- W Szwajcarii skakał o klasę lepiej niż tydzień temu w Czechach. Jak tylko wychodził z progu, od razu widziałem, że odleci - powiedział "Orzeł z Wisły" w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
- Wreszcie nie był pasywny przy odbiciu. Wcześniej, jak tylko znalazł się w powietrzu, stawał się bezwładny, rzucało nim w powietrzu i w efekcie na dole brakowało metrów. Teraz wreszcie próg, jak my to mówimy, "oddał" mu energię, którą włożył w odbicie. Lot był spokojny, płynny i daleki. Liczę, że to był przełomowy konkurs dla Kamila. Teraz tylko musi potwierdzać formę na treningach - dodał Małysz.
Źródło: Gazeta Wyborcza