Prawdziwego mistrza poznaje się nie tylko po tym, że potrafi wygrywać, ale także jak znosi porażki. Adam Małysz nawet kiedy nie był na szczycie, umiał przegrywać z klasą. Ciężką pracą wracał z mozołem na szczyt. Osiągał coś, co nie każdemu się udaje - szacunek i podziw rywali. I obok tych wszystkich medali, pucharów i zaszczytów, Polak przez te kilkanaście lat, zdobył coś większego od Kryształowej Kuli czy krążka na szyi - zapisał się w historii skoków narciarskich jako jeden z najwybitniejszych, a niektórzy uważają, że nawet najwybitniejszy zawodnik wszech czasów, nie tylko za sukcesy, ale głównie za to, jakim był na skoczni.
Był fenomenalny Matti Nykaenen, ale jak skończył, wszyscy kibice wiedzą. Sukcesów sportowych nikt Finowi nie odbierze. W życiu pozasportowym daleko mu jednak było do triumfów. Skaczą cały czas Martin Schmitt i Janne Ahonnen - dwie wybitne postaci skoków narciarskich. Niemiec jednak - poza przebłyskami - nie potrafi wrócić do wielkiej formy. Z kolei milczący Janne podjął chyba najgorszą decyzję z możliwych - po oficjalnym zakończeniu kariery - wrócił do sportu, niestety już bez sukcesów. Z przykrością patrzy się na tych wielkich sportowców, którzy skaczą gdzieś w okolicach trzeciej dziesiątki.
Dobrze, że nasz mistrz Adam zaoszczędził nam tego widoku. Odchodzi w chwale, jako medalista mistrzostw świata w Oslo, jako skoczek, który wygrywał zawody Pucharu Świata w najdłuższej przestrzeni - od 1996 roku do 2011. Ciężko będzie komukolwiek pobić ten rekord. I choć Polak w liczbie pucharowych zwycięstw nie dogoni Nykaennena, choć nigdy na jego piersi nie zawisł złoty medal olimpijski, dla milionów Polaków to właśnie Adam Małysz jest sportowcem wszech czasów. Skromny, ambitny, pracowity - za to go kochają miliony kibiców przed telewizorami i tysiące w Zakopanem oraz na innych skoczniach świata.
Ciężko pogodzić się z decyzją naszego mistrza. Trudno sobie wyobrazić kolejny sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich bez Orła z Wisły. Ta dyscyplina sportu nie będzie już taka sama. Są nowe austriackie gwiazdy, które pewnie prędzej czy później przegonią Małysza i Nykaenena w liczbie pucharowych zwycięstw. Czy jednak "Morgi" lub "Schlieri" będą tak długowieczni jak Małysz? Czy po trzydziestce będą w stanie również sięgać po medale?
Geniusz Polaka polegał właśnie na tym, że przez kilkanaście lat potrafił być w czołówce. Raz było lepiej, raz gorzej, ale zawsze kiedy zbliżała się najważniejsza impreza sezonu, forma Małysza eksplodowała. Pewnie w dużej mierze zasługa w tym genialnego trenera Hannu Lepistoe, który wreszcie może przejść na zasłużoną emeryturę. - Adam to skoczek wszech czasów - uważa fiński szkoleniowiec, który w swojej karierze prowadził wielu wybitnych zawodników. Hannu wie, co mówi…
Jest kilka znamiennych miejsc i symboli, które przejdą do historii nie tylko polskich skoków narciarskich. Pierwsze to Zakopane, gdzie dzięki Małyszowi w środku zimy Polacy potrafili stworzyć karnawał niczym w Brazylii. To właśnie w Zakopanem Małysz wygrał (chyba) po raz ostatni zawody Pucharu Świata. Nie mamy nic przeciwko, by zwyciężył może jeszcze w Lahti lub Planicy, ale styczniowy triumf w Zakopanem przejdzie do historii. To również na Wielkiej Krokwi zanotował groźnie wyglądający upadek, a w tych samych zawodach triumfował Kamil Stoch. Jakże piękne przekazanie pałeczki młodszemu koledze z reprezentacji. Również w Zakopanem mistrz Adam odda swój ostatni skok w karierze 26 marca. Pytanie, jak będzie wyglądał przyszłoroczny Puchar Świata bez Małysza?
Drugie szczególne miejsce Małysza to Oslo. Okrzyknięty przez Norwegów Królem Holmenkollen, wygrał tam pierwsze zawody pucharowe w życiu. Później zwyciężał tam jeszcze kilka razy, by ostatecznie u stóp jednej z najpiękniejszych skoczni świata, oznajmić, że kończy sportową karierę.
Trzecie wyjątkowe miejsce dla Małysza to z pewnością Planica. To w tej urokliwej słoweńskiej miejscowości Polak odbierał czterokrotnie Kryształową Kulę. To tam po raz ostatni wystartuje w zawodach Pucharu Świata. Jakże pięknie byłoby, gdy powalczył o podium. Jakże cudownie, gdyby utrzymał trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Nawet jeśli tego nie zrobi, Adam Małysz kończy karierę w blasku chwały, jako sportowiec spełniony, który w odpowiednim momencie powiedział "koniec". Małysz po prostu wiedział, kiedy ze sceny zejść… niepokonanym.
Za wszystkie wspaniałe chwile wzruszeń, za radość daną milionom rodaków, za to, że czuliśmy się dumni z bycia Polakami, dziękujemy Ci mistrzu Adamie…