i wspomnień. Los nie szczędził radosnych momentów i chwil gorzkiego rozczarowania, niespodziewanych wzlotów i upadków. Co znaczącego wydarzyło się w skokach narciarskich w 2010 roku?

Wzloty

1. Łukasz Kruczek i jego drużyna

Po dymisji Apoloniusza Tajnera trenerem kadry narodowej został Heinz Kuttin, a kadrą B zaopiekował się jego rodak - Stefan Horngacher. Austriacy źle znosili krytykę fanów i prasy, więc po niezbyt udanych igrzyskach olimpijskich było wiadomo, że nie zabawią długo w Polsce. Łukasz Kruczek pełnił wówczas rolę asystenta głównego szkoleniowca i został przez niego ostro skrytykowany. - Przykro mi, że rozstajemy się w nieprzyjemnych okolicznościach. Ufałem mojemu asystentowi, ale mnie zawiódł. Prowadził swoją grę, rozmawiał za moimi plecami z prezesem, choć powinien być lojalny. A prezes, występując podczas igrzysk w roli komentatora telewizyjnego, oceniał moją pracę. To nie mieści się w głowie - powiedział Kuttin. Po młodym, w gorącej wodzie kąpanym Austriaku, zdecydowano się na współpracę z kimś zupełnie odmiennym. Polski Związek Narciarski zatrudnił doświadczonego, starszego Hannu Lepistoe, który w dużej mierze przyczynił się do sukcesów legendy skoków - Mattiego Nykaenena. Fin przywrócił Adamowi Małyszowi blask sprzed lat i doprowadził go do czwartego triumfu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w sezonie 2006/2007, jednak później forma Polaka spadła, a Polski Związek Narciarski nie przedłużył kontraktu z Lepistoe. Pod koniec marca 2008 roku było wiadomo, że nowym trenerem zostanie Łukasz Kruczek. Początki nie były łatwe, na jego głowę posypały się gromy, kiedy najlepszy z Polaków - Adam Małysz, zdecydował się powrócić pod skrzydła Hannu Lepistoe. Kruczek jednak robił swoje i powoli tworzył polską drużynę. Przełom nastąpił, kiedy w 2009 roku jego podopieczni zajęli 4. miejsce w zawodach drużynowych podczas mistrzostw świata w Libercu, 2. miejsce w podczas zawodów Pucharu Świata w Planicy oraz 4. podczas mistrzostw świata w lotach narciarskich. Lato 2010 bezapelacyjnie należało do reprezentacji Polski. W fenomenalnych występach w Letniej Grand Prix Polacy zostawili w tyle nawet samych Austriaków. Swoją wysoką dyspozycję pokazali już podczas inauguracyjnych zawodów w Hinterzarten, które wygrali wyprzedzając Norwegów oraz Niemców. W klasyfikacji generalnej Kamil Stoch był 2., Małysz 3., natomiast Dawid Kubacki 5. Dzięki rewelacyjnym występom w lecie Polacy rozpoczęli sezon 2010/2011 z najwyższą w historii kwotą startową. Zbliża się koniec kariery Adama Małysza, ale rok 2010 dał nadzieję, że jeszcze będzie nam dane cieszyć się z udanych występów reprezentacji Polski.

2. Bezkonkurencyjny Simon Ammann

Do 2002 roku Simon Ammann nie osiągnął praktycznie nic. W sezonie 1999/2000 zajął 45. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, rok później był nieklasyfikowany, wystąpił bowiem tylko w jednym konkursie. Sezon 2001/2002 rozpoczął się dla niego całkiem nieźle. W jednym z pierwszych konkursów Pucharu Świata w Engelbergu po raz pierwszy w karierze zajął miejsce na podium PŚ. 11 stycznia 2002 roku w Willingen Szwajcar popełnił poważny błąd przy wyjściu z progu i upadł twarzą na bulę, co spowodowało liczne stłuczenia i wstrząśnienie mózgu. Do rywalizacji powrócił dopiero podczas igrzysk olimpijskich w Salt Lake City i niespodziewanie zwyciężył zarówno na skoczni K90 jak i K120 pokonując murowanych faworytów - Adama Małysza i Svena Hannawalda. Kibicom skoków narciarskich na lata pozostała w pamięci jego spontaniczna radość, a ze względu na podobieństwo do książkowej postaci został ochrzczony przydomkiem Harry Potter. Ammann zakończył starty w Pucharze Świata 2001/2002 na 7. pozycji. Potem było dużo gorzej, przyszedł poważny kryzys i słabsze występy w zawodach. Odrodził się po 5 latach, kiedy w sezonie 2006/2007 ponownie nawiązał kontakt z czołówką i zajął w klasyfikacji generalnej 3. miejsce. Rok 2010 należał do Szwajcara, udało mu się dokonać rzeczy pozornie niemożliwych. Podczas olimpijskiej rywalizacji w Vancouver powtórzył się scenariusz sprzed 8 lat. Simon Ammann okazał się bezkonkurencyjny w obu konkursach na skoczniach w Whistler Olympic Park i stał się tym samym poczwórnym złotym medalistą olimpijskim. To nie był jednak koniec jego sukcesów. Udało mu się pokonać będącego w niezwykłej formie Gregora Schlierenzauera, zwyciężył w 9 konkursach Pucharu Świata i odebrał w Planicy swoją pierwszą Kryształową Kulę.

Zobacz najlepsze skoki Simona Ammanna w 2010 roku!

3. Początek rozwoju skoków kobiet w Polsce

Co prawda skoczkiniom nie udało się wywalczyć prawa do startu w igrzyskach olimpijskich w Vancouver, nie da się jednak zaprzeczyć, że skoki kobiet rozwijają się niemal w każdym kraju, gdzie istnieją narciarskie tradycje. Do tej wyjątkiem była Polska, która pozostawała daleko w tyle. Na szczęście we wrześniu 2010 również Polski Związek Narciarski zdecydował się wspomóc rozwój tego sportu. Zarząd PZN powołał Krystiana Długopolskiego oraz Wojciecha Tajnera na funkcje trenerów w konkurencji skoków pań. Pierwszy z nich będzie odpowiadał za dziewczynki skaczące na terenie Zakopanego, natomiast drugi zajmie się zawodniczkami skaczącymi w Beskidach. Problemem jest mała ilość zainteresowanych, ale rozpoczęto już poszukiwania "polskiej Danieli Iraschko". - Pierwszym krokiem w realizacji programu było spotkanie z panią Zofią Kiełpińską w celu obrania taktyki do zrealizowania naboru dziewczynek w szkołach podstawowych na terenie Zakopanego. Wspólnie zorganizowaliśmy spotkanie z nauczycielami wychowania fizycznego. Przygotowaliśmy 100 sztuk plakatów i 150 ulotek dotyczących skoków kobiet. Na spotkaniu przedstawiliśmy program szkoleniowy, rozdaliśmy ulotki i plakaty, a nauczyciele zobowiązali się do przekazania tych informacji dziewczynkom z poszczególnych szkół. Najskuteczniejszą metodą okazała się rozmowa z rodzicami. Często zdarzało się, że to rodzice zachęcali córki do aktywnego spędzania wolnego czasu. Przy okazji zapisywali też do klubu swoich synów. Teraz mamy jedenaście kandydatek w wieku 7-12 lat z Zakopanego i okolic, które chciałyby skakać - powiedział Długopolski. Nieco gorzej sytuacja przedstawia się w Wiśle, gdzie zgłosiły się zaledwie dwie chętne dziewczynki w wieku 8 i 9 lat. Do tej pory jedynymi zawodami dla kobiet są doroczne zawody Lotos Cup. W tegorocznej edycji najlepsza okazała się 17-letnia Joanna Gawron, która wyprzedziła Joannę Szwab i Magdalenę Pałasz.

Upadki

1. Skandal goni skandal: Harri Olli

Problemy Harriego Olli zaczęły się w 2008 roku, kiedy został wyrzucony z reprezentacji kraju za nadużywanie alkoholu i całonocne balangi podczas mistrzostw świata w Oberstdorfie. Później nie było lepiej, został bowiem zatrzymany nie tylko za przekroczenie prędkości, ale i za jazdę pod wpływem alkoholu, za co skazano go na 30 dni więzienia. W dalszym ciągu nie porzucił swoich imprezowych nawyków, w 2009 został ponownie wyłączony z kadry za nocne zabawy podczas konkursów Letniej Grand Prix, a jesienią pobił się ze swoją narzeczoną. Wybryki wcale nie przeszkadzały mu w zajmowaniu dobrych miejsc, sezon 2008/2009 zakończył na wysokim 4. miejscu w Pucharze Świata, w klasyfikacji Turnieju Nordyckiego był drugi. Harri Olli po zakończeniu kariery przez Janne Ahonena miał szanse zostać nowym kapitanem drużyny, jednak wszystko wskazuje na to, że pójdzie w ślady Mattiego Nykaenena. W roku 2010 wszystkim zapadła w pamięć kolejna afera z udziałem 25-latka. Nieobliczalny Fin w kwalifikacjach w Kuusamo spadł na 77 metr i wyraził swoje niezadowolenie z decyzji jury pokazując środkowy palec do kamery. Nie trzeba było długo czekać na reakcję Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), która ukarała reprezentanta gospodarzy dyskwalifikacją oraz zakazem startu w kolejnych zawodach. To nie był koniec jego problemów. Skoczek nie tylko został usunięty z reprezentacji, ale ze współpracy z nim zrezygnował jego dotychczasowy osobisty trener - Kimmo Kyykkänen. Czy w 2011 roku Olli dotrzyma noworocznych postanowień i dorówna Nykaenenowi nie tylko w alkoholowych ekscesach, ale również sukcesach sportowych?

Zobacz kontrowersyjne zachowanie Harriego Olli!

2. Nieudany powrót Janne Ahonena

Janne Ahonen jest bez wątpienia jednym z najlepszych skoczków, którzy na stałe wpisali się w karty historii. Urodzony w 1977 roku Fin zdobył niemal wszystko, co jest w skokach do zdobycia. W zawodach Pucharu Świata zadebiutował jako 15-latek w 1992 roku, rok później odniósł swój pierwszy triumf w Ruhpolding. Od tamtej pory wygrywał jeszcze 35 razy, co jest trzecim najlepszym wynikiem. Lepsi od niego są jedynie Adam Małysz, który triumfował w dwóch konkursach więcej oraz niepokonany Matti Nykaenen. Po Stevie Collinsie, Thomasie Morgensternie i Tonim Nieminenie jest czwartym najmłodszym zwycięzcą w historii. Jego nazwisko można znaleźć również na na odwrotnym końcu tej tabeli, jest bowiem czwartym najstarszym triumfatorem: w marcu 2008 roku w wieku 30 lat odniósł swoje ostatnie pucharowe zwycięstwo w Kuopio. W ciągu ponad 15 lat spędzonych na skoczniach świata Fin wywalczył aż 10 medali mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym, 7 medali mistrzostw świata w lotach narciarskich oraz 4 złote medale mistrzostw świata juniorów, co tworzy imponującą kolekcję 21 medali. Długo walczył o triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Dokonał tego dwukrotnie - w sezonach 2003/2004 oraz 2004/2005. Wcześniej dwukrotnie był drugi oraz aż czterokrotnie zajmował miejsce na najniższym miejscu podium. W pamięci kibiców na stałe zapisała się jego wypowiedź: Jestem tutaj aby skakać, nie aby się uśmiechać. Przylgnął do niego przydomek "Maska" i wielokrotnie udowodnił, że ma nerwy ze stali. Aż pięciokrotnie triumfował w Turnieju Czterech Skoczni - Wielkim Szlemie skoków narciarskich. Chociaż w lecie wolał oddawać się swojej pasji - wyścigom Drag Racing, w jego biografii nie brak sukcesów w skokach na igielicie. W 2008 roku Fin zdecydował, że czas odwiesić narty na kołek. Ze skokami pożegnał się specjalnym konkursem zorganizowanym w Lahti. Do udziału zaprosił między innymi Adama Małysza, Martina Schmitta, Andreasa Goldbergera oraz Thomasa Morgensterna. W zawodach wystartowało 15 zawodników, zgodnie z oczekiwaniami zwyciężyła najważniejsza postać imprezy - Janne Ahonen. Skoczek odchodził jako prawdziwa legenda, był wciąż w wysokiej formie, a jako powód rezygnacji przedstawiał brak motywacji. To pożegnanie okazało się przedwczesne. Brak medali olimpijskich nie dawał mu spokoju, dlatego już rok później zdecydował, że powróci do treningów. Główny cel: medal na igrzyskach w Vancouver. Na skoczni normalnej zabrakło mu trochę szczęścia - występ zakończył na 4. pozycji. Gorzej było na dużym obiekcie, kiedy kontuzja uniemożliwiła mu start w finale. Mógł odejść od sportu w chwale, postawił jednak wszystko na jedną kartę i... przegrał.

3. Klęska duetu Steiert-Schödler

W 2004 kadrę Rosji objął niemiecki szkoleniowiec Wolfgang Steiert, a 4 lata później dołączył do niego Berni Schödler - jeden z ojców sukcesu Simona Ammanna. Ten duet trenerski miał zagwarantować Rosjanom powrót do światowej czołówki. Zaczęło się jak w bajce: niemiecki trener wprowadził nowe metody treningowe, znalazł sponsorów, wśród których znalazły się znaczące koncerny takie jak Gazprom czy Sinupret, dzięki którym udało się pozyskać fundusze na nowe kombinezony i sprzęt. Z poparciem Steierta Rosja wygrała walkę o organizację igrzysk olimpijskich w 2014 roku, co przyczyniło się do wybudowania nowych i wyremontowania istniejących obiektów. Ciężka praca przyniosła efekty, w konkursie drużynowym w Oberstdorfie, który był ostatnią próbą przed mistrzostwami świata w Libercu, Rosjanie zajęli 2. miejsce. Dwa tygodnie później było już dużo gorzej, nie udało im się nawet awansować do finału. Lider drużyny Dmitrij Wasiliew zakończył sezon na wysokim 5. miejscu w Pucharze Świata. Rok 2010 był rokiem igrzysk olimpijskich, a Rosjanie byli zapowiadani jako czarne konie rywalizacji. Rzeczywistość okazała się bolesna i rozczarowująca. Na skoczni HS 106 w finale znalazł się jedynie Denis Korniłow, który zakończył start na 26. miejscu. Na skoczni HS 140 było już po prostu fatalnie, żadnemu z reprezentantów nie udało się awansować do czołowej "30". Czarę goryczy przelał występ w konkursie drużynowym, w którym Rosja zajęła 10. miejsce wyprzedzając jedynie Stany Zjednoczone oraz Kanadę. Wolfgang Steiert nie czekał nawet do końca sezonu i od razu złożył wymówienie, niedługo później podobną decyzję podjął Schödler.

Źródło artykułu: