Były trener polskich narciarzy alpejskich atakuje PZN. "Związek nie był szczery"

Getty Images / Millo Moravski/Agence Zoom/ / Na zdjęciu: Val d'Isere we Francji
Getty Images / Millo Moravski/Agence Zoom/ / Na zdjęciu: Val d'Isere we Francji

- Polska w narciarstwie alpejskim to Williams z poprzedniego sezonu Formuły 1 - powiedział Christian Leitner, były już trener polskiej kadry. Austriak chciał odbudować tę dyscyplinę w naszym kraju. Na przeszkodzie stanął jednak brak zgody z PZN.

W tym artykule dowiesz się o:

Polski Związek Narciarski, chcąc odpowiednio przygotować kadrę naszych narciarzy alpejskich do igrzysk w 2022 roku postanowił zatrudnić jednego z czołowych trenerów tej dyscypliny - Christiana   Leitnera. Austriak jednak został zwolniony jeszcze dwa lata przed startem imprezy. Oficjalnie za brak postępów.

Teraz natomiast, po upływie trzech miesięcy od decyzji o rozstaniu, szkoleniowiec, w obszernym wywiadzie udzielonym Jakubowi Pobożniakowi z TVP Sport ujawnił, jak wyglądała współpraca z PZN. Dlaczego tak późno? - Polski Związek Narciarski miał wobec mnie długi. Chciałem porozmawiać po wyjaśnieniu sprawy - mówił. Dodaje jednak, że aktualnie jest już "mniej więcej" spłacony.

Leitner skarży się, że w PZN-ie oczekiwano od niego niemożliwego. Mimo regularnego postępu, w wywiadach czytał, że nie osiąga wyników. - Gdy starasz się odbudować coś, co ostatni raz funkcjonowało prawie pół wieku temu potrzebujesz lat. Naprawdę nie wierzę, żeby ktoś mógł być tak głupi, żeby po wielu latach zaniedbań stwierdzić, że w niecałe dwa lata któryś z naszych zawodników wygra slalom Pucharu Świata w Kitzbuehel - skomentował Austriak.

Trener ma również żal do związku o brak komunikacji oraz szczerości. Za przykład podaje niezrozumiałą z jego perspektywy decyzję, że w zawodach startowali znajdujący się poza kadrą bracia Jasiczek, a nie jego podopieczni. - Nie rozumiem tego, że w wielu momentach kadra PZN nie mogła startować, bo startowali oni. I nie było żadnej reakcji ze strony związku, który miał przecież swoją reprezentację - żalił się.

Leitner dodał również, że wraz z upływem jego kadencji zmieniły się warunki, które wstępnie ustalał z władzami polskiego narciarstwa. – Jeśli ktoś zgadza się na przedstawiony przeze mnie projekt i zakłada na niego budżet, nie może nagle ściąć go sześciokrotnie - wyjawił.

Aktualnie Leitner skupia się na prowadzeniu własnej akademii, w której jak podkreśla, "będzie mógł prowadzić zajęcia tak, jak sam zadecyduje".

Czytaj także:
Kamil Stoch w dobrym nastroju. "Można zacząć weekend"
Szykuje się duża inwestycja w Polsce? W Zakopanem chcą wybudować kryty tor łyżwiarski

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowita metamorfoza byłej pływaczki. Internauci są zachwyceni

Komentarze (3)
avatar
zbych22
15.06.2020
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Jaki Pan taki kram. Tajner grabarzem polskiego narciarstwa. Pewnie odda schedę Małyszowi żeby za dużo się nie wysypało. 
avatar
yes
15.06.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Odnoszę wrażenie jak gdyby PZN w osobach odpowiedzialnych zapominał o dyscyplinach innych niż skoki narciarskie. Odpowiadają też za inne, w tym właśnie narciarstwo alpejskie. Czytaj całość