Po pierwszej serii konkursowej Małysz zajmował 25. miejsce za skok na odległość 116.5 metrów. W drugiej serii Małysz poszybował o 4,5 metra bliżej niż w pierwszej serii i spadł na ostatnie miejsce w klasyfikacji. - Widać było, że nogi nie chciały lecieć. Trzeba walczyć do końca w zawodach, ale po takich skokach wszystkiego się odechciewa. Jeden skok
może wyjść dobrze, a za chwilę następny bardzo nieudany. Wiadomo, że dla tej publiczności, dla rodaków chce się jak najlepiej skakać - przyznał rozczarowany Małysz.
W o wiele lepszych nastrojach była nasza pozostała trójka reprezentantów. Dopiero 30. miejsce po pierwszej serii zajmował Marcin Bachleda, ale jego kapitalny skok w drugiej serii na 134 metrów sprawił, że awansował do pierwszej dziesiątki podczas pierwszego sobotniego konkursu na Wielkiej Krokwi. - W pierwszej serii nie miałem dobrych warunków do skakania, teraz miałem, więc się wyrównało - przyznał ze śmiechem Bachleda i dodał: - Skoki to loteria. Może dobrze się stało, że w pierwszej serii nie miałem dobrych warunków do skakania i wylądowałem dopiero na ostatnim miejscu. Dzięki temu w drugiej serii trafiłem na bardzo dobre warunki.
Siódme miejsce, obok Bachledy, zajął także inny nasz reprezentant Maciej Kot. Po pierwszej serii Kot zajmował trzecie miejsce i wydawało się, że już podczas pierwszego konkursu będziemy mieli Polaka na pudle. - Niestety, nie udało się utrzymać pozycji z pierwszej serii. Jestem jednak zadowolony z tych skoków. W drugim skoku źle wyszedłem z progu, co skróciło mój skok. Była szansa na zajęcie wyższego miejsca, ale uważam, że i tak nie było źle - powiedział po zawodach Maciej Kot.
Czwartym z naszych reprezentantów, który podczas pierwszego sobotniego konkursu znalazł się w finałowej 30-stce był Łukasz Rutkowski. Podobnie jak w przypadku Kota, także i Rutkowskiemu nie udało się utrzymać wysokiego (Łukasz Rutkowski zajmował piąte miejsce w klasyfikacji po pierwszej serii - przyp. red.) miejsca z pierwszej serii i ostatecznie znalazł się na 12. miejscu. - Nie myślę przed oddaniem skoku o miejscu, które mogę zająć w konkursie, ale staram się skupić na jak najlepszym skoku, który jest przede mną - powiedział Rutkowski, czym żywo przypomniał recytowaną od kilku lat dewizę Adama Małysza. - Pierwszy skok był naprawdę dobry w moim wykonaniu. Jeżeli zaś chodzi o drugą serię, to trochę spóźniłem wybicie z progu. Dokładnie, jakie błędy popełniłem, dowiem się od trenera - dodał na zakończenie Łukasz Rutkowski.
O godzinie 20.20 rozpocznie się drugi, ostatni konkurs podczas Letniego Grand Prix w Zakopanem.