Ernest Koza może mówić o dużym niedosycie po minionym sezonie. Wiązał on z tym rokiem duże nadzieje i wierzył, że to może być dla niego naprawdę najlepszy sezon w karierze.
Tarnowianin w barwach Aforti Startu Gniezno wystartował w trzynastu spotkaniach, w których wywalczył tylko 54 punkty i piętnaście bonusów, co dało mu średnią biegową 1,302.
- Sezon był fatalny, muszę w tej chwili wrócić do spokoju psychicznego, bo ostatnie miesiące były dla mnie bardzo trudne. Było minęło, tutaj nic się nie zmieni - przyznał otwarcie na łamach lokalnych mediów.
Zawodnik w rozmowie ze sportowegniezno.pl przyznał, że ten sezon był dla niego taki, że musi udać się do pracy, by poprawić budżet domowy. Tym bardziej teraz, kiedy wraz ze swoją partnerką w sobotę wkroczyli w nowy etap życia i powiedzieli sobie sakramentalne "Tak".
Wciąż nie wiadomo, w jakich barwach ujrzymy w przyszłym sezonie 29-latka. Raczej wątpliwe jest jego pozostanie w Aforti Starcie Gniezno, a najgłośniej mówi się o możliwym powrocie do macierzystej drużyny, czyli do Unii Tarnów.
Czytaj także:
Niesamowity wyczyn Motoru Lublin. Zrobili to jako pierwsi w historii!
Wychowankowie Motoru muszą zadać sobie szczere pytanie. To jest ich życiowa droga
ZOBACZ Regulacje Ekstraligi ukrócą zamieszanie na rynku transferowym? W grę wchodzą kary dla zawodników!