Żużel. Nie przybył na mecz i poniósł tego konsekwencje. Został zawieszony!

Zdjęcie okładkowe artykułu: Claus Vissing
Claus Vissing
zdjęcie autora artykułu

Tego należało się spodziewać. Claus Vissing, który nagle stał się zawodnikiem "niedostępnym" dla swojej brytyjskiej drużyny, nie pojedzie na Wyspach przez najbliższych 28 dni. Jest to efekt kary.

W minioną środę - 6 lipca Birmingham Brummies podejmowało na własnym torze Glasgow Tigers. Gospodarze przystąpili do tego meczu osłabieni brakiem Josha Auty'ego (kontuzja), a na domiar złego na kilkanaście godzin przed spotkaniem dowiedzieli, że nie będzie dla nich dostępny również Claus Vissing.

Kierownik zespołu - Laurence Rogers, cytowany w klubowym komunikacie nie ukrywał rozczarowania tym faktem, tym bardziej, że ostatni mecz Duńczyka na Perry Barr Stadium przeciwko Redcar Bears był w jego wykonaniu dobry.

Klub podziękował British Speedway Promoters' Ltd za pomoc i zrozumienie, dzięki czemu za 36-latka mogli oni zastosować przepis o zastępstwie zawodnika. Poinformowano również, że będą prowadzone rozmowy z Vissingiem na temat jego przyszłości w zespole z hrabstwa West Midlands.

Wiemy już, że niespodziewana absencja Vissinga niesie dla niego pierwsze konsekwencje. Żużlowiec otrzymał od brytyjskich organów żużlowych 28-dniowy zakaz startów w rozgrywkach ligowych. Dla zespołu otwiera to z kolei furtkę ze stosowaniem dalej przepisu z/z lub znalezieniu zastępstwa za doświadczonego żużlowca.

Claus Vissing to postać dobrze znana polskim kibicom, bowiem przez wiele lat ścigał się w kraju nad Wisłą. W naszych rozgrywkach bronił barw: Speedway Miskolc (2006), Startu Gniezno (2008), Orła Łódź (2010), Kolejarza Rawicz (2011), KSM Krosno (2013-2016) oraz Speedway Wandy Kraków (2017-2018). Miał również podpisane umowy z Włókniarzem Częstochowa (2015) oraz Stalą Rzeszów (2019).

Czytaj także: Polak oddał hołd legendom NBA. Niebywały pomysł Leszno potrzebuje Pawlickiego skurczyByka

ZOBACZ WIDEO Majewski wbił szpilkę GKSŻ. Wiemy, co sądzi o rocznym zawieszeniu Jabłońskiego

Źródło artykułu:
Komentarze (0)