Zawodnicy Zdunek Wybrzeża Gdańsk wywieźli z Rybnika bonus pomimo braku Adriana Gały i Jakuba Jamroga. - Pierwszym celem było zdobycie 38 punktów i do tego odliczaliśmy, ale wiadomo, że gdybyśmy mieli 45 punktów lub więcej, to byłoby super. Przy tym stanie kadrowym było nas stać na 42 punkty i z tego się cieszymy - powiedział Eryk Jóźwiak, menedżer gdańskiego klubu.
Mimo to gdańszczanie mogli pokusić się o zwycięstwo. - Timo Lahti pogubił punkty, więcej spodziewałem się po Piotrku Gryszpińskim, Wiktor Trofimow też mógł zdobyć dwa punkty więcej. Zdobyliśmy 42 punkty i na tyle było nas stać. Punkt bonusowy jedzie do Gdańska, co daje nam pewne utrzymanie i pozwala realnie myśleć o play-offach - przyznał Jóźwiak.
Kibiców może martwić postawa Karola Żupińskiego. - Na pewno nie o to nam chodziło, ale plusem tego transferu jest postawa Kamila Marcińca, który od momentu gdy przyszedł Karol, zdecydowanie się poprawił i mamy rywalizację na tej pozycji. Karol może nie spełnia na ten moment oczekiwań, ale lepiej jedzie Kamil i to cieszy. Jesteśmy w trakcie wdrażania kolejnego planu naprawczego dla Karola. Zobaczymy czy uda nam się go "wskrzesić". Nie poddajemy się, tak jak nie poddajemy się od początku sezonu. Jak się uda, będzie dobrze i dla nas i dla niego. Jak nie, to ciężka zima przed Karolem - zaznaczył menedżer.
ZOBACZ WIDEO Majewski wbił szpilkę GKSŻ. Wiemy, co sądzi o rocznym zawieszeniu Jabłońskiego
W najbliższej kolejce ekipa z Gdańska zmierzy się z Abramczyk Polonią Bydgoszcz. Czy już w pełnym składzie? - Na pewno będzie uzupełniony jednym zawodnikiem, a czy będzie kompletny? Zobaczymy, teraz jest walka z czasem i z ciałem. Urazy, których nabawił się Kuba Jamróg miały być łatwe i szybko zagajalne, ale założenia medyczne swoje, a kwestia powrotu Kuby się przeciąga. Adrian Gała na 98 procent powinien pojechać. Musiałby chyba spaść ze schodów, żeby nie pojechać - stwierdził Eryk Jóźwiak.
Gdańszczanie są już w play-offach. Do końca rundy zasadniczej mają dwa mecze z drużynami, z którymi przegrywali na inaugurację. - Każdy ma swoje problemy, a my skupiamy się na swoich i chcemy postawić naszych zawodników na nogi, byśmy mogli rzucić do boju wszystkie armaty. Na początku byliśmy w głębokiej defensywie, byliśmy zepchnięci, ale teraz my strzelamy i niech się boją. Dużo tu zależy od kwestii kadrowych, obyśmy tutaj już nie mieli problemów - podsumował menedżer.
Czytaj także:
Wilki wymęczyły zwycięstwo
ROW opuścił ostatnie miejsce