Jerzy Żołądź: Uważajcie na Adama

Jeszcze w kwietniu profesor Jerzy Żołądź zarzekał się, że nie rzuci nauki dla sportu. Polski Związek Narciarski informował o poszukiwaniach innego fizjologa. Ostatecznie okazało się jednak, że to właśnie Żołądź uzupełnił sztab szkoleniowy polskiej kadry.

W tym artykule dowiesz się o:

Profesor jest jednym z ojców największych sukcesów Adama Małysza, a teraz ponownie bierze udział w przygotowaniach skoczków. - Uważajcie na Adama, znów będzie się liczył - zapewnia Jerzy Żołądź. - Z pełnym przekonaniem deklaruję, że jest bardzo dobrze przygotowany do sezonu. Uzyskaliśmy w stu procentach założone cele. I on, i jego koledzy, osiągnęli lepszą proporcję mocy mięśni do wagi ciała. To jest podstawowe kryterium mocy napędowej, a od tego "napędu" zależy skuteczność techniki - powiedział specjalista od fizjologii.

Trener Łukasz Kruczek otwarty jest na nowe propozycje. Doktor wzbogacił metody, które sprawdziły się w 2003 roku, o nową wiedzę naukową. W skrócie polega to na wysokiej jakości pracy, ale z przerwami na regenerację organizmu. Cały cykl przygotowawczy został zrealizowany prawie bez kontuzji, wyjątkiem był uraz barku Kamila Stocha.

31-letni Małysz potrzebował regeneracji organizmu po wysiłku, jaki zafundowali mu szkoleniowcy Heinz Kuttin i Hannu Lepistoe. "Odtruwanie" przyniosło natychmiastowe efekty. - Już w drugiej połowie lata Adam znakomicie reagował na bodźce treningowe. Dysponuje znacznie większą mocą mięśni niż u progu lata i - co ważniejsze - potrafi tę moc zagospodarować. Jego obecna technika jest dostosowana do tej zwiększonej mocy - tłumaczy profesor Żołądź. Według niego, cała kadra poczyniła postępy i kilku młodych chłopców może jeszcze pozytywnie zaskoczyć kibiców skoków narciarskich.

Komentarze (0)