- Chcemy w specjalny sposób uczcić sześćdziesiątą edycję Turnieju Czterech Skoczni - mówi Alfons Schranz, szef zawodów w Innsbrucku. - Z tak dużą nagrodą, milionem franków szwajcarskim, turniej będzie wyjątkowy, jak jeszcze nigdy dotąd - wtóruje mu kolejny działacz, Stefan Huber. - Dla skoczków będzie jeszcze trudniej, gdyż będzie na nich ciążyła większa presja. Na pewno zawody oglądać będą miliony widzów.
Główna nagroda rzeczywiście robi wrażenie, jednak nie będzie łatwo ją otrzymać. Warunkiem jest bowiem odniesienie zwycięstwa nie tylko w klasyfikacji generalnej, ale i na wszystkich czterech skoczniach - kolejno w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofschofen. W dotychczasowych pięćdziesięciu dziewięciu edycjach turnieju zaledwie jeden zawodnik zdołał wygrać na wszystkich obiektach - w sezonie 2001/2002 był to Sven Hannawald.