Stracone nadzieje - 27 rocznica śmierci Zdzisława Hryniewieckiego

17 listopada mija 27 rocznica śmierci Zdzisława Hryniewieckiego - gwiazdy sportów zimowych, która zgasła, nim na dobre zdążyła rozbłysnąć. Jego karierę przerwał dramatyczny upadek na skoczni w Wiśle Malince, który spowodował, że "Dzidek" spędził 22 lata na wózku inwalidzkim.

W tym artykule dowiesz się o:

Zdzisław Hryniewiecki urodził się 1 września 1938 roku we Lwowie. Był największym talentem sportowym końca lat 50, przebojem wdarł się do czołówki polskich skoków. W sezonie przedolimpijskim wywalczył tytuł mistrza Polski, pokonując najlepszych zawodników; wygrał także zawody rozegrane podczas Memoriału Bronisława Czecha i Heleny Marusarzówny. Odnosił sukces nie tylko w skokach, ale i kombinacji norweskiej i pływaniu. Był urodzonym zwycięzcą: miał talent, odwagę i dużo zapału do pracy. Bywał zadziorny, jednak nigdy zarozumiały.

Później równie skutecznie zaatakował światową elitę, wygrywając między innymi zawody w Klingenthal i Oberwiesenthal, gdzie pokonał zawodników najwyższej klasy. Często skakał dalej i piękniej nawet od samego Helmuta Recknagela. Polaka szybko okrzyknięto największym fenomenem od czasów Stanisława Marusarza. Swój talent i świetną formę miał udowodnić na Igrzyskach Olimpijskich w Squaw Valley, gdzie jego największym rywalem miał być Recknagel, późniejszy złoty medalista tych Igrzysk. Nominację olimpijską otrzymał jako jeden z pierwszych zawodników. Wszystko układało się zgodnie z planem aż do 28 stycznia 1960 roku.

Kilka dni przed wyjazdem do Stanów Zjednoczonych Zdzisław Hryniewiecki i Władysław Tajner trenowali razem na skoczni w Wiśle-Malince. "Dzidek" skoczył lepiej od Tajnera, bijąc prawie swój rekord obiektu, ambicja nie pozwoliła mu na tym poprzestać. Podczas skoku zaliczył podpórkę, w drugiej serii chciał wyeliminować ten błąd, jednak za wcześnie wyszedł z progu i skok zakończył się groźnym upadkiem, którego efektem był złamany kręgosłup, złamanie trzonu kręgu szyjnego i stłuczenie klatki piersiowej. Nastąpił też niedowład górnych kończyn i bezwład tułowia oraz kończyn dolnych. Hryniewieckiego natychmiast przewieziono do szpitala w Cieszynie, następnie helikopterem został przetransportowany do Instytutu Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich, gdzie przeprowadzono operację. Nie chodziło o to, by "Dzidek" mógł powrócić do czynnego uprawiania sportu. Walka toczyła się już tylko o możliwość w miarę normalnego, samodzielnego życia. Po operacji trafił do kliniki w Danii, gdzie kontynuował rehabilitację. Mimo codziennych zabiegów nie udało się przywrócić sprawności jego mięśniom, nauczył się jednak samodzielnie siedzieć, potrafił też stać w poręczach.

Jeden zamknięty rozdział życia otworzył kolejny. Po powrocie do kraju w jednym ze szpitali poznał pielęgniarkę - Wandę Góralską. Wzięli ślub, otrzymali mieszkanie, ufundowano mu także samochód. Kibice i przyjaciele nadal o nim pamiętali, odwiedzali, prosili o autografy, robili zdjęcia. Hryniewiecki od czasu do czasu pojawiał się na skoczni obserwując konkursy skoków. Wydawało się, że jego życie uległo stabilizacji, a on sam już całkiem pogodził się z kalectwem. Tak jednak się nie stało.

Po pięciu latach małżeństwo z Góralską rozpadło się. Zdzisław coraz rzadziej uśmiechał się, był niezadbany, przytył, pojawili się "koledzy". Nadeszła era kolejnych mistrzów, dziennikarze powoli zapominali o przerwanej historii skoczka. Problemy, zarówno te finansowe, jak i alkoholowe, zmusiły go do wyprzedania sportowych pamiątek.

Zdzisław Hryniewiecki zmarł 17 listopada 1981 roku w Bielsku Białej. Jego historia ukazuje, jakiego wyzwania podejmują się skoczkowie. Każdy skok niesie ze sobą olbrzymie ryzyko i może być tym ostatnim. Jednak to, co odebrało "Dzidkowi" zdrowie, było jego największą miłością. Zapytany po latach, czy żałuje, że wybrał skoki, bez wahania odpowiadał, że gdyby raz jeszcze stanął przed wyborem drogi życiowej, podjąłby taką samą decyzję.

Wyrok wózka inwalidzkiego jest tragedią dla każdego człowieka. Jak pogodzić się z tym, że w jednej sekundzie zostały odebrane wszystkie plany i marzenia? Zdzisław Hryniewiecki był wybitnym sportowcem i człowiekiem, który przez lata walczył z przeciwnościami losu. Miał ogromny talent, nie dane było mu jednak w pełni wykorzystać tego daru.

Jego imieniem nazwano skocznię niedaleko Przełęczy Salmopolskiej, obiekt nie przetrwał jednak do dnia dzisiejszego, w 1999 roku drewnianą konstrukcję zupełnie strawił ogień. Zapatrzeni w sukcesy Adama Małysza, postawiliśmy mu w podzięce pomnik za życia - skocznia w Wiśle Malince, której poprzedniczka złamała życie Hryniewieckiemu, została nazwana imieniem naszego najlepszego zawodnika. Nie zapominajmy jednak o jego poprzednikach, którzy tworzyli historię polskiego narciarstwa.

Komentarze (0)