Dawid Góra: Można pana nazwać twarzą starań Krakowa o organizację igrzysk olimpijskich w 2022 roku?
Mariusz Czerkawski: Nie jestem twarzą tych starań. PKOl poprosił mnie o wsparcie kandydatury, zaproponowała mi to również Jagna Marczułajtis. Jestem jednym z kilku sportowców, którzy są za igrzyskami w Polsce. Widzę szanse rozwoju zimowych dyscyplin w naszym kraju, więc długo się nie zastanawiałem czy pomóc. Kultura sportowa nad Wisłą musi się rozwijać.
Zrezygnowaliśmy ze starań o mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, wcześniej przegrywając w rywalizacji o ich organizację kilkukrotnie. Teraz walczymy o igrzyska olimpijskie, które są znacznie większą imprezą. Czy to słuszny krok?
- Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo nie znam dokładnie tematu. Chodzi jednak o to, że igrzyska mają swoja prawa - inne niż mistrzostwa świata. Pojedynczymi imprezami nie jesteśmy w stanie załatwić tematu, więc staramy się o organizację jednej, ale ogromnej.
Jakie szanse daje pan teraz tej kandydaturze?
- Podchodzę do tego na sportowo - dopóki piłka w grze... Tak samo jest w hokeju czy boksie - trzeba walczyć do końca, zaangażować wszystkie siły, aby zwyciężyć. Rząd, PKOl, miasto Kraków już zadecydowały, że ruszamy do boju. Poza tym, mamy większe szanse starając się o igrzyska razem ze Słowacją. To już nie jest tylko Zakopane, jak kiedyś.
Polska organizowała Euro 2012, m.in. w Krakowie natomiast odbędą się mistrzostwa świata w siatkówce. Czy taka liczba istotnych imprez w naszym kraju nie zmniejszy szansy na organizację igrzysk?
- Nie sądzę, tym bardziej, że mówimy o dwóch imprezach letnich. Nie widzę więc związku z igrzyskami. Ponadto, jeśli dobrze wyszło nam Euro i dobrze wyjdą mistrzostwa świata w siatkówce, to będzie tylko plus. A jeśli nam się nie uda? Trudno, ale czy nie warto próbować ponownie?
Kto będzie polskim Hryhorijem Surkisem, który "zrobi różnicę" w staraniach o igrzyska?
- Siła tkwi w zespole. Nie sądzę, żeby jedno nazwisko zmieniło cokolwiek, nie tędy droga. Nie chcę się zastanawiać kto kogo może do nas przekonać. Mam nadzieję, iż będziemy na tyle przygotowani, że dostaniemy tę szansę. Ważne jest duże zaangażowanie w projekt. To zresztą dotyczy też Słowaków. Za dwa lata wszystko się okaże.
Kto będzie najtrudniejszym kontrkandydatem Krakowa?
- Na pierwszym miejscu stawiałbym kraje Skandynawskie. Nie zdziwiłbym się też jednak, gdyby ostatecznie wygrał Pekin.
Jak wynika z sondażu TNS Polska wykonanego na zlecenie krakowskiego magistratu, igrzysk chce 81 proc. Polaków, 79 proc. Małopolan oraz tylko 66 proc. krakowian.
- Nie jest źle, myślałem, że będzie gorzej. Nie ma możliwości namówienia wszystkich. Zawsze znajdą się przeciwnicy. Ja jednak podchodzę do sprawy od strony sportowej. Cieszę się na myśl o powstaniu nowej infrastruktury, bo jesteśmy w tyle. Mimo, że tylko 66 proc. krakowian chce igrzysk, to 100 proc. będzie chciało w przyszłości naszych medali i życzyłoby sobie, żeby Polska była na wyższym poziomie sportowym. Poza tym, warto zwrócić uwagę na to, jak znacząco zwiększyła się turystyka w Krakowie po Euro 2012, mimo, że w stolicy Małopolski przecież nie rozgrywano meczów. Teraz turyści wiedzą, że pod Wawel warto przyjeżdżać. Podobny skutek mogłyby przynieść igrzyska.
O ile po Euro łudziliśmy Czytaj całość