Maciej Mikołajczyk: Zacznijmy od standardowego pytania - dlaczego zdecydowałeś się trenować właśnie biegi na nartach?
Maurice Manificat: Rozpocząłem biegać na "deskach", gdy miałem siedem lat. Nie wiem, czemu wybrałem akurat ten sport, ale sprawa mi on dużo przyjemności.
Francja jest potęgą, jeśli chodzi o biegi, biathlon, kombinację norweską, czy narciarstwo alpejskie. Znacznie gorzej wygląda jednak sytuacja w skokach...
- Skoki nie cieszą się dużą popularnością, ponieważ można je trenować tylko w nielicznych regionach Francji, takich jak Alpy. Poza tym nie mamy tak dobrych zawodników, jak np. w biathlonie.
Idzie zima, śniegu ni ma. Białego puchu brakuje nie tylko we Francji, czy w Polsce, ale nawet w północnej Skandynawii. Jak i gdzie przygotowywałeś się więc do zbliżającego się sezonu?
- We wrześniu byliśmy w narciarskim tunelu w niemieckim Oberhofie. W październiku natomiast przebywaliśmy na lodowcu w Tignes, a teraz jesteśmy w Szwecji. Tam w miarę chłodne warunki pozwalają na sztuczne naśnieżanie tras.
Jak ważną rolę odgrywają podczas rywalizacji smary?
- Bardzo ważną, a szczególnie w biegach krokiem łyżwowym. Mimo wszystko więcej zależy od zawodnika. Jednakże można przegrać zawody złymi smarami, ale niemożliwe jest wygranie tylko dzięki trafnemu naoliwieniu "desek".
Jaka pora roku jest dla narciarza najtrudniejsza? Przykładowo większość kolarzy za najcięższy miesiąc uznaje wrzesień.
- Myślę, że październik, ponieważ nie ma jeszcze śniegu, a do swoich pierwszych startów pozostało Ci tylko kilka tygodni.
Masz jakieś swoje ulubione miasta, w których często gości Puchar Świata?
- Uwielbiam Lahti. Nic dziwnego - odniosłem tam w końcu swoje pierwsze zwycięstwo. Poza tym ta trasa bardzo mi odpowiada. Lubię też Davos i Oberstdorf.
W skokach niezwykle istotną rolę odgrywa waga. W biegach jest podobnie?
- Nie. Waga nie jest aż tak ważna, ale musisz być silny i dobrze zbudowany. Waga powinna być jednak proporcjonalna do mocy.
Przydarzyła Ci się w ostatnim czasie jakaś poważniejsza kontuzja?
- Tego lata miałem złamaną kostkę w kolanie, ale teraz jest już wszystko w porządku.
Pamiętasz swoje zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata? To musiało być dla Ciebie spore zaskoczenie?
- Tak - to była niespodzianka. Przed biegiem wierzyłem, że mogę uplasować się w czołowej dziesiątce, ale o wygranej i pokonaniu Lukasa Bauera na pewno nie myślałem. Tak więc moment ten był dla mnie tym bardziej szczęśliwy.
Co lubisz robić w wolnym czasie? Jakie masz hobby
- Spędzam te chwile przy komputerze, czy tworząc filmy.
Preferujesz sprinty, biegi na 10-15 kilometrów, czy może dłuższe dystanse?
- Wolę biegi od 15 do 30 kilometrów. Po prostu nie jestem mocny na tych krótszych dystansach. Są one dla mnie kłopotem, bo wysiłek jest zbyt krótki. Moją cechą jest natomiast wytrwałość.
Czy kiedy jesteś na Pucharze Świata w szwedzkim Falun, czy Ruce masz czas na zwiedzanie miast, w których rywalizujesz?
- Nigdy nie mam zbyt wiele czasu na poznanie okolicy. Muszę być zawsze w pełni sił. Do tego regeneracja, masaże, spotkania z trenerami, dbanie o swoje narty...
Tour de Ski będzie teraz jeszcze dłuższe. Myślisz, że jest to dobra decyzja?
Pewnie. Zawody te są teraz dużym wydarzeniem telewizyjnym i jest to dobry krok w kierunku promocji tej dyscypliny.
Zima 2011/2012 jest dość specyficzna. W kalendarzu brakuje zarówno igrzysk olimpijskich, jak i mistrzostw świata. Czy oznacza to łatwiejszy sezon?
- Oczywiście, że nie. Jest to na pewno rok inny od większości pozostałych, ale każdy będzie chciał wypaść jak najlepiej. Jednakże być może tacy sportowcy, jak Peter Northug będą zainteresowani np. różnymi maratonami, jak chociażby Bieg Wazów. Nie ukrywam, że upatruję w tym moją szansę.
Co sądzisz na temat małych turniejów w dość egzotycznych państwach. W sierpniu odbył się Puchar Australii i Nowej Zelandii, w którym wzięło udział kilku sławnych narciarzy. Jednym z nich był na przykład Devon Kershaw.
- Nie interesują mnie takie biegi. Uważam, że lato jest po to, aby jak najlepiej przygotować się do sezonu i ważne imprezy rozgrywane są tylko zimą. Poza tym wolę trenować w Europie.