Triumf Aksela Lunda Svindala w superkombinacji w Val d'Isere (szczegóły)

Aksel Lund Svindal nie zawiódł oczekiwań i zgodnie z przypuszczeniami wywalczył w Val d'Isere złoty medal w superkombinacji alpejskiej prowadząc już po zjeździe stanowiącym pierwszą część konkurencji. Srebro przypadło Julienowi Lizeroux, a brąz Natko Zrncić-Dimowi.

Rozegrany wczesnym przedpołudniem zjazd zwiastował spore emocje, gdyż zaliczka Aksela Lunda Svindala nad Bode Millerem wynosiła ledwie 0,04 sekundy, a za ich plecami wysoko plasował się równie groźny Jean Baptiste Grange. I rzeczywiście, emocji nie zabrakło, choć niekoniecznie dzięki faworytom.

Jako dziewiąty z kolei na trasę slalomu wyruszył Julien Lizeroux i zgodnie z przypuszczeniami wyszedł na czoło stawki, co nie było niczym dziwnym, gdyż Francuz to as slalomu, jednak dwudzieste drugie miejsce w zjeździe zdawało się skreślać go z listy kandydatów do czołowych miejsc. Wyniku Francuza nie mogli jednak poprawić kolejni rywale i przesuwał się on najpierw do czołowej piętnastki, potem do czołowej dziesiątki, aż jasnym stało się, że będzie sklasyfikowany bardzo wysoko.

Tłum francuskich kibiców liczył jednak najbardziej na Grange'a. Ten ruszył dynamicznie, atakując, próbując urwać dla siebie jak najwięcej na trudnym górnym odcinku i szybko pożegnał się z trasą. Chwilę później sytuacja powtórzyła się z Adrienem Theaux i w tym momencie Julien Lizeroux miał już zapewniony medal i okazywał swą radość przed rozentuzjazmowanym tłumem. Na trasie trwał tymczasem festiwal błędów i upadków. Bode Miller miał pozornie komfortową sytuację – blisko trzy sekundy przewagi ze zjazdu nad liderem, jednak Amerykanin tradycyjnie nie był w stanie pojechać choć trochę zachowawczo, w efekcie czego zahaczył nartą o tyczkę i wypadł z trasy.

Na górze pozostał więc już tylko Svindal, który mając jeszcze większą zaliczkę nad Lizeroux okazał się w końcu pogromcą Francuza. Na bardzo zniszczonej trasie Norweg nie mógł utrzymać swojej przewagi, starał się raczej zjechać bezpiecznie z zachowaniem odpowiedniej zaliczki i to mu się w pełni udało – na mecie różnica między nim i Lizeroux wyniosła 0,90 sekundy. Czołową trójkę dość niespodziewanie, ale zarazem w pełni zasłużenie, uzupełnił Natko Zrncić-Dim. Chorwacki alpejczyk w swojej karierze stał już raz na podium zawodów pucharowych i dokonał tego właśnie w superkombinacji. W Val d'Isere już po zjeździe plasował się wysoko i godnie zastąpił kontuzjowanego rodaka Ivicę Kostelicia. Dla Zrncić-Dima jest to oczywiście największy sukces w karierze. Z kolei Svindal kontynuuje złotą passę z Aare, gdzie przed dwoma laty wygrał zjazd i slalom gigant. Na otwarcie mistrzostw w Val d'Isere sięgnął po brąz w supergigancie, a teraz przyszedł czas na wygraną w superkombinacji. Łącznie to już trzeci triumf Norwega na mistrzostwach świata.

Swój udział w tej konkurencji wziął również nasz Maciej Bydliński. Na trudnych trasach Polak nie miał większych szans na dobry wynik i sklasyfikowany został na ostatnim dwudziestym trzecim miejscu ze stratą ponad dziesięciu sekund do mistrza świata.

Wyniki superkombinacji mężczyzn:

MZawodniczkaKrajCzas
1 Aksel Lund Svindal Norwegi a 2:23,0
2 Julien Lizeroux Francja +0,90
3 Natko Zrncić Dim Chorwacja +1,58
4 Silvan Zurbriggen Szwajcaria +1,59
5 Peter Fill Włochy +1,96
6 Sandro Viletta Włochy +2,07
6 Thomas Mermillod Blondin Francja +2,07
8 Romed Baumann Austria +2,21
9 Kjetil Jansrud Norwegia +2,30
10 Aleksander Horosziłow Rosja +2,90
23 Maciej Bydliński Polska +10,52

Tabela medalowa 40. alpejskich MŚ (po 6 z 11 konkurencji):

1. USA 2 0 0 2

2. Szwajcaria 1 3 1 5

3. Austria 1 0 2 3

4. Norwegia 1 0 1 2

5. Kanada 1 0 0 1

6. Francja 0 2 0 2

7. Włochy 0 1 1 2

8. Chorwacja 0 0 1 1

Źródło artykułu: