Łukasz Rutkowski ani razu nie zakwalifikował się do "50", w finale dwukrotnie znalazł się tylko Adam Małysz. Jednak i on zawiódł - słaba forma nie pozwoliła na walkę o czołowe lokaty, Polak był 25. i 27.
- Podsumowując kolejny weekend Pucharu Świata: był bardzo nieudany. Skoki zawodników, wszystkich bez wyjątku, były poniżej możliwości oraz tego, co prezentowali wcześniej, szczególnie podczas zgrupowania w Lillehammer - nie ukrywa Łukasz Kruczek, pierwszy trener reprezentacji. Polscy zawodnicy będą analizować i poprawiać popełniane błędy na mniejszym obiekcie. Prawdopodobnie drużyna pojedzie do austriackiego Ramsau.
- Szwankuje kilka elementów, na pewno jednym, co do którego jesteśmy pewni jest prędkość najazdowa, a dokładnie: stanie na nartach. Będziemy musieli sprawdzić to podczas najbliższych treningów i jak najszybciej skorygować. Po nieudanych skokach zdecydowaliśmy po naradzie z współpracownikami oraz innymi trenerami, że najrozsądniejszym i najlepszym rozwiązaniem będzie przeprowadzenie kilku spokojnych treningów na mniejszej skoczni. W związku z tym, że z terminami wolnymi od startów jest krucho, podjęliśmy decyzję o opuszczeniu startu w Pragelato i udaniu się na mniejszą skocznię - powiedział szkoleniowiec.
Kruczek planuje przeprowadzenie jednego mikrocyklu treningu technicznego. Prawdopodobnie Polacy powrócą do rywalizacji w Pucharze Świata w Engelbergu. Konkursy w Szwajcarii odbędą się 20 i 21 grudnia, zatem zawodnicy mają niespełna dwa tygodnie, aby poprawić swoją dyspozycję. Głównym celem naszych reprezentantów są Mistrzostwa Świata w czeskim Libercu, do których pozostały nieco ponad dwa miesiące.