Udana próba generalna przed Pucharem Świata w Szklarskiej Porębie

Znakomicie udały się zawody biegowe Pre World Uphill Trophy w Szklarskiej Porębie. Uczestników najpierw czekały cztery kilometry wspinaczki, a następnie cztery kilometry zjazdu. Za rok tę samą trasę pokonają wszyscy najlepsi, już w ramach Pucharu Świata. Sobotnie zawody były bowiem próbą generalną przed imprezą najwyższej rangi.

W tym artykule dowiesz się o:

- Organizator nie może sobie życzyć niczego więcej jak wspaniałej pogody, wspaniałych krajobrazów i zadowolonych zawodników. Dostaliśmy wszystko czego można by pragnąć - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jacek Jaśkowiak, pełnomocnik burmistrza Szklarskiej Poręby ds. organizacji Pucharu Świata w tym mieście. - Zawody ukończyło czterdziestu trzech zawodników, w tym dziewięć kobiet, no i wyszło super. Mamy możliwość zaprezentowania Karkonoszy w ich najpiękniejszym wydaniu. Mnie najbardziej ucieszyła opinia Mariusza Michałka z AZS AWF Katowice, który powiedział, że może porównać Alpe Cermis we Włoszech i nasze Uphill Trophy, bo przebiegł w tym roku obydwa, i niewątpliwie Uphill Trophy jest dużo trudniejsze i dużo cięższe. Mieć w Polsce zawody Pucharu Świata, które są najtrudniejszymi zawodami w całym cyklu - wydaje mi się że jest to wielkie wyróżnienie. Nikomu się nic nie stało, to jest też bardzo ważne. Bardzo mnie również cieszy opinia trenera Mariusza Michałka, Wiesława Cempy, który powiedział, że biegi narciarskie tego potrzebują, że należy dać publiczności coś, co miło się będzie oglądało. Możliwości sprzętowe pozwalają obecnie, żeby wprowadzić do biegów narciarskich takie urozmaicenie. Również menedżer zwycięzcy, czyli Radka Sretra, powiedział, że to wyjątkowo dobry bieg, perfekcyjnie zorganizowany. Są to osoby, które mają możliwość porównania tych zawodów do innych i takie opinie fachowców mnie cieszą najbardziej - mówi Jaśkowiak.

Zawody rozegrane w sobotę nie mogły zgromadzić na starcie gwiazd biegów,narciarskich, gdyż te przebywają w Oslo na mistrzostwach świata. Miało to jednak i dobre strony, gdyż udział mogli wziąć również amatorzy narciarstwa, którzy także chwalili Uphill Trophy. - Cieszy to, że amatorzy startujący na co dzień w biegach masowych, podeszli potem do mnie po zawodach i spytali, czy za rok będzie obok Pucharu Świata osobno bieg dla nich, żeby też mogli się zmierzyć z tym wyzwaniem. Nawet oni chcą czegoś nowego, chcą urozmaicenia w tym sporcie.

Powodzenie zawodów testowych, które były próbą generalną przed zaplanowanymi na luty 2012 roku zawodami Pucharu Świata oznacza, że praktycznie pewne jest, że za rok w Szklarskiej-Porębie odbędzie się właśnie World Uphill Trophy, bieg jedyny w swoim rodzaju, a nie tradycyjne konkurencje. Nie można jednak wykluczyć, że i te trafią do Polski - wówczas jednego dnia odbyłyby się u nas zwykłe biegi na 10 i 15 kilometrów, a drugiego nowość, czyli wspinaczka i zjazd. - Sama decyzja w zakresie organizacji tego biegu już de facto została podjęta na jesiennych obradach FIS, te zawody były tylko i wyłącznie zrobione po to, żebyśmy się mogli czegoś nauczyć jako organizatorzy i żeby pokazać, że to się spokojnie da zrobić, że te zawody mogą być ciekawe. To się udało, mamy bogaty materiał filmowy i zdjęciowy. W mojej ocenie, po rozmowach z kolegami z FIS, które już miały miejsce, zresztą jeszcze przed zawodami otrzymywałem SMS-y od Michala Lamplota, jestem przekonany że ten temat jest już zaklepany. Juergowi Capolowi, dyrektorowi biegowego Pucharu Świata, chodziło też o to, żeby poprzez relację z tych zawodów pokazać zawodnikom o co chodzi, bo początkowo było pewne zamieszanie informacyjne, niektórzy nie byli do końca poinformowani, słyszeli że jest jakiś pomysł na bieg polegający tylko na zjeździe nie do końca wiedząc co za tym pomysłem stoi i już rzucali komentarze negatywne. W Polsce też czasem były komentarze gdy ktoś nie do końca wiedząc jak to ma wyglądać mówił, że to jakieś zaprzeczenie biegów narciarskich. Dziś gdy usłyszałem opinie fachowców to wątpliwości zostały rozwiane.

- Każda wielka impreza miała na początku element szaleństwa, spójrzmy na Bieg Wazów, sto lat temu zawodnicy na nartach 3,5 metrowych biegli 90 km, Tour de France rozpoczynał się na rowerach bez wolnobiegów, na ostrych kolach, a zawodnicy podjeżdżali pod alpejskie przełęcze, potem robiono etapy w Pirenejach gdzie jeszcze były niedźwiedzie na trasach. Zastanawiano się gdzie może przesunąć się granica, jakie są ludzkie możliwości w zakresie wytrzymałości. Nie chciałbym porównywać Uphill Trophy do tych imprez które przeszły już do historii, ale mam nadzieję, że to będzie równie dobry pomysł jak Tour de Ski. Capol jest takim działaczem, który pokazuje że coś można zrobić. Gdy zawodnicy użalają się, że jest ciężko, on zakłada narty i biegnie. Ja tutaj też zrobiłem dwa razy tę trasę w piątek, staram się z niego brać przykład, to trzeba poczuć w nogach. Wiem, że da się to zrobić, pokazali to także amatorzy, dali radę, zrobili to uśmiechnięci i prosili żeby nie ograniczać tego biegu tylko dla zawodowców - kończy Jaśkowiak.

W sobotnim biegu najlepszy czas w gronie mężczyzn uzyskał Radek Sretr z Czech, któremu pokonanie ośmiokilometrowej trasy zajęło niespełna dwadzieścia osiem minut. Jako drugi finiszował Viktor Novotny, a trzeci Mariusz Michałek, najlepszy z Polaków. Wśród pań triumfowała Jitka Pesinova, również Czeszka, przed swoją rodaczką Heleną Rejzkovą. Trzecie miejsce zajęła Magdalena Nykiel.

Za rok zawody Pucharu Świata w Szklarskiej Porębie odbędą się osiemnastego i dziewiętnastego lutego.

Zdjęcia z sobotnich zawodów:

Komentarze (0)