Biathloniści norwescy jako jedyni ze ścisłej czołówki zdecydowali się wystartować w ostatniej grupie i była to dobra taktyka - znali dokładnie aktualną sytuację w tabeli, a warunki były równie dobre jak na początku rywalizacji. Zanim jednak Bjoerndalen wraz z kolegami z kadry wyruszyli na trasę, prawdziwym objawieniem zawodów był Maksim Maksimow. 28-letni Rosjanin nie jest wprawdzie postacią zupełnie anonimową, jednak przez wszystkie lata swojej kariery bardzo rzadko mieścił się w pierwszej kadrze swojego kraju - w bieżącym sezonie startował jedynie w Anterselvie i Ruhpolding. Tymczasem w najważniejszym starcie w karierze Maksimow powtórzył wyczyn Jekateriny Juriewej i jako jedyny w całej stawce ponad stu biathlonistów był bezbłędny. Rosjanin na trasę ruszył jako jeden z pierwszych i na mecie liderem był przez kilkadziesiąt minut. Szansę na mistrzostwo świata odebrał mu jednak przeciętny bieg, co wykorzystali Norwegowie.
Swój największy sukces w karierze odniósł Emil Hegle Svendsen, dla którego bieg indywidualny wydaje się najwyraźniej być ulubionym, gdyż w bieżącym sezonie stał już na najwyższym stopniu podium zawodów Pucharu Świata właśnie na dystansie 20 kilometrów. Młody Norweg chybił dziś tylko raz, jednak biegowo znacznie przewyższył Maksimowa i pokonał go o ponad pół minuty. Svendsen do samego końca nie był jednak pewny zwycięstwa, gdyż na trasie był jeszcze Ole Einar Bjoerndalen.
Największy biathlonista wszech czasów jeszcze nigdy nie wywalczył złotego medalu na najdłuższym dystansie i sztuki tej nie udało mu się dokonać również w tym roku, gdyż podczas dwóch pierwszych pobytów na strzelnicy zanotował on po jednym niecelnym strzale i musiał się zadowolić drugą pozycją.
Polscy kibice przeżyli sporo emocji, lecz tym razem nie dostarczył ich Tomasz Sikora, a Krzysztof Pływaczyk. 25-letni biathlonista świetnie strzelał i pomylił się dopiero podczas ostatniego strzelania, co dało mu trzynaste miejsce, najwyższe w historii jego startów na mistrzostwach świata. Znacznie słabiej wypadł natomiast niestety Sikora, który miał cztery niecelne strzały, a w biegu indywidualnym jest to strata nie do odrobienia. Na mecie były mistrz świata w tej konkurencji zajął trzydziestą pozycję.
Pozostali dwaj Polacy nie odegrali większych ról - Adam Kwak był osiemdziesiąty ósmy, a Sebastian Witek sto czwarty, obydwaj mieli odpowiednio siedem i dziesięć karnych minut.
Wyniki:
1.Emil Hegle Svendsen (Norwegia, 1 niecelny strzał) - 51:51,9
2.Ole Einar Bjoerndalen (Norwegia, 2) +31,4
3.Maksym Maksimow (Rosja, 0) +34,8
4.Simone Fourcade (Francja, 1) +1:05,4
5.Maksym Czudow (Rosja, 3) +1:22,0
6.Christian De Lorenzi (Włochy, 1) +1:34,7
7.Zdenek Vitek (Czechy, 1) +1:40,6
8.Rustam Valiullin (Białoruś, 2) +1:48,6
9.Andrij Deryzemlya (Ukraina, 2) +2:00,1
10.Michal Slesingr (Czechy, 1) +2:03,7
---------------------
13. Krzysztof Pływaczyk (1) +2:34,6
30. Tomasz Sikora (4) +4:37,6
88. Adam Kwak (7) +11:46,1
104. Sebastian Witek (10) +16:34,9