Jan Tomaszewski o rezygnacji z igrzysk w Krakowie: Stało się i to bardzo dużo!

[tag=4114]Jan Tomaszewski[/tag] nie był zaskoczony wynikami krakowskiego referendum, w którym mieszkańcy opowiedzieli się przeciwko organizacji ZIO. - Dla mnie to normalka - nie ukrywa poseł.

W tym artykule dowiesz się o:

- Całą winę za taki stan rzeczy ponosi pan Majchrowski, który ma swoje zdanie, z którym sam się nie zgadza. Prezydent Krakowa podpisał zgodę na aplikację, którą wysłaliśmy do MKOl, a potem nagle obudził się z ręką w nocniku i powiedział, że zrobi referendum. Wówczas powiedziałem, że najpierw trzeba było zrobić audyt finansowy, jeszcze przed wydaniem aplikacji - przypomina w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl były reprezentacyjny bramkarz.
 
Zimowe igrzyska olimpijskie byłyby drugą tak ogromną imprezą sportową zorganizowaną w krótkim czasie częściowo w Polsce. - Jak wiadomo Euro 2012 to był skok na kasę. Stadion w Doniecku większy od naszego "przekrętu narodowego" kosztował 80 milionów euro. Nasz "przekręt" w Warszawie 510 mln. Kilometr autostrady w Niemczech kosztuje 7-8 mln euro, a u nas między 12 a 15 - wtrąca Tomaszewski.
[ad=rectangle]
Jak podkreśla poseł Prawa i Sprawiedliwości, nie dziwi się krakusom, że nie zgodzili się na starania o organizację igrzysk. - Teraz jednak pozostaje jedna rzecz - kto poniesie odpowiedzialność za wydane do tej pory pieniądze. To musi być odpowiedzialność polityczna. Mówiono, że w Soczi igrzyska kosztowały 60 mld dolarów. Ale co mnie obchodzi ile kosztowało to w Rosji? Tam oligarchowie dali pieniądze na organizację, więc koszty te nie są zgodne z prawdą. Dla mnie teraz jest jedno wyjście - rezygnacja z igrzysk i rozliczenie tych, którzy doprowadzili do kompromitacji, łącznie z panem Majchrowskim - zaznacza polityk.

Mimo okoliczności, jakie towarzyszyły pomysłowi organizacji igrzysk, były bramkarz jest zawiedziony faktem, że impreza nie odbędzie się w Polsce. Podkreśla, że igrzyska w Soczi były wspaniałe - wszystko co z nimi związane zostanie Rosjanom po "wsze czasy", tego nikt im nie zabierze. - Ale jeśli się podchodzi do tego, jak pies do jeża i ma się swoje zdanie, z którym się potem nie zgadza, to wychodzi pośmiewisko. Czyżby to miał być kolejny skok na kasę? Mamy teraz powiedzieć: Polacy nic się nie stało?! Nie - stało się i to bardzo dużo - kończy Tomaszewski.

Przypomnijmy, w przeprowadzonym 25 maja krakowskim referendum, 69,72 proc. mieszkańców stolicy Małopolski opowiedziało się przeciwko organizacji ZIO. Frekwencja wyniosła ponad 30 proc (dokładnie 35,96).

Źródło artykułu: