- Uraz Wiktora dotyczy prawej ręki i palca wskazującego. Mój syn pojechał z nim do szpitala od razu po upadku i cały czas przy nim był. Nasz junior ma założone na ten palec dwa szwy. Teraz musimy uzbroić się w cierpliwość. Jestem optymistą, natomiast niczego nie potrafię zagwarantować - przyznaje Jerzy Kanclerz.
Jeszcze w poniedziałek 17-latek wraz ze swoim menedżerem Markiem Ziębickim uda się na konsultację do chirurga. Trudno jednak przypuszczać, że decyzja w sprawie jego występu w Gdańsku zapadnie teraz. Wiele wskazuje na to, że w najbliższych dniach kibice Abramczyk Polonii będą żyć w niepewności.
- Wszystko zależy od lekarzy i samopoczucia zawodnika. Na dziś mogę powiedzieć, że na pewno zgłosimy go do składu. Poza tym nic nie jest pewne. Będziemy obserwować rozwój sytuacji, aczkolwiek zaznaczam, że zdrowie zawodnika to dla mnie priorytet. Decyzji należy spodziewać się w drugiej połowie tygodnia. Raczej w piątek lub sobotę. Jeśli samopoczucie będzie dobre, to wszystko i tak powinno zostać poprzedzone treningiem na motocyklu. Właśnie w ten sposób zamierzamy postępować. Za wszelką cenę do Gdańska go ciągnąć nie będziemy. Przed nami jeszcze rewanż - podkreśla Kanclerz.
ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Chomski, Cierniak i Dowhan gośćmi Musiała
Brak Wiktora Przyjemskiego podczas meczu ze Zdunek Wybrzeżem byłby dla bydgoszczan ogromnym osłabieniem. Młodzieżowiec Abramczyk Polonii był w ostatnich meczach kluczowym ogniwem zespołu Jacka Woźniaka i Krzysztofa Kanclerza. Regularnie zapisywał na swoim koncie dwucyfrowe zdobycze i zastępował słabiej dysponowanych seniorów. W Bydgoszczy wierzą, że pojadą do Gdańska w pełnym składzie, ale sztab szkoleniowy i kierownictwo klubu bierze pod uwagę także inny, mniej optymistyczny scenariusz.
Zobacz także:
Kontuzja Wiktora Przyjemskiego
Zmarzlik w nowej roli