Żużel. Był zaskoczony ofertą polskiego klubu. Teraz chce w nim zostać na długie lata

Materiały prasowe / Włókniarz Częstochowa / Na zdjęciu: Sam Hagon
Materiały prasowe / Włókniarz Częstochowa / Na zdjęciu: Sam Hagon

Na żużlu jeździli - jego dziadek, ojciec oraz wujek. Nic dziwnego, że i on - Sam Hagon zdecydował się na jazdę w lewo. Teraz rozpoczyna nowy etap swojej kariery, bowiem szansę rozwoju w Polsce dał mu częstochowski Włókniarz.

Rodzina Sama Hagona od dekad obecna jest w speedwayu. W latach 50. i 60. na żużlowych torach w Wielkiej Brytanii ścigał się Alf Hagon, który specjalizował się w trawiastej odmianie wyścigów w lewo. To właśnie w Grasstracku sięgnął czterokrotnie po mistrzostwo kraju w klasie 500cc (1954, 1956, 1969, 1962) oraz siedmiokrotnie w klasie 350cc (1954, 1959-64).

Po zakończeniu kariery Hagon postanowił założyć swoją firmę, która do dziś produkuje części do motocykli, a jej logotyp z napisem "Hagon Shocks" kojarzy praktycznie każdy fan czarnego sportu, bowiem jest ona partnerem wielu zawodników z Wysp, ale i również z Australii.

W ślady swojego ojca poszedł Martin Hagon. On również specjalizował się w wyścigach trawiastych, a na swoim koncie ma dwa tytuły mistrza kraju (1984, 1987), ale przede wszystkim Indywidualne Mistrzostwo Europy, które wywalczył w 1984 roku na torze w holenderskim Eenrum.

ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik pogubił się sprzętowo? Chomski zdradza szczegóły przygotowań Słowaka

Teraz szlakiem przetartym przez dziadka oraz ojca idzie przedstawiciel trzeciego pokolenia Hagonów - Sam. Tutaj warto zaznaczyć, że to nie koniec rodzinnych powiązań z żużlem, bowiem wujkiem nastolatka z Thurrock jest Martin Dugard, który w annałach zapisał się, jako słynny zwycięzca Grand Prix Wielkiej Brytanii w 2000 roku.

- Wiedziałem, że chcę zaangażować się w ten sport, ale to, że będę jeździł, to nie było takie oczywiste. Jednak zawsze oglądałem żużel, cała moja rodzina jeździła na zawody, a tata sponsorował wielu zawodników, więc musiałem, chociaż spróbować. Zacząłem, mając osiem lat w akademii, którą organizował mój tata - Hagon Shock Speedway Academy na torze The Lakeside Hammers - mówi Sam Hagon w rozmowie z WP SportoweFakty.

Australijski wzór

17-latek na brak wsparcia narzekać nie może. Przyznaje, że bez pomocy swojego taty nie dałby rady rozwijać swojej sportowej przygody. - Ma doświadczenie nie tylko z tego, że sam jeździł, ale pomagał również wielu zawodnikom, którzy osiągali sukcesy, jak np. Jason Crump, Chris Holder, Darcy Ward, Jason Doyle, czy Lee Richardson i Joe Screen. Dzięki współpracy z takimi nazwiskami zyskał ogromną wiedzę i doświadczenia, którym teraz dzieli się ze mną. Dodatkowo mogę liczyć na pomoc mojego wujka, Martina, który zawsze miał duży wpływ na moje sportowe kształtowanie. Tak naprawdę, to on pierwszy raz wsadził mnie na motocykl żużlowy - dodaje nasz rozmówca.

Hagon, jak sam wspomniał, od najmłodszych lat jest otoczony sportem żużlowym w każdym możliwym wydaniu. Jego tata przez lata sponsorował wielu czołowych zawodników, którzy sięgali po medale mistrzostw świata. Nic dziwnego, że to właśnie jeden z firmowych jeźdźców "Hagon Shocks" jest idolem młodziana z Wysp. - Darcy Ward - mówi Sam bez chwili zawahania, pytany o ulubionego zawodnika.

- To jest mój wzór do naśladowania, ponieważ miał niesamowity talent na motocyklu, a dodatkowo był jednym z tych, których mój tata sponsorował. Podziwiam jednak również Grega Hancocka oraz Chrisa Holdera.

Sam Hagon (z prawej) w towarzystwie Andrija Rozaluka (z lewej) i Mitcha Cluffa (w środku)
Sam Hagon (z prawej) w towarzystwie Andrija Rozaluka (z lewej) i Mitcha Cluffa (w środku)

Polska przygoda

W 2019 roku Hagon został mistrzem Wielkiej Brytanii w klasie 250cc i jak sam otwarcie przyznaje, obecnie to jego największy sukces na żużlowych torach. Teraz do swojego sportowego CV dopisać może starty w Polsce, bowiem pod koniec kwietnia parafował on wieloletni kontrakt z zielona-energia.com Włókniarzem Częstochowa.

- Szczerze mówiąc, to nie spodziewałem się, że dostanę możliwość podpisania jakiegokolwiek kontraktu w Polsce, ponieważ jestem jeszcze bardzo młodym zawodnikiem. Cieszę się z tego, że klub się ze mną skontaktował i dał mi szansę. Świetnie jest być w tak profesjonalnym klubie, jak Włókniarz i mam nadzieję, że będę jego częścią przez długi czas - komentuje Hagon, który zdradził, że miał więcej ofert, ale o wyborze tej z klubu z Częstochowy zadecydowała m.in. obecność Dariusza Łapy.

17-latek w U24 Ekstralidze może ścigać się na pozycji młodzieżowca. Dotychczas wystartował on w dwóch meczach, w których otrzymał szansę wyjazdu na tor w ośmiu biegach. Wywalczył w nich cztery punkty z dwoma bonusami. - Wciąż się uczę i nie mam jeszcze takiego dużego doświadczenia, więc tak naprawdę wszystko wymaga czasu, ale mam nadzieję, że wkrótce do czegoś dojdę i zacznę poprawiać swoje wyniki - mówi.

W ekipie Włókniarza Częstochowa U-24 Hagon nie jest jedynym reprezentantem Wielkiej Brytanii, bowiem w drużynie Józefa Kafla rozwija się również Jordan Jenkins. Obaj zawodnicy mają również przyjemność ścigać się w barwach jednej drużyny w National Development League (trzeci poziom rozgrywkowy w Wielkiej Brytanii - dop. red.), gdzie zdobywają punkty dla Oxford Charges.

- Spędziliśmy dotychczas razem bardzo dużo czasu, więc jest on nie tylko znajomą twarzą, ale również dobrym przyjacielem - przyznaje nasz rozmówca.

W tej chwili lepiej radzi sobie Jenkins, który w 15 biegach, aż trzynaście razy mijał linię mety na pierwszej pozycji, raz był drugi i raz wykluczony. Hagon w ośmiu biegach zdobył osiem punktów.

Po naukę i rozwój

Wiele lat temu przyjęło się, że żużel w Wielkiej Brytanii i w Polsce, to tak naprawdę dwa różne światy, a brytyjski speedway to idealna szkoła dla każdego zawodnika. Kto tam nauczył się jeździć, ten miał sobie radzić na europejskich torach, choć problem stanowić miała "przesiadka" z torów krótkich na te nieco dłuższe. Wielu żużlowców mówiło otwarcie, że to stanowi dla nich największy ból głowy, kiedy jednego dnia jeżdżą na torach krótkich i technicznych, a nazajutrz na długich i szybkich.

- W Wielkiej Brytanii musisz być "innym", bo faktycznie masz bardziej techniczne i ciaśniejsze tory, a w Polsce masz takie szybsze. Jestem przyzwyczajony do tych brytyjskich owali, więc faktycznie jest to jakaś trudność, ale właśnie po to zdobywam doświadczenie, by móc zmieniać swoje nawyki i stawać się lepszym zawodnikiem - zauważa słusznie Sam Hagon.

Kiedy zapytaliśmy na koniec rozmowy 17-latka z Thurrock, jakie postawił sobie cele na ten sezon, przyznał otwarcie, że z każdym biegiem chce się rozwijać i czuć, że czyni kolejne kroki w kierunku stawania się lepszym zawodnikiem.

Konrad Cinkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Żużel był ważną częścią jego rodziny. Karlsson wiąże z Włókniarzem duże nadzieje [WYWIAD]
Zawieszeni Rosjanie pojawili się na torze

Komentarze (0)