Od Yamady do Schlierenzauera - podsumowanie 30. PŚ w skokach cz.4

Za nami kolejny i niezwykle emocjonujący sezon skoków narciarskich, w którym nie zabrakło mistrzostw świata w czeskim Libercu. Warto więc podsumować ostatnią edycję pucharowego cyklu, w której podobnie jak przed rokiem najwięcej punktów zdobyli Austriacy.

30. Denis Korniłow (1986 – Rosja), 29. Daiki Ito (1985 – Japonia). Liczba punktów: 146, 193

Czwartą już część mojego cyklu poświęcę zawodnikom, którzy podczas minionej zimy spisywali się naprawdę znakomicie. Większość z nich zaliczyła podium w zawodach Pucharu Świata, a niektórym udało się nawet wygrać pojedynczy konkurs. Zacznijmy jednak od niezwykle zdolnego mieszkańca Niżnego Nowogrodu, który jest jedną z największych nadziei rosyjskich skoków. Podopieczny Wolfganga Steierta już trzeci raz z rzędu zajął miejsce w czołowej trzydziestce klasyfikacji generalnej. Najwyżej, bo na dziewiętnastej pozycji sklasyfikowany został w sezonie 2006/2007. W tym można powiedzieć bez żadnych rewelacji, ale przynajmniej regularnie zdobywał punkty. Najlepiej poszło mu w bardzo mocno obsadzonych zmaganiach w Kanadzie, gdzie zostaną rozegrane najbliższe Igrzyska Olimpijskie. Tam znalazł się na siódmej lokacie. 22-letni reprezentant naszych wschodnich sąsiadów ma z pewnością ogromny potencjał i jestem przekonany, że to nie koniec jego dobrych rezultatów. Podobnie sprawa ma się do nieco starszego Daiki Ito. Japończyk również ani razu nie był w pierwszej trójce, ale wielokrotnie pokazywał się z niezłej strony. To także wielki talent, od którego w Kraju Kwitnącej Wiśni oczekuje się sukcesów zbliżonych do Noriakiego Kasaiego, czy Masahiko Harady. Za swoje największe sukcesy samuraj może uznać czołowe miejsca w zmaganiach najwyższej rangi (między innymi 3. w Bischofshofen, czy 2. w Willingen), ale przede wszystkim brązowe medale mistrzostw świata, jakie wywalczył w drużynie. Przedstawiciel klubu Tsuchiya Home może pochwalić się też w miarę imponującym rekordem życiowym, który od czterech lat wynosi 222,5m.

28. Takanobu Okabe (1970 – Japonia), 27. Markus Eggenhofer (1987 – Austria). Liczba punktów: 227, 232

Oto jedne z najbardziej pozytywnych niespodzianek ubiegłego sezonu. Pierwszy z nich to niezwykle doświadczony Takanobu Okabe. Japończyk, który w wieku trzydziestu ośmiu lat wygrał konkurs Pucharu Świata w fińskim Kuopio. To absolutny rekord w statystyce najstarszych zwycięzców i raczej nie zanosi się na to, aby ktoś mógł go szybko pobić. Doświadczony mieszkaniec Sapporo ma za sobą fantastyczną zimę, gdyż mimo, że w zmaganiach najwyższej rangi wystartował zaledwie osiem razy, to udało mu się wywalczyć aż 227. oczek, co daje mu fantastyczną średnią dwudziestu ośmiu punktów na każde zawody. Chyba nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że reprezentantowi klubu Snow Brand należy się wielki szacunek. Drugą postacią, która również zasługuje na uznanie jest z pewnością kolejny austriacki talent. Markus Eggenhofer, bo o nim mowa urodził się jedenastego grudnia 1987. roku. Pierwsze punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata wywalczył już w swoim debiucie w fińskim Kuusamo, gdzie był 25. Młody Austriak jedynie trzy razy nie awansował do finałowej serii, a swój najlepszy start zanotował w szwajcarskim Engelbergu (8. lokata).

26. Fumihisa Yumoto (1984 – Japonia), 25. Roar Ljoekelsoey (1976 – Norwegia). Liczba punktów: 237, 259

Jeden z nich może mówić o sobie "szczęściarz", drugi natomiast "lotnik". Powód? W przypadku Japończyka jest bardzo prosty, a mianowicie wygrana w loteryjnych i na dodatek jednoseryjnych zawodach Pucharu Świata we włoskim Pragelato, która może już do końca kariery mieszkańca Sapporo pozostać jego największym sukcesem. Oprócz zwycięstwa w słonecznej Italii, Yumoto jeszcze dwukrotnie został sklasyfikowany w pierwszej dziesiątce. Stało się tak również w nieco niesprawiedliwych warunkach, a dokładnie w Kuusamo (8. miejsce) oraz Kuopio (7. pozycja). Jeśli chodzi o tego drugiego zawodnika – przyczyna także jest oczywista. Doświadczony Norweg jako jedyny może pochwalić się bowiem czterema złotymi medalami mistrzostw świata w lotach. Poza tym w sezonie 2003/2004 wygrał nieoficjalną klasyfikację łączną pucharowego cyklu na obiektach mamucich, a także dwukrotnie sięgnął po małą kryształową kulę w tej specjalności. Ostatnie lata nie są jednak dla zawodnika Kraju Wikingów udane. Jeden z najbardziej utytułowanych podopiecznych Miki Kojonkoskiego zastanawiał się nawet nad zakończeniem swojej sportowej kariery, ale na szczęście jego plany o odwieszeniu nart na przysłowiowy kołek przynajmniej na razie zostały przesunięte. Czy Ljoekelsoey powróci do dawnej formy? Jak pokazał tej zimy Martin Schmitt - jest to możliwe.

24. Tom Hilde (1987 – Norwegia), 23. Robert Kranjec (1981 – Słowenia). Liczba punktów do zdobycia: 269, 276

Bardzo ciekawe postacie w świecie skoków narciarskich, którym z pewnością talentu odmówić nie można. I nie jest to wcale jakieś nadmuchiwanie balonu, gdyż zarówno Norweg jak i Słoweniec już nie jednokrotnie pokazywali swoje niezwykłe możliwości. Hilde zaprezentował je podczas poprzedniego sezonu, kiedy to zajął czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej pucharowego cyklu. Zgromadził wtedy aż 1228 oczek, w tym dwukrotnie nie dał szans rywalom w Val di Fiemme, a na podium stanął osiem razy. Tej zimy może nie błysnął, ale i tak uzyskiwał dość dobre rezultaty. Jeśli chodzi o Roberta Kranjca – jego najbardziej charakterystyk punktem jest nierówność. Zawodnik klubu SK Tirglav Kranj potrafi w jednym roku regularnie plasować się w pierwszej dziesiątce, a w drugim mieć trudności z załapaniem się do czołowej trzydziestki. W tym poważniejszych wpadek nie zaliczył, a najwyższe miejsce zajął w Planicy, gdzie już od dawna czuje się jak ryba w wodzie. Na dawnej "Velikance" mimo nie najlepszej dyspozycji, po raz kolejny stanął na podium.

CDN

Źródło artykułu: