Dario Cologna, Emil Joensson, Petter Northug, Marit Bjoergen, Therese Johaug - lista gwiazd biorących udział w zawodach w norweskim Mosjoen może robić wrażenie. Nic więc dziwnego, że w tej towarzyskiej imprezie emocji nie zabrakło. Najciekawiej było w rywalizacji panów, gdzie grono pretendentów do zwycięstwa było liczniejsze niż u pań. Ostatecznie ze zwycięstwa w decydującym biegu mógł się cieszyć Teodor Peterson, szybszy od Oysteina Pettersena, Odda-Bjoerna Hjelmeseta i Włocha Renato Pasiniego. Po starcie długo prowadził Pettersen, jednak w pewnym momencie spadł na trzecie miejsce i nie zdołał już wrócić na czoło stawki. Zwycięzcą w tej sytuacji został Peterson, jedyny Szwed startujący w czteroosobowym finale.
Mniej emocji przyniosła rywalizacja pań. Już w eliminacjach zdecydowanie najlepsza była bowiem Marit Bjoergen, która wygrała następnie wszystkie kolejne biegi. Scenariusz ćwierćfinału, półfinału i w końcu finału z jej udziałem był zawsze taki sam - Norweżka od razu po starcie obejmowała prowadzenie i nie oddawała go już żadnej rywalce nawet na moment. - Zwycięstwo zawsze cieszy. To była dobra decyzja, że zdecydowałam się przyjechać do Mosjoen - mówiła po zawodach. W walce o drugie miejsce najlepsza okazała się mało znana Włoszka Gaia Vuerich, zaś trzecia lokata przypadła Mari Eide.
Na zakończenie imprezy rozegrano bieg pokazowy - Bjoergen zmierzyła się z Petterem Northugiem, największą męską gwiazdą norweskiego narciarstwa. Choć wystartowała jako pierwsza, Northug i tak zdołał ją dogonić i zwyciężyć.