Żużel. Po bandzie: Ja cię kręcę, Chomski to jest gość! [FELIETON]

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Stanisław Chomski
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Stanisław Chomski

- Mnie nie interesuje, który klub jakiego jest wyznania, bo pieniądze w sporcie nie mają barw politycznych. Ważne, by ich nie brakowało. A już szufladkowanie sportowców jest żałosne wyjątkowo - pisze w swoim felietonie Wojciech Koerber.

"Po bandzie" to cykl felietonów Wojciecha Koerbera, współautora książek "Pół wieku na czarno" oraz "Rozliczenie", laureata Złotego Pióra, odznaczonego brązowym medalem PKOl-u za zasługi dla Polskiego Ruchu Olimpijskiego.

***

Przewrotny ten żużel cholernie. Kacper Woryna zdobywa przeciw Betard Sparcie komplet punktów (12+3), by w następnym meczu z Moje Bermudy Stalą zejść do 2+1. Za to Mateusz Cierniak - przeciwnie. Z zerowego dorobku w Toruniu wskakuje na poziom najwyższy i w spotkaniu rewanżowym z Aniołami, dwa dni później, sięga po 14. oczek. Nawiasem mówiąc, znajduję potwierdzenie dla swojej teorii, że tegoroczne oblicze Włókniarza całkowicie zmienił jeden tylko człowiek - Woryna właśnie. Kiedy on przechodził siebie, jak choćby w spotkaniach z wrocławską ekipą na trudnych i mokrych torach, Włókniarz był wielki.

Kiedy Woryna jeździł słabiej, jak przeciwko ekipie Zmarzlika, Włókniarz już nie wygrywał. To Kacper był języczkiem u wagi i sprawiał, że ogólny odbiór Lwów był w tym sezonie bardzo pozytywny, a wielu widziało w nich nawet głównego faworyta do tytułu. Bo przecież reszta spisywała się na poziome zbliżonym do zeszłorocznego, a obaj juniorzy lepszą średnią wyjeździli w sezonie 2021. Owszem, w ostatnim czasie Jakub Miśkowiak odnalazł formę, lecz przecież w sezon wchodził kompletnie zagubiony.

ZOBACZ WIDEO Jack Holder jest problemem Apatora? Termiński o formie Australijczyka

Jako obserwator niezwiązany emocjonalnie z żadnym klubem zbudowałem jednak pewne więzi i sympatie przed rewanżowymi spotkaniami półfinałowymi fazy play-off. Gdy chodzi o pojedynek lubelsko-toruński, przyznaję, bliżej mi było do Motoru. Bardziej za tę ekipę trzymałem kciuki, bo występ w finale po prostu jej się należał. Za tzw. całokształt. U torunian natomiast, umówmy się, wrażenia artystyczne dość często szwankowały. Choć zauważam, że żużlowej Polsce sukcesy Koziołków są coraz bardziej nie w smak, mimo stadionowych bywalców o tak pięknej renomie. Jakby zespół ten stawał się nielubianym Apatorem sprzed lat. Nielubianym, bo dobrze stojącym finansowo i podejrzewanym, jak to w przypadku Aniołów, o wsparcie "niebios".

W przypadku lublinian nie wszystkim się podoba solidny fundament zbudowany na centralnym finansowaniu. No ale w tym względzie nigdy nie było, nie ma i nie będzie urawniłowki, a każdy orze jak może. Kto się wykaże większym cwaniactwem i znajdzie dojście do skarbca, ten lepszy. We Wrocławiu wydeptali sobie świetne kontakty z miastem, co nie przeszkadza, by jednocześnie mieć po swojej stronie człowieka z przeciwnej strony politycznej sceny - znanego jako patron honorowy żużlowych imprez i niezwykle płodny pisarz, bo dyktujący kilkanaście felietonów tygodniowo do kilkunastu różnych tytułów.

Mnie to naprawdę nie interesuje, który klub jakiego jest wyznania, bo pieniądze w sporcie nie mają barw politycznych. Ważne, by ich nie brakowało. A już szufladkowanie sportowców - Zmarzlika, Świątek czy nawet Lewandowskiego - wedle proweniencji ich mecenasów jest żałosne wyjątkowo.

Wracając jednak do play-offów. W drugiej parze, przed rewanżem, zacząłem trzymać kciuki za gorzowian, bo jednak musieli żużlowej Polsce zaimponować. Poza tym w sporcie chodzi o to, by nie wszystko było przewidywalne, sztampowe i od linijki. Jeśli gdzieś miała się napisać piękna historia, to zdecydowanie wolałem, by w parze gorzowsko-częstochowskiej. By tu właśnie play-offy zaskoczyły i pokazały dwie twarze sportu. Bo taka jest ta dziedzina życia - by jednych wprawiła w ekstazę, innych musi zaboleć. Zmarzlik i orkiestra pokazali pod Jasną Górą, że są sportowcami i potrafią pisać piękne powieści z zaskakującym zakończeniem.

Jednocześnie jednak żal mi wielu przegranych. Woryny ze łzami w oczach, Michała Świącika szukającego w sporcie spełnienia, ale i trampoliny do innego świata czy trenera Kędziory, który heroicznie wziął odpowiedzialność na siebie. Wreszcie tych dwudziestu tysięcy ludzi, którzy widzieli już swój zespół w wielkim finale. I to wcale niestojący na straconej pozycji w konfrontacji z Motorem, który przy Olsztyńskiej nie zawsze pokazuje wszystkie swoje walory.

Co do Kędziory, zbyt wiele tej winy wziął na siebie. Bo przygotowanie toru to zawsze podróż w nieznane ze względu na różne pogodowe uwarunkowania. One nigdy nie są identyczne. Ale sprzęgło pod taśmą puszczają już zawodnicy, nie trener. Gdyby puszczali lepiej, a nic nie stało na przeszkodzie, ta szeroka nie byłaby już im potrzebna. Trafiło jednak na wybitnych startowców jak Vaculik czy Woźniak. Zresztą, dobrze się stało, że wygrała Stal. Raz, że należało się za piękną postawę, a dwa - sędzia nie będzie musiał zawieszać konta na FB i chodzić na policję. Bo jego ocenę torowych scysji z Woryną trudno uznać za zgodną z tą, którą powszechnie uznajemy za prawidłową.

Zatem Zmarzlik zrobi wszystko, by zostawić Stal ze złotem, nie ze złomem. A na koniec nie sposób nie wspomnieć o Stanleyu Chomskim - z dwóch powodów. Po pierwsze, zestawiając drużynę, o coś mu chodzi. Ma wizję. Pod Jasną Górą Zmarzlika widział z trójką, by na dzień dobry nie dał się rozpędzić Worynie (dwukrotnie) i Madsenowi. A po drugie, wydaje się on wyjątkowy w prymitywnym świecie, w którym na porządku dziennym jest manifestowanie niezadowolenia środkowym palcem. Za to, jaką "wiązankę" oburzony Chomski puścił w kierunku sędziego, w warunkach najwyższego napięcia, należy mu się Szczakiel specjalny ze złotymi ustami, nagroda dżentelmena roku, a także wyróżnienie i dozgonna wdzięczność Rady Języka powołanej przez Prezydium Polskiej Akademii Nauk.

A gdyby tak Chomski oraz reszta bandy nie zadowolili się statusem finalisty PGE Ekstraligi i ugrali jeszcze więcej? K…, ale by… Znaczy, ja cię kręcę, ale by było!

Wojciech Koerber

Zobacz także:
Czas na pierwszy serial o żużlu. Poznaliśmy datę premiery!
- Quiz. Sprawdź swoją wiedzę o żużlu

Komentarze (12)
avatar
pit2
8.09.2022
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
co to za dziwne porównywanie apatora sprzed lat którego sponsorował karkosik z prywatnych pieniędzy a motor lublin finansowany z kasy państwa a co do chomskiego to bez przesady całą robotę i ta Czytaj całość
avatar
Tomek z Bamy
8.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czesc Wojtek. Wiesz moze czy do #71Maciej Janowski Speedway Team wraz z Lechem dolaczy Don Bartolo Czekanski z Wilkszyna? 
avatar
Mistrz cietej riposty
8.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
7
Odpowiedz
@maly w; A kto broni/bronil pozostalym prezesom uderzyc do takich sponsorow do jakich dotarl Kepa? Sami przyszli do Motoru z walizkami kasy? Gdzie jest w dzisiejszym sporcie obowiazek posiadani Czytaj całość
avatar
zgryźliwy
7.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Żeby Chomski potrafił jeszcze przygotować tor w Gorzowie ... A tak, czeski film - nuda. 
avatar
Sokhar
7.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Jako obserwator niezwiązany emocjonalnie z żadnym klubem" - leże i kwiczę ze śmiechu. A no tak sparteczki nie ma to nagle nie zwiazany ... żenada - cytując Stasia Chomskiego - to jest żenada