Zgodnie z planem Mika Kojonkoski miał nawiązać współpracę z Fińskim Komitetem Olimpijskim i wspólnie z innymi autorytetami ze swojego kraju szukać optymalnych rozwiązań pozwalających na rozwój fińskiego sportu. W marcu słynny trener pożegnał się w Planicy z norweskimi skoczkami i wydawało się, że sprawa jego przyszłości jest już jasna. Jak się okazuje, wcale tak nie jest.
Kojonkoski jest bowiem pod wrażeniem postępów, jakie w sezonie 2010/2011 poczynił Kamil Stoch, trzykrotny zwycięzca konkursów Pucharu Świata. Nieoficjalnie wiadomo, że pierwsze rozmowy obydwaj panowie odbyli jeszcze w Planicy, tuż po ostatnim zwycięstwie młodego polskiego skoczka.
Zgodnie z ustaleniami Stoch pójdzie w ślady Adama Małysza, który w ostatnich sezonach trenował poza kadrą narodową i miał swój team, w którym pracował z trenerem Hannu Lepistoe. Choć Małysz skończył karierę, a i jego szkoleniowiec nie będzie już więcej pracował w zawodzie, współpraca polsko-fińska będzie nadal kontynuowana. W teamie Stocha trenerem zostanie bowiem Kojonkoski. Taka decyzja oznacza, że Fin pozostanie jednak przy skokach narciarskich w roli szkoleniowca. W przeszłości jego podopieczni praktycznie zawsze osiągali duże sukcesy. Czy metody pracy Kojonkoskiego poprowadzą ku szczytom także Stocha? Miejmy taką nadzieję.