[b][tag=62126]
Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Anders Thomsen, Martin Vaculik i Szymon Woźniak zostają w Moje Bermudy Stali Gorzów. Jak wyglądały rozmowy z tymi zawodnikami?[/b]
Waldemar Sadowski, prezes Moje Bermudy Stali Gorzów: Przyznam szczerze, że ten ostatni tydzień był dla mnie naprawdę pracowity. Można powiedzieć, że w całości upłynął na rozmowach z zawodnikami. Nie ukrywam, że to były pierwsze takie negocjacje, które prowadziłem jako prezes klubu. W piątek czułem się tym wszystkim naprawdę zmęczony, ale pojawiła się też satysfakcja, bo wiele spraw udało się załatwić. Trzech zawodników już potwierdziliśmy. Jest jeszcze jeden temat, który wymaga wyjaśnienia. W tym przypadku proszę jednak o chwilę cierpliwości.
Z naszych informacji wynika, że sytuacja w ostatnich dniach była naprawdę dynamiczna i pełna zwrotów akcji, bo niektóre kluby mocno naciskały na zawodników Stali. Jak to wyglądało z pana perspektywy?
To wszystko prawda. Napór ze strony innych klubów był ogromny i na pewno odczuwalny. Z dużym zdziwieniem zacząłem dostrzegać, że ruchy konkurencji odbywały się zdecydowanie wcześniej. Sezon transferowy w tym roku ruszył rekordowo szybko. Oczywiście, nie dziwi mnie, że nasi zawodnicy znaleźli się na celowniku innych ekip, bo to przecież ligowa czołówka. Poza tym pamiętajmy, że na rynku jest o kilku żużlowców mniej ze względu na sytuację Rosjan. To także powoduje określone konsekwencje.
ZOBACZ WIDEO Kasprzak ma problemy z kontuzją. Nie mógł trenować
Czy rozmowy mocno skomplikowały wam informacje na temat bardzo prawdopodobnego transferu Mikkela Michelsena do zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa?
Trudno mi powiedzieć, bo byłem skoncentrowany na naszych zawodnikach. Chciałem zatrzymać tych, którzy do tej pory dobrze się u nas czuli. Nie analizowałem doniesień medialnych w sprawie innych żużlowców.
Które rozmowy trwały najdłużej?
Z tej trójki ostatnim klockiem w całej układance był Anders Thomsen. Te rozmowy trwały najdłużej, ale trzeba pamiętać, że Duńczyk ma nowego menedżera, który akurat w tym czasie miał zaplanowany urlop. Rozmowy trójstronne były nieco utrudnione i musieliśmy kilka razy się łączyć, a także przerywać Krzysztofowi Sudakowi jego urlop. Dla niego to też był pierwszy kontrakt Andersa.
Powiedział pan, że jeszcze jeden temat wymaga wyjaśnienia. Zapytam wprost: czy w najbliższych dniach powie pan kibicom o przyszłości Bartosza Zmarzlika?
Tak jak powiedziałem, pracuję nad jeszcze jednym tematem i chciałbym go w sposób jednoznaczny zakończyć i puścić informację w świat. Tak, mam na myśli przyszłość Bartosza Zmarzlika. Zapewniam, że niebawem o tym powiemy. Przygotowujemy się do tego.
Do tej pory skupiał się pan na rozmowach z zawodnikami, którzy startują w Stali. Ten etap powoli dobiega końca. Czy powstała już lista życzeń z nazwiskami, które mogą trafić do klubu?
Skłamałbym, gdybym panu powiedział, że mam jeszcze na to czas. W piątek dopinaliśmy ostatnie tematy z naszymi zawodnikami. To był w dodatku weekend meczowy. Dziś jest pierwszy dzień roboczy, w którym zaczynamy myśleć o tym, by nazwiska, które kołatały nam się w głowie, przelewać powoli na kartkę papieru. Będziemy to wspólnie analizować ze sztabem szkoleniowym. To już ten czas.
Czy ma pan już jakieś informacje na temat stanu zdrowia Martina Vaculika?
Wszyscy z niepokojem czekaliśmy na te informacje. Jestem już po rozmowie z Martinem. Wczoraj miałem wiadomości z pierwszej ręki, ale widziałem grymas bólu na jego twarzy i nie chciałem go atakować telefonami. Teraz mogę powiedzieć, że nasz zawodnik jest już u siebie w domu. Będzie przechodził leczenie. Potwierdziło się złamanie łopatki. Jest też ból nadgarstka, ale to drobiazg. Martin zaczyna leczenie. Najpewniej już we wtorek przejdzie zabieg. Szacuje się, że przerwa potrwa około cztery tygodnie.
Jak ocenia pan w takim razie postawę drużyny, która w meczu z Fogo Unią Leszno musiała radzić sobie bez jednego z liderów?
Po wypadku Martina pojawił się niepokój, bo na barki pozostałych zawodników spadła jeszcze większa odpowiedzialność. Żużlowcy różnie reagują na takie sytuacje. Urazu doznał przecież ich kolega z toru. Drużyna stanęła jednak na wysokości zadania. Kapitan zgubił tylko punkt, a reszta jechała naprawdę bardzo solidnie. Należą im się wielkie podziękowania, które przekazałem już każdemu z nich. Ta wygrana w takich okolicznościach bardzo nas cieszy.
Zobacz także:
Dlaczego Przyjemski został w Polonii?
Zaskakujący transfer z udziałem Drabika?