Najpierw skandal, potem reakcja. FIS podjął decyzję

Getty Images /  Matthias Hangst / Na zdjęciu: rywalizacja w skicrossie
Getty Images / Matthias Hangst / Na zdjęciu: rywalizacja w skicrossie

Agresja Rosji na teren Ukrainy oburzyła cały świat. Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) postanowiła zareagować i odebrać krajowi prawo do organizacji zawodów Pucharu Świata w tym sezonie. Wcześniej doszło jednak do skandalu.

W nocy z środy na czwartek Rosja dokonała zbrojnego ataku na Ukrainę. Władimir Putin wydał rozkaz przeprowadzenia operacji wojskowej w Donbasie, ale zaatakowano również strategiczne miejsca w innych częściach kraju. Rosyjska agresja na sąsiedni kraj wciąż trwa.

Świat jest oburzony i domaga się wyciągnięcia konsekwencji w postaci sankcji. Te mają dotyczyć też sfery sportowej. Część federacji już zareagowała. Dla przykładu UEFA odebrała Rosji prawo organizacji finału Ligi Mistrzów. Decyzję podjęła też Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS).

"Po ścisłych konsultacjach z zainteresowanymi stronami FIS zdecydował, że w interesie bezpieczeństwa wszystkich uczestników i zachowania integralności Pucharu Świata, wszystkie pozostałe imprezy Pucharu Świata zaplanowane w Rosji od teraz do końca sezonu 2021/22 zostaną odwołane lub przeniesione w inne miejsce" - czytamy w komunikacie opublikowanym na internetowej stronie FIS.

ZOBACZ WIDEO: Sporty zimowe nie są domeną Polaków? "Często nie mamy warunków, żeby trenować"

Mowa o zawodach w skicrossie w Sunny Valley, konkursach narciarstwa dowolnego w Jarosławiu i Moskwie, Pucharze Świata w skokach narciarskich kobiet w Niżnym Tagile i Czajkowskim oraz PŚ w biegach narciarskich w Tjumienii.

Jednak zanim ogłoszono tak radykalną decyzję, doszło do skandalu. W Sunny Valley w piątek rozegrano bowiem zawody PŚ w skicross i to pomimo bojkotu zawodników spoza Rosji.

W kwalifikacjach wystartowali... tylko Rosjanie. Pomimo rezygnacji niemal wszystkich sportowców FIS nie zdecydował się na odwołanie rywalizacji. Teraz federacja próbuje ratować twarz, ale niesmak pozostał.

Czytaj także:
"Na to się nie nastawiajmy". Ekspert ocenia, na co stać polskich skoczków w drugiej części sezonu
Słodko-gorzki konkurs Norwega. Czy sędziowie niesprawiedliwie go ocenili?